autor: Maciej Jałowiec
Company of Heroes Online - gamescom 2010 - Strona 2
Gra pokroju Company of Heroes do pobrania legalnie i to za darmo? Brzmi świetnie, ale gdzie tu haczyk? Zachęcamy do lektury wrażeń z pokazu CoH Online na targach gamescom 2010.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Greg Wilson włączył panel przedstawiający, jak wyposażona jest armia jego bohatera, po czym objaśnił, jak dokładnie działa system zdobywania doświadczenia w grze. Podobnie jak w pierwszej grze z serii każda specjalizacja ma odrębny zbiór umiejętności. Na pokazie widać było, że dowódca alianckich wojsk powietrznych ma już odblokowane m.in. różne rodzaje bombardowań, spadochroniarzy i zrzut gęstego dymu, który stanowi osłonę dla wojsk naziemnych. Nową zdolność możemy pozyskać co szósty poziom doświadczenia. Oprócz kolejnych leveli zdobywamy także zapasy (Supplies), które pozwalają na kupowanie ulepszeń i tzw. Hero Units. Usprawnienia oznaczają np. zaopatrzenie inżynierów w lepszą broń, granaty itd. Są to w dużej mierze pomysły przeniesione bezpośrednio z pierwszego Company of Heroes. Wybieramy je przed rozpoczęciem bitwy i możemy wziąć maksymalnie osiem z nich.
Szczególną uwagę należy zwrócić na wspomniane Hero Units. W odróżnieniu od zwykłych jednostek, wojska „bohaterskie” zdobywają punkty doświadczenia, które przechodzą do kolejnych meczów. Jeżeli posiadamy zaprawiony w bojach czołg, to możemy korzystać z jego usług w każdej kolejnej online’owej bitwie, dopóki jakiś sprytny gracz nie wysadzi go nam w powietrze. Zwykłe jednostki kupowane są tak, jak do tej pory – bezpośrednio na polu walki.
Wśród Hero Units znajduje się kilka nietuzinkowych rodzajów wojsk. Aliancki dowódca lotnictwa miał do dyspozycji m.in. szybki, lecz słabo opancerzony pojazd zwiadowczy, który może wzywać naloty. Błyskawiczne akcje tego typu jednostek mogą okazać się naprawdę uciążliwe dla wroga, podobnie jak ataki maszyny Sherman Ace – wyjątkowo twardego i niszczycielskiego czołgu, który dodatkowo potrafi znacząco zwiększyć swoją szybkość kosztem energii.
Pod koniec bitwy zawsze dostajemy trochę zapasów (nawet w przypadku przegranej), które możemy wydać na kolejne dodatki dla naszej armii. Od czasu do czasu pojawią się również nagrody w postaci ulepszeń, a więc rozwiązanie przypominające Dawn of War II, inną grę Relic Entertainment.
To na czym w końcu będą zarabiać twórcy? Przede wszystkim na mikrotransakcjach. Gracz zasiadający do Company of Heroes Online ma możliwość zakupienia kilku ułatwień, które polegają głównie na przyspieszeniu zdobywania punktów doświadczenia. Zgodnie z obietnicami, system ten nie będzie robić z bogatych graczy półbogów zdolnych zmieść z powierzchni ziemi każdego, kto nie ma ochoty wydawać pieniędzy na dodatkowe bajery. Według twórców każde ulepszenie dostępne za prawdziwą gotówkę da się zdobyć bez płacenia, lecz po prostu wymaga to więcej czasu. Ostatecznie i tak gracze odblokują wszystkie zabawki i nie będzie już miejsca na mikrotransakcje (no, chyba że patche to zmienią). Nie należy również zapominać, że Company of Heroes Online to platforma, która ma szansę przyciągnąć mnóstwo osób, nawet tych, które do tej pory nie miały styczności z serią. Takiego potencjału nie można ignorować, jeżeli planuje się tworzyć kolejne, w pełni płatne odsłony cyklu. Jestem przekonany, że społeczność zgromadzona wokół gry okaże się doskonałym targetem dla specjalistów od sprzedaży i marketingu, gdy na horyzoncie pojawi się następna odsłona cyklu Company of Heroes.
Jeśli wierzyć Gregowi Wilsonowi, online’owa wersja drugowojennego RTS-a jest już prawie gotowa. Głównym problemem jest teraz lokalizacja produkcji. W zależności od tego, ile potrwają prace nad tym aspektem, premiera tytułu odbędzie się wiosną 2011 roku lub nawet wcześniej.
Maciej „Sandro” Jałowiec