Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 22 lutego 2010, 12:59

autor: Adrian Werner

Silent Hunter 5: Bitwa o Atlantyk - test przed premierą - Strona 2

Słynny Silent Hunter powraca w swojej piątej już odsłonie. Czy zdoła spełnić oczekiwania fanów i przebić legendarną trzecią część serii? Po naszym przedpremierowym teście jesteśmy dobrej myśli.

U-Boot: The Roleplaying Game

Największą nowością i tym, na co fani czekali od czasu pierwszego Silent Hunter, jest możliwość rozprostowania nóg na pokładzie naszej łodzi podwodnej. W poprzednich grach z serii wnętrza przedstawione były symbolicznie. Mogliśmy co najwyżej porozglądać się po kilku ograniczonych miejscówkach. Postacie, elementy samej łodzi oraz instrumenty pokładowe w praktyce robiły często po prostu za ładną makietę, a nie ważny element prowadzenia rozgrywki. Skutek był taki, że wielu doświadczonych graczy rzadko korzystało z opcji widoku pierwszoosobowego. Zamiast tego posługiwano się głównie elementami interfejsu, mapami i bogatym wachlarzem skrótów klawiszowych. Tym samym, gra czasami bardziej przypominała strategię niż symulację. W Battle of the Atlantic wszystko to uległo diametralnej zmianie. Tutaj jesteśmy prawdziwym kapitanem: fizyczną, rzeczywistą osobą, a nie teleportującym się zestawem gałek ocznych. Mamy pełną swobodę ruchu po wnętrzu okrętu. Sterowanie przypomina to znane z FPS-ów. Klawisze WSAD służą do poruszania się, a myszka do rozglądania i klikania na odpowiednie elementy wnętrza. Z użyciem tego zestawu wykonujemy zdecydowaną większość czynności. By skorzystać z urządzeń, musimy najpierw do nich podejść, a torpedy odpalamy, wyłącznie patrząc przez peryskop. Również do działek pokładowych trzeba dojść na własnych nogach. Rezultat jest taki, że nie wszystko da się zrobić własnoręcznie. Często również nie ma nas w miejscu, gdzie dzieje się coś ważnego. To, w połączeniu z wyraźnie odchudzonym systemem skrótów klawiszowych, powoduje, że – by mieć jakiekolwiek szanse na sukces – musimy nauczyć się ufać podwładnym. Nie znaczy to jednak, że nasza załoga wykona całą robotę za nas, podczas gdy my będziemy się w wylegiwać, palić fajkę i słuchać niemieckich oper. Wprowadzony system sprawia, że wczuwamy się w rolę dowódcy i nie raz przychodzi nam pędzić na złamanie karku z jednego końca statku na drugi, by zdążyć na czas wydać odpowiedni rozkaz.

Męskie rozmowy.

Ubisoft Romania zadbało o obsadzenie naszego okrętu kompetentną załogą. Każdy z jej członków jest prawdziwą osobą: ma swoje imię, biografię, umiejętności i charakter. Młodzikowi dokuczają starsi koledzy, a kucharzowi ktoś poprzecinał struny w skrzypcach itp. Z każdą z postaci możemy pogawędzić. W ten sposób nie tylko wydajemy rozkazy, ale również dowiadujemy się wielu ciekawych rzeczy o naszych rozmówcach. Dobry kapitan dba o to, by poznać swoich podwładnych. Jeśli okażemy zainteresowanie ich potrzebami, ich morale wzrośnie. Wraz z przebiegiem gry podlegli nam ludzie zyskują nowe umiejętność i doskonalą stare. Wprowadzono także systemem zdobywania punktów doświadczenia, których używamy do rozwijania zdolności kontrolowanego przez nas kapitana lub też do usprawnienia naszego statku. Tryb FPP rozciąga się zresztą także na wizyty w portach, gdzie możemy sobie pogawędzić z bohaterami niezależnymi i w ten sposób uzupełnić uzbrojenie czy paliwo oraz pozyskać nowe misje do wypełnienia.

Wszystko to razem powoduje, że Silent Hunter 5 w pewnym sensie staje się grą RPG, Wrażenie to potęgują elementy wizualne. Podczas samej gry obserwujemy poczynania załogi: przyglądamy się jak podwodniacy ładują torpedy, korzystają z radia, naprawiają uszkodzenia czy też reagują na wydarzenia podczas walki. Możemy nawet podziwiać, jak uszkodzony okręt nabiera wody. Jest to widok, na który fani czekali od dawna. Ten ostatni element nie jest jednak do końca dopracowany. Jeśli nie wydamy rozkazu rozpoczęcia napraw, nasi marynarze będą tkwić w miejscu i ze stoickim spokojem patrzeć, jak woda podchodzi im do gardeł. Gdy okręt mocno oberwie, część podwładnych potrafi się przewrócić, ale nie zawsze wygląda to odpowiednio do skali uderzenia. Pozostaje mieć nadzieję, że elementy te zostaną dopracowane w finalnej wersji. Biorąc pod uwagę, ile pracy włożono w dopieszczenie wszystkich aspektów interaktywnego wnętrza, pozostawienie tego w takim stanie byłoby strasznym marnotrawstwem. Potrzeba tu żywszych reakcji, takich jak objawy paniki, krzyki itp. Miejmy nadzieję, że te braki są jedynie ułomnością niekompletnej wersji przedpremierowej.

Adrian Werner

Adrian Werner

Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.

więcej

Wielkie oczekiwania i zawirowania wokół Star Citizen - na co poszło 95 milionów dolarów?
Wielkie oczekiwania i zawirowania wokół Star Citizen - na co poszło 95 milionów dolarów?

Przed premierą

Star Citizen to bardzo obiecujący projekt - zebrał w końcu w formie crowdfundingu 95 milionów dolarów. Na jakim etapie są prace? Czy zawirowania wokół tytułu odbiją się na jakości gry?

Star Citizen -  spełnienie marzeń fanów kosmicznych symulatorów?
Star Citizen - spełnienie marzeń fanów kosmicznych symulatorów?

Przed premierą

Chris Roberts ma prawie 30 milionów dolarów na wprowadzenie w życie nowoczesnej mieszanki Wing Commandera, Privateera i Freelancera. Rozmach Star Citizena jest ogromny, ale równie wielkie są oczekiwania fanów.

Gra Star Citizen, czyli co najlepsze z Wing Commandera, Privateera i EVE Online
Gra Star Citizen, czyli co najlepsze z Wing Commandera, Privateera i EVE Online

Przed premierą

Chris Roberts chce przywrócić blask gatunkowi kosmicznych symulatorów tworząc grę, która połączy jakość bitew i fabuły z Wing Commandera z otwartym światem Privateera.