autor: Krzysztof Mielnik
Duke Nukem: Manhattan Project - przed premierą - Strona 2
W Duke Nukem: Manhattan Project cofamy się nieco w czasie, do momentu gdy pewne tajemnicze osoby postanowiły odkryć nowe źródło radioaktywnej energii, gdy Duke zajęty był walką z obcymi najeźdźcami.
Przeczytaj recenzję Duke Nukem: Manhattan Project - recenzja gry
Same maszkary standardowo już dzielą się na podgrupy. Do pierwszej należą PigCops, czyli wieprzowaci stróże równie wieprzowatego prawa. Mechaniczne wieprzowinki z pejczami dzierżonymi w lateksowych rękawiczkach zwane Fem-Mechs, a których jedynym celem jest uchwycenie nas między swe...ekhm, oczy, stanowią drugą grupkę. Trzecią z kolei tworzą Gator-Oids, czyli zmutowane aligatory zintegrowane ze swoimi Uzi niczym przestarzała karta graficzna z najlepszą płytą główną dostępne po „promocyjnej” cenie w najbliższym hipermarkecie ;> Ostatecznym bossem okaże się zaś Mech Morphix. Wszyscy oni przyprawieni odrobiną niezapowiedzianych jeszcze kreatur już teraz gwarantują nam co najmniej nielichą wyżynkę!
Scenerię tej odsłony Duke’a stanowić będą – na co zresztą wskazuje sam tytuł – okolice Manhattanu. Ganiając po opuszczonych stacjach metra, korytarzach, pokojach, kanałach wentylacyjnych i wreszcie dachach tamtejszych drapaczy chmur - niestety, z wyłączeniem niesławnego World Trade Center - z całym arsenałem pochowanym w rękawach powinniśmy więc poczuć się jak królowie świata!
Cóż powiedzieć... w trwającym kolejny rok oczekiwaniu na „właściwego” Nukema, który już chyba „Forever” pozostanie sennym widziadłem milionów graczy całego świata, niespodzianka w postaci „DN:MP” cieszy ogromnie. Radość ta powinna być jeszcze większa, kiedy weźmiemy pod uwagę fakt, iż na miesiąc przed premierą wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że gra ta nie okaże się tylko efekciarską „zapchajdziurą”, ale bardzo wartościową pozycją – i wszystko to pomimo, iż do pozbawionej stresu zabawy z nią wystarczyć powinien nam komp z PII 350 i zaledwie 64 MB pamięci na pokładzie!
Polskim wydaniem, które uraczyć ma nas rodzimymi podpisami pod oryginalnymi kwestiami z gry oraz dołączoną doń koszulką, zajmie się LEM. Pozostaje nam mieć jedynie nadzieję, że dystrybutor ten nie tylko podoła zamierzonym zadaniom, ale i nie każe wydać nam za grę równowartości bliskiej średniej krajowej :P
Bakterria