autor: Marcin Serkies
Warhammer 40,000: Space Marine - już graliśmy! - Strona 2
Tryb rozgrywki sieciowej w grze Warhammer 40.000 :Space Marine na pewno spodoba się fanom tego uniwersum. Pozostali gracze będą musieli przyzwyczaić się do ciężkich i nieco niezgrabnych pancerzy.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Warhammer 40,000: Space Marine
Uzbroiwszy i ubrawszy naszych podopiecznych, ruszyliśmy do boju. Tu, ze względu na dostęp do mocniejszego oręża, było już ciekawiej niż wcześniej, ale nadal czegoś brakowało. Jak na moje oko, ekipa odpowiedzialna za tryb rozgrywki wieloosobowej powinna zdecydowanie popracować nad balansem, szczególnie użytecznością broni działającej na odległość. Być może, gdybyśmy spędzili na sieciowych pojedynkach kilka dni, wyrobilibyśmy sobie odpowiednie umiejętności i taktyki wymuszające użycie różnego rodzaju oręża. Jednak na krótką metę plansze zostały zdominowane przez broń białą.

Tryb sieciowy testowaliśmy na konsolach Microsoftu. Dostępne były też stanowiska, gdzie Warhammera 40.000: Space Marine odpalono na komputerach PC - na nich mogliśmy sprawdzić kampanię dla jednego gracza. Dla fanów uniwersum będzie to kolejna historia o grupie dzielnych Ultramarines (najbardziej medialny odłam) pokonujących w czterech niezliczone stada Orków. Tempo zabawy nie odbiega od rozgrywki w sieci, postać kierowana przez gracza jest ciężka i odznacza się sporą bezwładnością. Jednak same starcia z Zielonoskórymi dają poczuć, jaką siłą naprawdę są kosmiczni Marines. Strzelanie, sieczenie, efektowne wykończenia, hektolitry krwi sprawiają, że walka jest fajnym elementem całej zabawy. Zabrakło jednak tego czegoś, co czyniłoby przerywniki między starciami ciekawymi. Owszem, sporo tu filmików rozwijających akcję, trochę ciężkiego, żołnierskiego humoru, ale bieganie po labiryntach korytarzy czy skał niekoniecznie sprawia frajdę. Nie pomaga fakt, że zazwyczaj towarzyszy nam trzech innych żołnierzy. Brakuje czegoś, co scementowałoby oddział. Jest raczej tak, że my robimy swoje, a przy okazji koledzy też coś tam robią, czasem nawet nas wspierają. Gdyby dodano elementy sterowania ich poczynaniami, byłoby znacznie fajniej. Obsługa za pomocą pada od Xboksa 360 przebiega bezproblemowo i choć czasem szwankuje interfejs, to gra się przyjemnie. Biorąc poprawkę na niemrawe tempo akcji, kiedy na ekranie nie ma nieprzyjaciół.

…i siec. Co kto woli, co kto lubi.
Oprawa wizualna Space Marine prezentuje się naprawdę przyzwoicie. Ze szczególną pieczołowitością wykonano modele żołnierzy oraz ich przeciwników. Otoczenie, jak już wspominałem, nie oszałamia wyglądem. Jawi się solidnie, ale surowo, co niby można usprawiedliwić stylistyką. Na razie wszystko wypada nieźle, podobne wrażenie sprawia też warstwa dźwiękowa. Okrzyki, odgłosy broni, muzyka – fajnie się to razem komponuje.
Zapowiada się z pewnością gratka dla fanów, bo graficznie i stylistycznie Warhammer 40,000: Space Marine może stać się dla nich swego rodzaju ołtarzykiem, szczególnie dzięki możliwości dopieszczania własnego żołdaka w trybie multiplayer. Pozostaje kwestia balansu, ale dwa miesiące, jakie dzielą nas od premiery, powinny przynieść tu spore zmiany.
Marcin „yasiu” Serkies