Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 7 lipca 2011, 14:34

autor: Adrian Werner

Royal Quest - testujemy przed premierą - Strona 2

Ludzie, którzy wskrzesili serię King’s Bounty zapraszają nas do swojego pierwszego MMO. Sprawdziliśmy, czy gra Rosjan ma szanse wyróżnić się w tym jakże zatłoczonym gatunku.

Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.

W prezentowanym na Prague-n-Play demie dostępne były cztery klasy postaci – Złodziej, Mag, Wojownik i Łucznik, choć jedynie ta ostatnia znajdowała się w stadium, umożliwiającym w miarę bezproblemową rozgrywkę, więc producent upierał się, aby wybierać właśnie tę profesję. Postać tego typu walczy głównie, posyłając we wrogów strzały, choć ma też umiejętność specjalną w formie potrafiącego ogłuszyć mocnego ataku wręcz, na wypadek gdyby jakiś potwór podszedł zbyt blisko. Świat Royal Questa ma drobne naleciałości steampunkowe, więc nie zdziwiłem się zbytnio, gdy po pewnym czasie mój bohater zaczął strzelać z pary znalezionych pistoletów. Z kolei Wojownik biegał z dużym mieczem i jego atak specjalny również wykorzystywał ten oręż, tyle że zadawał nim więcej obrażeń. Natomiast Mag nosił wszędzie ze sobą księgę czarów i przy każdym ataku czytał z niej zaklęcia, co wyglądało naprawdę sympatycznie. Złodziej zaś używał dwóch zagiętych ostrzy. W przypadku tej klasy na łopatki rozłożyła mnie jedna z konfiguracji ubrania. Nasz heros nosił wtedy koszulę, której poły zostały zawiązane na kokardkę w okolicach splotu słonecznego, odsłaniając jednocześnie klatę i brzuch. Na głowie miał natomiast kowbojski kapelusz (gra w ogóle oferuje bogaty wybór nakryć głowy). Innymi słowy, możemy po krainie fantasy biegać złodziejem, który wygląda jak członek zespołu Village People. Bardzo sympatycznym pomysłem są zwierzaki. Wymagać będą opieki, ale odwdzięczą się poprzez zwiększanie naszych zdolności bojowych i osłabianie wrogów. Co więcej, mają być tak wytresowane, by potrafiły samodzielnie zbierać przedmioty pozostawiane przez zabite potwory.

Każdy, kto grał w King’s Bounty, doskonale zna możliwości grafików z Katauri. Royal Quest pod tym względem również nie zawodzi. Oprawa wizualna utrzymana jest w mocno kreskówkowych klimatach, do jakich Rosjanie zdążyli nas już przyzwyczaić przy okazji swojej poprzedniej serii. Poziom detali został jednak bardzo poprawiony. Tekstury nawet w mocnym zbliżeniu wciąż pozostają ostre i sprawiają wrażenie namalowanych pędzlem. Jeśli można coś zarzucić twórcom – to brak oryginalności. W krótkiej prezentacji przed rozpoczęciem części głównej Prague-n-Play szef 1C zachwalał unikalny styl graficzny ludzi z Katauri, po czym zaprezentowany został zwiastun, na którym pojawił się potwór, wyglądający jak odrobinę upasiony hydralisk ze StarCrafta, a następnie zobaczyłem bohaterów jadących na dużych, przypominających kurczaki zwierzętach, przywodzących na myśl znane z serii Final Fantasy chocobosy.

Jazda na przerośniętym kurczaku do najoryginalniejszych nie należy.

Jednocześnie nie da się jednak ukryć, że gra prezentuje się po prostu bardzo ładnie. Przede wszystkim różnorodność lokacji i potworów jest ogromna. Podczas krótkiej rozgrywki walczyłem m.in. z gigantycznymi pająkami, mięsożernymi roślinami, bańkami mydlanymi, lewitującymi ośmiornicami, uzbrojonymi w potężne kosy dwunożnymi kozłami, olbrzymimi ważkami oraz szamanami. Pojawią się również lokacje inspirowane starożytnym Egiptem czy steampunkiem. Widoczny czasem brak oryginalności nie przeszkadza specjalnie, gdy dostajemy tak olbrzymią odmienność krain do zwiedzenia i potworów do zgładzenia.

Premiera Royal Questa planowana jest dopiero na przyszły rok. Gra wystartuje najpierw w Rosji, a w późniejszym terminie pojawią się inne wersje językowe. 1C stawia na popularny obecnie darmowy model z mikropłatnościami. Producent – zapytany, na co wydamy prawdziwe pieniądze – ogólnikowo stwierdził, że chodzi o dodatkowe ubranka i jakieś przedmioty. Nie spodziewam się jednak by asortyment wirtualnego sklepiku odbiegał od tego, co znamy z konkurencyjnych produkcji tego typu.

Po krótkiej przygodzie z tak wczesną edycją ciężko ferować wyroki, zwłaszcza że gra była w całości po rosyjsku. Pokazywany poziom miał postać prostego murowanego pomieszczenia, z którego teleportowaliśmy się do kilku lokacji. Już teraz jednak mordowanie potworów sprawiało sporą frajdę. Ponadto całość była zaskakująco dopracowana, a interfejs tak czytelny, że nawet nieznajomość języka nie okazała się przeszkodą w zabawie. Nie wiem jedynie, czy Royal Quest będzie w stanie utrzymać uwagę graczy przez wiele miesięcy. Jak dotąd wszystkie misje polegają jedynie na wybijaniu hord nieprzyjaciół i nic nie wskazuje na to, aby autorzy planowali coś bardziej rozbudowanego. Pracownik 1C stwierdził wręcz, że ludzie najbardziej lubią questy typu: „Idź w miejsce X i zabij Y wrogów”, co sugeruje, że w pełnej wersji znajdą się głównie takie wyzwania. Z drugiej strony nie chce mi się jednak wierzyć, by Katauri popełniło taki błąd. Ten zespół zasłużył na kredyt zaufania, a już na tak wczesnym etapie prac całość prezentowała się znacznie lepiej niż podobny w założeniach Mythos. Dlatego z niecierpliwością wypatruję momentu, w którym będę mógł pobawić się bardziej zaawansowaną wersją.

Adrian Werner

Adrian Werner

Adrian Werner

Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.

więcej

The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?
The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?

Przed premierą

Bethesda Softworks nie pozostawia nam złudzeń – upłynie jeszcze dużo czasu, zanim The Elder Scrolls VI trafi do naszych rąk. Jednak od premiery Skyrima minęło już prawie pięć lat, więc to pytanie samo ciśnie się na usta: czego oczekujemy od jego następcy?

Path of Exile 2 będzie wielkim zagrożeniem dla Diablo 4
Path of Exile 2 będzie wielkim zagrożeniem dla Diablo 4

Przed premierą

Największy rywal Diablo obrał kurs kolizyjny i planuje pokrzyżować plany Blizzarda. Path of Exile 2 to w zasadzie całkiem nowa gra i wygląda na to, że na rynku gier hack’n’slash dojdzie do pojedynku samców alfa o przewodnictwo w stadzie.

Elveon - przed premierą
Elveon - przed premierą

Przed premierą

Gods: Kraina Nieskończoności nie było może wielkim hitem, ale też nie było kompletną porażką. Czy to samo, słowiańskie spojrzenie na RPG, wsparte silnikiem Unreal 3 i kilkoma dobrymi pomysłami, może przynieść Elveonowi sukces?