Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 1 lutego 2011, 13:33

autor: Amadeusz Cyganek

Cities in Motion: Symulator Transportu Miejskiego - test przed premierą - Strona 2

Dobrych strategii ekonomicznych nigdy za wiele – to powiedzenie w ostatnich latach zdecydowanie zyskało na wartości. Już teraz sprawdzamy, czy Cities in Motion ma zadatki na produkt, który zadowoli wygłodniałych fanów tycoonów.

Kilka zastrzeżeń mam także do zastosowanego modelu ekonomicznego. Pieniądze, którymi obracamy w grze, kształtują się na poziomie setek tysięcy, co bardziej przywodzi na myśl rodzinną firmę transportową, kursującą małymi busikami po wiejskich bezdrożach, niż komunikacyjnego molocha, operującego w jednej z najważniejszych europejskich stolic. Wyssane z palca są ceny pojazdów – najdroższe kosztują nie więcej niż dziesięć tysięcy dolarów, co absolutnie nie odpowiada rynkowym realiom. Cieszą za to przeróżne niuanse, które były pomijane przez poprzedników, tutaj zaś znalazły swoje ważne zastosowanie. W grze istnieje instytucja będąca zmorą oszczędzających na biletach – w pojazdach buszują popularni „kanarzy”, którzy wyłapują miesięcznie kilkanaście przypadków omijania obowiązku uiszczania opłaty za przejazd. Z tą plagą można także walczyć, ustalając ceny biletów na odpowiednim poziomie – znalezienie złotego środka okazuje się jednak bardzo trudne – gdy przesadzimy z kwotą, na dwadzieścia osób zapłacą dwie, z kolei znaczne obniżenie pułapu cenowego postawi pod ogromnym znakiem zapytania naszą płynność finansową. Nie bez znaczenia jest także surowiec, którym napędzamy pojazdy. Warto inwestować w coraz nowsze i proekologiczne rozwiązania, które przynoszą profity w sferze prestiżu firmy, a w dłuższej perspektywie również oszczędności.

Od strony technicznej twórcom zostało jeszcze troszkę elementów do poprawienia, choć obawiam się, że raczej nie zmieni się tu zbyt dużo. Denerwuje okropnie długi czas przebywania pojazdów na przystanku. Przykładowo w autobusie przegubowym otwiera się troje drzwi, a pasażerowie wchodzą tylko przez przednie. Gdy dołożymy do tego fakt, że niektórzy klienci poruszają się o lasce albo na wózku, to nagle okazuje się, że pojazd stoi ponad minutę, a za nim tworzy się kilometrowy korek. Do gry wpakowano także sporo dziwnych zdarzeń losowych – co jak co, ale w życiu nie uwierzę, że co miesiąc w Wiedniu obchodzone jest święto wojskowe, a defilada paraliżuje ruch całego miasta.

Autobusowy korek nie przynosi chluby przedsiębiorstwu.

Mimo tych kilku uchybień w produkcję Colossal Order gra się całkiem przyjemnie. Oczywiście, nie jest to jak na razie pierwsza liga tycoonów, ale zabawa nie okazuje się ani za trudna, ani też zbyt prosta. Utrzymanie stabilności finansowej wymaga sporo wysiłku, a dodatkowe środki wpadają do naszego portfela w zamian za utworzenie zamawianych linii czy w ramach dotacji od rady miejskiej. Ciężko też momentami zapanować nad szalejącą plagą psujących się autobusów czy rosnącymi kosztami przewozu. Generalnie gra dotyka praktycznie każdej kwestii związanej z działalnością firmy transportowej – nie znajdziemy tu co prawda niczego nowatorskiego i odkrywczego, ale w produktach tego typu trudno zdobywać się na oderwaną od rzeczywistości oryginalność.

Pod względem wizualnym Cities in Motion już teraz wygląda naprawdę uroczo. Miasto jest duże i zróżnicowane, z mnóstwem charakterystycznych dla Wiednia miejsc – stadion, staromodny dworzec czy Prater z wesołym miasteczkiem i słynnym diabelskim młynem. Stolica Austrii to metropolia tętniąca życiem – po ulicach przechadzają się tłumy ludzi, na jezdni sprawnie poruszają się samochody i ciężarówki (a na korki trafić niezwykle ciężko), wrażenie robi również płynna animacja. Gra jest już na tym etapie bardzo dobrze zoptymalizowana, możemy swobodnie i bez zwolnień przewijać, oddalać i przybliżać obraz, a wymagania sprzętowe są niewysokie. Martwi nieco liczba zapowiadanych map – cztery miasta to trochę mało, zważywszy, że można się ich nauczyć na pamięć w ciągu trzech godzin intensywnej rozgrywki. Z drugiej strony takie rozwiązanie zapewne otwiera pole do powstawania płatnych dodatków.

Miejmy nadzieję, że twórcy należycie wykorzystają dwa miesiące pozostałe do oficjalnej premiery ich dzieła. Cities in Motion w obecnej formie całkowicie zadowoli tylko niedzielnych strategów: gra w wielu elementach okazuje się zbyt uproszczona, a rozgrywka odbywa się w skali mikro, co nie przysporzy tej produkcji wielu fanów wśród graczy lubujących się w prowadzeniu wielkich korporacji. Jeśli parę podstawowych koncepcji zostanie chociażby delikatnie poprawionych, tytuł może sporo zyskać na wartości. Jak zmieni się ta produkcja i czy autorzy w ogóle postanowią wprowadzić jakieś nowe rozwiązania – przekonamy się już pod koniec marca.

Amadeusz „ElMundo” Cyganek

Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi
Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi

Przed premierą

Escape from Tarkov zapowiada się na najbardziej realistyczny symulator przebywania na nieprzyjaznym terenie. Mechanizmy zabawy są bardzo proste – największe przeszkody czają się zupełnie gdzie indziej.

Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2
Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2

Przed premierą

Drugi rok z rzędu Ubisoft pokazuje na E3 świetne trailery Beyond Good & Evil 2. Problem polega na tym, że to czyste CGI, na podstawie którego nie da się niczego powiedzieć o samej grze. My mieliśmy możliwość zobaczenia gameplaya z BG&E2.

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.