autor: Krzysztof Gonciarz
Ratchet & Clank: 4 za Jednego - pierwsze spojrzenie - Strona 2
Szalone przygody Ratcheta i Clanka tym razem w kooperacji dla czterech graczy! Widzieliśmy, graliśmy i dzielimy się najświeższymi wrażeniami z Ratchet & Clank: All 4 One prosto z Londynu!
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Ratchet & Clank: 4 za jednego
Ciekawie wygląda walka, na tym poziomie przeciwnikami są śmieszne ośmiornice – nie zadajemy im obrażeń, ale spychamy je wspólnymi siłami z wiszących nad wodą platform. Później mechanizm ten wykorzystany jest do otwierania przejść: na środku znajduje się generator, do którego musimy zepchnąć rażące prądem ośmiornice. W grze panuje zasada, że gdy dwie osoby skupią ogień na jednym przeciwniku, to zadadzą większe obrażenia (synergia, ot co). Seria Ratchet & Clank zawsze była znana z wymyślnych gadżetów, nie inaczej będzie i tym razem: w pewnym momencie korzystamy z generatorów chmur burzowych, które wiszą nad polem walki i rażą wrogów błyskawicami. Inny gadżet to elektryczny bicz, którym jedna postać może sparaliżować przeciwnika, żeby jego towarzysze wykończyli go „konwencjonalną” bronią. Wszystkich używamy z poziomu okrągłego menu, które rozwija się po naciśnięciu jednego z triggerów.
Przebieg rozgrywki jest liniowy, uroczy w swoim chaosie i wyraźnie nastawiony na familijną rozrywkę bez specjalnych zobowiązań. Kiedy tak biegniemy przez sielski krajobraz, automatycznie zaczynam słyszeć utwór zespołu The Go!Team, który świat gier wideo zapamiętał dzięki pierwszemu zwiastunowi LittleBigPlanet. Te gry mają ze sobą wiele wspólnego, jeśli wziąć pod uwagę kampanię. Nawet system respawnów wygląda identycznie: gdy jedna z postaci ginie, pojawia się automatycznie przy następnym punkcie zapisu (jeśli zebraliśmy sprzęt leczący, możemy uleczyć poległego przez kilka sekund po jego śmierci). Jest też potencjał do psot i figli, bo porazić prądem da się tak przeciwnika, jak i kolegę.

W dalszej części przykładowego poziomu poznajemy mechanizm tag-teamowego ataku (jedna postać wyrzuca drugą w powietrze, druga – wykonując Quick-Time Event – zadaje cios specjalny) i mamy okazję stoczyć walkę z bossem: wielką ośmiornico-rybo-krewetką. Walka składa się z kilku faz. W pierwszej bohaterowie uczepiają się linkami rufy motorówki, która ciągnie ich przez fale. Musimy unikać przeszkód i zbierać bonusy – niczym w Wave Race. Sekwencja prezentuje się ładnie, chociaż brakuje trochę większego uderzenia, agresywniejszego ruchu kamery, żywszej akcji. Wszystko to wygląda, jakby ktoś zwolnił wyjściową produkcję o 50%.
Finał walki to klasyczna zagadka i „zasada trzech powtórzeń”. Wykorzystany zostaje cały zestaw mechanizmów poznanych na tym poziomie – w dużym skrócie musimy nakarmić wielką krewetkę mniejszymi, naładowanymi elektrycznie ośmiornicami. Boss wygląda przy tym na tyle śmiesznie i sympatycznie, że serce się trochę kraje.
Ratchet & Clank: All 4 One będzie bardzo fajną, pozytywną grą, ale myślę, że autorzy muszą jeszcze trochę popracować nad jej dynamiką i stylem. Odniosłem wrażenie, że paleta kolorów jest bardzo mdła (producent zrzucił to na słaby telewizor, ale filmiki z rozgrywki mówią co innego), brakuje też momentów wyraźnego przyspieszenia i nieskrępowanego szaleństwa, tak przecież charakterystycznych dla tej serii. Silne nastawienie na kooperację, dużo pomysłów na kilkuosobowe akcje i dziki humor szalonej obsady głównych bohaterów będą mocnymi stronami tej produkcji. Oby Insomniac dało radę!
Krzysztof „Lordareon” Gonciarz