Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 5 sierpnia 2011, 10:27

autor: Jerzy Bartoszewicz

Combat Wings - podniebna strzelanina od City Interactive - Strona 2

Nową grą z serii Combat Wings firma City Interactive spróbuje odświeżyć gatunek zręcznościowych strzelanin lotniczych. Co ciekawego przyniosą największe bitwy II wojny światowej? Sprawdzaliśmy to na prezentacji w Warszawie.

Pomimo zręcznościowego modelu rozgrywki City Interactive chce oddać realia i klimat podniebnych starć II wojny światowej. Często sprowadzały się one do pościgów i karkołomnych ewolucji, a z racji ograniczonego zasięgu pokładowych karabinów ogień prowadzono zazwyczaj z bardzo bliska. Zdarzało się, że przelatujący obok siebie przeciwnicy niemal widzieli swoje twarze. Wnioskując po zademonstrowanym nam materiale, można stwierdzić, że twórcom z City Interactive udało się odtworzyć to w swojej produkcji. Walki prezentują się efektownie, co w dużej mierze jest zasługą bardzo dobrze przygotowanych samolotów i rozbudowanego modelu wizualizacji zniszczeń, które oczywiście wpływają na fizykę lotu.

W celu uatrakcyjnienia rozgrywki i uczynienia jej przystępną dla gracza nieobytego z symulacjami lotniczymi twórcy zdecydowali się zaimplementować w swoim tytule kilka ciekawych elementów. Pierwszy z nich to animacje rozpadającego się na części samolotu, które pojawią się, gdy nasze zestrzelenie okaże się efektowne i np. oderwie przeciwnikowi kawałek skrzydła lub doprowadzi do pożaru silnika. Przypomina to nieco headshoty znane z pierwszoosobowych strzelanin i prezentuje się bardzo przyjemnie dla oka. Ponieważ orientacja w przestrzeni powietrznej bywa kłopotliwa, zastosowano sprytny mechanizm, który po uruchomieniu delikatnie nakieruje nas na pożądany cel. Okaże się on przydatny zwłaszcza podczas eliminacji jednostek naziemnych, lecz nie da się go używać przez cały czas, ponieważ pasek umiejętności widniejący obok celownika dość szybko się wyczerpie. System punktów kontrolnych i nastawienie na niedługie misje ma zapewnić przystępne porcjowanie rozgrywki. To spory atut w porównaniu z większością symulatorów lotniczych, gdzie niejednokrotnie mija kilka minut od startu, zanim można otworzyć ogień do pierwszego wroga.

Combat Wings: The Great Battles of World War II okazało się pozytywnym zaskoczeniem także ze względu na oprawę wizualną. Tytuł, początkowo tworzony z myślą o ograniczonej sprzętowo konsoli Nintendo, może poszczycić się pełnymi detali modelami samolotów oraz w miarę różnorodnym i zapełnionym obiektami terenem, co zazwyczaj bywa piętą achillesową tego typu gier. Podczas wykonywania kolejnych misji będziemy mogli podziwiać z lotu ptaka znane europejskie miasta, które – choć nie zostaną odwzorowane z fotograficzną dokładnością – na pewno rozpoznamy po charakterystycznych budowlach. Jednym z założeń twórców jest pokazanie rozmachu bitew II wojny światowej, co potwierdził zaprezentowany nam fragment misji na Iwo Jimie – na ekranie było gęsto od amerykańskich i japońskich jednostek. Celem uniknięcia monotonii w grze pojawią się również scenariusze rozgrywane w nocy oraz zmienne warunki pogodowe, w tym chmury burzowe, ponad które będzie można wzlecieć.

Interesująco zapowiada się wersja przeznaczona dla PlayStation 3, ponieważ obsłuży ona PS Move. Dla posiadaczy „różdżek” do wyboru będą dwie opcje; standardowe celowanie w stronę ekranu telewizora oraz trzymanie kontrolera w roli drążka sterownego samolotu. Natomiast z racji rodzinnego charakteru konsoli Nintendo edycja na Wii zostanie wyposażona w rozbudowane opcje rozgrywki na podzielonym ekranie.

Combat Wings: The Great Battles of World War II zapowiada się ciekawie, a ponieważ pośród gier lotniczych konkurencja jest raczej niewielka, polska produkcja ma szansę odnieść sukces. Tego jej zresztą życzymy.

Wielkie oczekiwania i zawirowania wokół Star Citizen - na co poszło 95 milionów dolarów?
Wielkie oczekiwania i zawirowania wokół Star Citizen - na co poszło 95 milionów dolarów?

Przed premierą

Star Citizen to bardzo obiecujący projekt - zebrał w końcu w formie crowdfundingu 95 milionów dolarów. Na jakim etapie są prace? Czy zawirowania wokół tytułu odbiją się na jakości gry?

Star Citizen -  spełnienie marzeń fanów kosmicznych symulatorów?
Star Citizen - spełnienie marzeń fanów kosmicznych symulatorów?

Przed premierą

Chris Roberts ma prawie 30 milionów dolarów na wprowadzenie w życie nowoczesnej mieszanki Wing Commandera, Privateera i Freelancera. Rozmach Star Citizena jest ogromny, ale równie wielkie są oczekiwania fanów.

Gra Star Citizen, czyli co najlepsze z Wing Commandera, Privateera i EVE Online
Gra Star Citizen, czyli co najlepsze z Wing Commandera, Privateera i EVE Online

Przed premierą

Chris Roberts chce przywrócić blask gatunkowi kosmicznych symulatorów tworząc grę, która połączy jakość bitew i fabuły z Wing Commandera z otwartym światem Privateera.