autor: Szymon Liebert
Battlefield 3 - graliśmy w 64-osobowy Podbój na PC! - Strona 2
Battlefield 3 może mieć najlepszy tryb kooperacji w historii, ale i tak tym, na co wszyscy czekamy, jest pełnoprawny multiplayer dla 64 graczy. I właśnie to pokazało nam studio DICE na targach gamescom.
Przeczytaj recenzję Powrót na pole bitwy - recenzja gry Battlefield 3
Poszczególne klasy cechują unikalne umiejętności, dzięki którym obejmują one konkretne funkcje w drużynie, chociaż w tak przypadkowej grupie osób, które dopiero poznają grę, trudno było to wyegzekwować. Tym, co robi największe wrażenie w Battlefieldzie 3, oprócz niesamowitego klimatu bitwy, jest mnogość możliwości i stylów prowadzenia walki. W jednym momencie pędzimy jeepem na tyły wroga, a w innym chowamy się przed czołgiem w kruchych murach budynków. Później sami zasiadamy za sterami pojazdu pancernego i z satysfakcją roznosimy w pył punkty, w których mogą czaić się przeciwnicy. W innej sytuacji przemykamy pomiędzy skałami, polując na snajperów, by kilka minut później toczyć podniebną batalię w kokpicie odrzutowca. Najlepsze jest to, że każdy z tych elementów został przygotowany w niemal perfekcyjny sposób.

Battlefield 3 daje poczucie uczestniczenia w zorganizowanej operacji i nieustannie dostarcza nowych wrażeń. Od kameralnych potyczek w drużynie (jest nawet system przywództwa) aż po szalone rajdy na pozycje wroga. To zdecydowanie nowa jakość, jeśli chodzi o rozmach walk, ich widowiskowość oraz niepowtarzalność. To z kolei powinno gwarantować długie godziny zabawy. Na pecetach nie było też mowy o problemach, jakie pojawiły się w przypadku trybu kooperacji na PlayStation 3.
Przebywanie na polu bitwy Battlefielda 3 było niezwykłym doznaniem. Zapomnijcie o mikropotyczkach z Modern Warfare 3, w których czujemy wyraźnie, że to tylko prosta zabawa. Rozmach mapy i specyfika rozgrywki sprawiają, że szwedzki produkt jest niezwykle wciągający i naprawdę trudno było odejść od monitora po wyznaczonych kilkunastu minutach przypadających na każdy mecz i grupę uczestników. Przy tym wszystkim produkcja wygląda i brzmi fenomenalnie, a bardziej zaawansowany system destrukcji robi w dalszym ciągu piorunujące wrażenie. DICE poszedł na kilka kompromisów w przypadku swojego nowego dzieła, ale w dalszym ciągu pozostaje graczem ze ścisłej czołówki w lidze twórców wieloosobowych strzelanin.
Szymon „Hed” Liebert