autor: Szymon Liebert
Graliśmy w Hawken - najciekawszą strzelaninę free-to-play targów gamescom 2012 - Strona 2
Hawken to być może najciekawsza i najładniejsza gra free-to-play na tegorocznych targach gamescom. Przy dużej konkurencji to niemałe osiągnięcie. Co wyróżnia tę grę na tle innych produkcji?
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
W Hawkenie podoba mi się to, że broń brzmi potężnie, ale wymaga przyzwyczajenia. Niemal każdy karabin czy wyrzutnia rakiet wysyłają pociski z hukiem i są z premedytacją niecelne. To oddaje klimat walk wielkich machin, których piloci zmagają się z ich ociężałością, rozbijając się pomiędzy gruzami. Gra ma przy tym sporo ciekawych akcentów dla domorosłych taktyków. Przodują w tym wspomniane gadżety – hologram wystawiający fałszywego mecha, działko stacjonarne, przybliżanie obrazu czy pocisk EMP. Ważnym zagraniem jest też brak automatycznie regenerującego się „zdrowia”. Sami możemy naprawić maszynę, ale w trybie tym jesteśmy całkowicie bezbronni. Stosowanie go wymaga więc rozwagi i wyczucia.
Wizualnie bitwy mechów wypadają naprawdę dobrze. Autorom udało się uchwycić ociężałość kilkutonowych maszyn bojowych bez utraty płynności i szybkości rozgrywki. Odpowiadają za to sugestywne chrzęsty, odgłosy wystrzałów, muzyka, świetne animacje i interfejs umieszczony wewnątrz świata gry. Dobre wrażenie robi poziom skomplikowania map – ta, na której grałem, była wertykalnie wielopoziomowa. Mechy, mimo swoich niemałych rozmiarów, mogą chować się i lawirować między budynkami, co stwarza spore pole do popisu przy stosowaniu taktycznych zagrywek. Przy tym wszystkim te stalowe bestie powodują dużo radosnej i czasem przypadkowej destrukcji, roznosząc w pył mniejsze obiekty.
Dzięki gustownie dobranej kolorystyce i tonie efektów specjalnych, które dopełniają całości i dodają grze charakteru, Hawken urasta do miana jednego z ładniejszych tytułów free-to-play (konkurując między innymi z produktem Cryteka – Warface). Minusem jest jednak pewna jednostajność oprawy, utrudniająca połapanie się w terenie. Producenci muszą zadbać o to, aby poszczególne mapy różniły się od siebie i jednocześnie zawierały pewne punkty odniesienia. Przydałoby się też nieco poprawić widok pola akcji z kokpitu mecha. Po prostu granie w ten sposób wymaga wyczucia i jest nieco chaotyczne. Działało to dobrze w wolniejszym Killzonie 3, tutaj czasami utrudnia odczytanie tego, co dzieje się na ekranie.
Mimo to trudno wyobrazić sobie tę pozycję bez wielkich maszyn kroczących. W końcu to one odróżniają ją od tak licznej obecnie konkurencji free-to-play i sprawiają, że wielu graczy czeka na nadejście grudnia. Wtedy to rozpocznie się beta Hawkena, po której gra zostanie udostępniona wszystkim i stanie w szranki o tytuł najlepszej strzelanki free-to-play. Moim zdaniem ma szansę wyjść z tego starcia zwycięsko.
Szymon Liebert | GRYOnline.pl