autor: Michał Basta
Pirates of the Caribbean: Armada of the Damned - przed premierą - Strona 2
Armada of the Damned zapowiada się jako interesujące połączenie mechaniki Fable z klimatem Piratów z Karaibów. Czy taka mieszanka ma szansę na odniesienie sukcesu?
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Zadania da się wykonać na kilka różnych sposobów. Na zamkniętych pokazach zaprezentowano jedną z misji, polegającą na odebraniu pewnemu admirałowi, wyprawiającemu akurat przyjęcie, cennej rzeczy. Jako przerażający pirat mogliśmy więc wtargnąć do środka, rozprawić się z przeciwnikami, wedrzeć do komnaty z poszukiwanym przedmiotem i po spustoszeniu całego budynku po prostu z niego wyjść. Legendarny korsarz miał jednak więcej taktu i zamiast robić zadymę, zdobył mundur, dzięki któremu dostał się na przyjęcie, a kiedy admirał wezwał go do siebie, nie wyciągnął od razu szabli, tylko wdał się z przeciwnikiem w miłą pogawędkę. Dopiero po humorystycznym dialogu zabrał poszukiwaną rzecz i w efektowny sposób opuścił przyjęcie, wprawiając gości i gospodarza w niemałe osłupienie.
Prawdziwa gra o piratach wymaga morskich starć, a tych w Pirates of the Caribbean: Armada of the Damned ma być w bród. Podobnie jak walka na lądzie, tak i potyczki na morzu będą miały charakter zręcznościowy, obejdzie się zatem bez ślęczenia nad nawigacją i taktyką. W trakcie rozgrywanych w czasie rzeczywistym starć będziemy musieli nie tylko umiejętnie manewrować okrętem, ale również celnie ostrzeliwać wrogie jednostki. Po każdym strzale trzeba będzie chwilę odczekać na załadowanie dział, o czym na bieżąco poinformują odpowiednie wskaźniki. Na wytrzymałość każdego okrętu złożą się trzy elementy – poziom zniszczeń kadłuba, żagli oraz liczebność załogi. Najskuteczniejszym sposobem na pokonanie oponenta będzie ostrzelanie kadłuba, ale jeśli okaże się to za trudne, to zawsze da się rywala spowolnić, dziurawiąc mu żagle, albo obniżyć częstotliwość oddawanych do nas strzałów, zabijając wrogich marynarzy. Jeżeli to nam przyjdzie się bronić, to będziemy musieli w odpowiedniej chwili wciskać pojawiające się na ekranie klawisze, dzięki czemu zwiększymy swoje szanse na uniknięcie salwy przeciwnika.

Wiadomo również, że walkę urozmaicą różne efekty pogodowe, na przykład deszcz, silny wiatr, poziom wzburzenia morza, a także wprowadzenie cyklu dnia i nocy. Warto też wspomnieć o wyglądzie okrętów, zależnym od poczynań naszej postaci. I tak – statek legendarnego bohatera ma swą prezencją nawiązywać do najwspanialszych jednostek wodnych w historii, natomiast okręt przerażającego pirata będzie przypominać upiorną łajbę stworzoną raczej z ludzkich kości niż drewna.
Według autorów ukończenie głównego wątku zajmie około 15 godzin, natomiast zwiedzenie wszystkich wysepek, jaskiń oraz miast i rozwiązanie zadań drugorzędnych przedłuży zabawę do około 100 godzin. Taka dysproporcja daje trochę do myślenia i oby nie okazało się, że misje poboczne są zrobione na jedno kopyto i stanowią po prostu zwyczajną zapchajdziurę, mającą tylko na siłę wydłużyć rozgrywkę. Aktualnie gra jest na dość wczesnym etapie produkcji, ale ujawniono już, że będziemy mogli odwiedzić dwa historyczne miasta – Tortugę i Port Royal. Pierwsze z nich to stolica piratów, w której dominuje bezprawie, a przestępcy panoszą się na wolności. Port Royal to z kolei zorganizowana metropolia z silną armią, broniącą ładu i spokoju. Widać zatem, że deweloperzy zadbali o różnorodność terenów, pytanie tylko, czy równie wciągające jak eksploracja okażą się same questy.
Trudno na ten moment stwierdzić, czy nawiązanie do filmowej trylogii przyczyni się do sukcesu Pirates of the Caribbean: Armada of the Damned. Wiele wskazuje na to, że utrzymana w przyjemnym, nieco baśniowym stylu graficznym produkcja studia Propaganda Games będzie po prostu czerpać pełnymi garściami z gier fabularnych pokroju Fable. Brak rewolucyjnych elementów nie musi być zły, nasuwa się jednak pytanie, czy autorom na bazie sprawdzonych rozwiązań uda się stworzyć interesującą całość.
Michał „Wolfen” Basta
NADZIEJE:
- piracki klimat;
- intrygująco zapowiadający się system moralny;
- potyczki morskie i lądowe;
- spory teren do eksploracji.
OBAWY:
- czy system moralny nie okaże się zwyczajnym podziałem na dobro i zło?
- czy autorom uda się stworzyć wystarczającą liczbę ciekawych misji?
- oby gra nie była tylko kalką Fable na Karaibach.