autor: Adam Kaczmarek
Deluxe Ski Jump 4 - testujemy przed premierą - Strona 2
Trwają prace nad czwartą odsłoną cyklu Deluxe Ski Jumping, który nieprzerwanie od dziesięciu lat dostarcza wiele emocji fanom skoków narciarskich. Co przyniesie kolejna gra z serii? Sprawdźcie sami.
Przeczytaj recenzję "Małysz" bez Małysza - recenzja gry Deluxe Ski Jump 4
Popularny „Małysz” traktuje jednak o skokach, więc niedoróbki w atrybutach można śmiało wybaczyć. To, co interesowało mnie najbardziej, to przede wszystkim fizyka. I tu utalentowany Fin dosłownie wymiótł konkurencję. W oczy rzuca się od razu od nowa opracowana mechanika oddawania skoków. Poprzednie części charakteryzowały się tym, że nawet fatalne wybicie można było nadrobić odpowiednim ułożeniem zawodnika. Tym razem niemal wszystko rozgrywa się na progu – jeżeli zawalisz ten element, to nie ma zmiłuj, nie pofruniesz, choćbyś się wyłożył na nartach lepiej niż Noriaki Kasai. Daje się odczuć również ważna zmiana w kwestii odpowiedniego pochylenia postaci. Zbyt gwałtowny ruch myszą kończy się zazwyczaj wywrotką. Pozycję skoczka trzeba modyfikować delikatnie, tak jak to wygląda w rzeczywistości (zawodnicy korygują błędy subtelnie). W rezultacie DSJ 4 zapowiada się jako gra wyjątkowo intuicyjna i zmuszająca do długiego treningu.
Sporym usprawnieniom poddano animacje. Kierowany przez gracza zawodnik nie jest sztywną kukłą jak poprzednio. Postać w bardzo realistyczny (i momentami przegięty) sposób reaguje przy upadkach. System ów przypomina trochę rag-dolla, aczkolwiek to przecież autorski wymysł jednego programisty. Choć można się tu natknąć na rozmaite bugi, to całość ma znamiona profesjonalnej roboty. Dodatkowo w trybie sieciowym, dostępnym w okresie bety za darmo, można dostrzec kilka poprawek – nie występują lagi, zawody nie kończą się dziwnymi wynikami, zwiechów serwera nie zanotowano. To dobra prognoza przed wydaniem pełnej wersji. Od strony graficznej natomiast rewolucji nie ma i nie należy się takowej spodziewać. Lokacje zostały wzbogacone o budynki i drzewa w wyższej rozdzielczości, ale to wciąż ten sam poziom wizualny co w „trójce”.
Trudno mi wyobrazić sobie, że na czwartą część Deluxe Ski Jumping będę musiał jeszcze poczekać. Data premiery wciąż nie jest znana i niewykluczone, że tytuł pojawi się dopiero jesienią tego roku. Ważne jest natomiast jedno – Koskela po raz kolejny pozytywnie zmienił DSJ, tym razem aplikując jeszcze lepszą fizykę i grywalność. Nie mogę się wprost doczekać, kiedy wreszcie dostanę komplet skoczni i ostateczną wersję tej świetnie zapowiadającej się gry.
Adam „eJay” Kaczmarek