autor: Szymon Liebert
Walczyliśmy na morzu w Assassin's Creed III! - Strona 2
Bitwy morskie w Assassin's Creed III są bardzo widowiskowe, ale czy kryje się za nimi coś więcej? Sprawdzamy te oraz inne atrakcje, jakie Ubisoft przygotował na targi Gamescom.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Assassin's Creed III - asasyni w Ameryce

Wypłynąłem za śledzoną jednostką na głębokie wody i nagle pojawiły się dwa statki bojowe. Rozpoczęła się walka, w której musiałem unikać kul wroga (wchodząc w tryb defensywny) i wyczuć moment na oddawanie strzałów (w innym przypadku kule trafiały w powietrze lub w wodę). Przez cały czas zmagałem się z falami, które drastycznie wpływały na sytuację. Bitwy morskie nie są dzięki temu za proste i cechują się pewną przypadkowością. Trzeba wyczuć w nich statek i myśleć z wyprzedzeniem. Lub po prostu staranować wroga – ta taktyka okazała się nad wyraz skuteczna. Po wyeliminowaniu przeciwnych jednostek musiałem unieruchomić trzecią (kule z łańcuchami) i dokonać abordażu. Niestety, w tym samym momencie demo zostało brutalnie przerwane.
Bitwy morskie mogą podobać się nie tylko ze względu na sterowanie, czy zachowanie wody, ale też w kwestii wizualnej. Obydwa starcia, jakie widziałem, wyglądały świetnie. Pierwsze toczyło się na oceanie pogrążonym we mgle i dymie – na horyzoncie było widać inne walczące statki, którym zresztą też trzeba było stawić czoła. Druga bitwa rozpoczęła się pomiędzy malowniczymi wysepkami i szybko przeniosła się na otwarte wody. Oglądając takie scenki aż chciałoby się, aby gra rozgrywała się na morzach oraz oceanach i opowiadała o kupcach, piratach, czy podróżnikach.

Duży respekt dla deweloperów należy się za to, że bitwy morskie są ukazane z perspektywy głównego bohatera, a nie na przykład kamery umieszczonej za lub nad statkiem. Pozwala to tworzyć świetne wizualnie sekwencje i oddać różne dramatyczne chwile – wystrzały z armat i moment, kiedy pociski trafią w cel. Podobne wrażenia budzi zderzenie z innymi jednostkami, podczas którego słuchawki niemal wybuchają od trzasków. Zabawa na wodzie okazała się więc naprawdę przyjemnym doświadczeniem, do którego z chęcią wrócę.
Na Gamescomie mieliśmy okazję zobaczyć też w akcji wieloosobowe zmagania. Łączą one dotychczasowy styl rozgrywki serii z typowym dla strzelanin trybem Kontrola. Na zimowej mapie, pośrodku której znajdował się frachtowiec, musieliśmy biegać między trzema punktami i przejmować je, odbijać z rąk wroga lub ochraniać przed atakami. Zabawa polega tu standardowo na prowadzeniu podchodów, monitorowaniu sytuacji i wyszukiwaniu wrogów spośród zwykłych mieszkańców. Żeby urozmaicić rozgrywkę, autorzy szykują parę nowych umiejętności, np. ochraniające tarcze, płynniejsze sterowanie i czytelniejsze monity o zbliżających się przeciwnikach.

Trudno jeszcze powiedzieć, czy Assassin’s Creed III rzeczywiście okaże się rewolucją dla serii. Nie ma za to wątpliwości, że deweloperzy z Ubisoft nadal potrafią wprowadzać w życie swoje ciekawe pomysły. Bitwy morskie to bardzo ciekawy i zaskakujący dodatek – szczególnie w obliczu tego, że sami asasyni nie od początku byli za pan brat z wodą. Z tym większą satysfakcją mogę powiedzieć, że spełniają one swoją rolę i wypadają bardzo dobrze. Multiplayer – jako deser – również zapowiada się ciekawie.