The Wiggles - przedpremierowy test
Bohaterami gry są małe, karzełkowate stworzenia, które zostały wysłane przez boga Odyna w celu odnalezienia i pojmania piekielnego psa Fenrina. Naszych bohaterów czeka nie lada wyzwanie, ponieważ szukany pies znajduje się wewnątrz ziemi.
Przeczytaj recenzję The Wiggles - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
The Wiggles – ktoś kiedyś określił tą produkcję mianem „świetna, jajcarska gra, o której nikt nie słyszał i nikt nic nie wie” (lub coś w tym stylu). W sumie miał dużo racji, bo nawet teraz na kilkanaście dni przed polską premierą nie wszyscy wiedzą co to dokładnie jest. Jeżeli jednak chodzi o moją skromna osobę, to pierwszy kontakt z tą grą nawiązałem jeszcze na długo przed wakacjami. Na naszej redakcyjnej liście tytułów do wpisania do encyklopedii pojawiła się nic nikomu nie mówiąca pozycja – The Wiggles. Po kilku minutach poszukiwań znalazłem niemiecką stroną producenta, ujrzałem pierwsze screeny, zapoznałem się z informacją na jej temat i już wiedziałem - na to warto czekać! Zapytacie czemu? Ponieważ zawsze ceniłem niemiecką myśl twórczą, ich specyficzne rozwiązania i podejście do tematu, które nie raz ujawniało się, np. przy okazji powstania serii The Settlers, Battle Isle, a teraz ujawnia się m.in. w Project Nomad (nagrodzonym na targach ECTS) oraz właśnie The Wiggles. Przejdźmy jednak do rzeczy.
The Wiggles to gra strategiczna koncepcyjnie przypominająca The Settlers. Jej bohaterami są małe i zadziorne skrzaty wysłane przez boga Odyna na ziemię (a raczej pod ziemię) z zadaniem odnalezienia jego „małego pupilka” zwanego w kręgach śmiertelników jako piekielny pies Fenrin. Pewnego dnia Odyn był ze swym pieskiem na niewinnym spacerku, piesek uciekł, a teraz nam przypadła rola odnalezienia i poskromienia tej bestii. Tak pokrótce przedstawia się nasze zadanie. Z pozoru wydaje się, że The Wiggles to gra tzw. „standard”, ot kolejny klon Settlersów, czy innych produkcji tego typu. Jednak zapewniam, że takie podejście jest błędne. Gra posiada szereg bardzo atrakcyjnych, rzadko spotykanych elementów, które mogą uczynić z niej grę wybitną, jednak pod warunkiem, że twórcy wyeliminują jej jedną poważną wadę (przynajmniej w testowanej przez ze mnie wersji Beta). Ale o tym później.
Jak już przeczytaliście powyżej, kierujemy tu grupą (klanem) tytułowych skrzatów (Wigglesów). Nasza droga prowadzi zawsze w dół, tzn. z postępem rozgrywki nasze skrzaty znajdują się coraz głębiej pod ziemią. I tu mamy pierwszy ciekawy element. Całą akcję obserwujemy nie przy pomocy tak obecnie popularnego rzutu izometrycznego, czy zawieszonej, ruchowej kamery, lecz z boku. Wygląda to tak jakbyśmy patrzyli na mrowisko umieszczone w szklanym akwarium, a mrówki nieustannie poruszały się po licznych tunelach i korytarzach. Oczywiście cała grafika jest trójwymiarowa, a my możemy dowolnie oddalać i przybliżać widok oraz zmieniać kąt patrzenia w granicach jakichś plus/minus 30 stopni. Akurat tutaj takie rozwiązanie bardzo przypadło mi do gustu, tym bardziej, że grafika jest bardzo starannie wykonana i dopracowana (duże, kolorowe postacie skrzatów, trolli, itp., ładnie wymodelowane jaskinie, podziemne zbiorniki z wodą, roślinność, grzyby, itd.). Całość wykonania strony graficznej, a przede wszystkim jej koncepcja zasługuje na najwyższą ocenę. W kwestii dźwięku nie jest tak wspaniale, lecz całość nadal trzyma dobry fason: muzyka zmienia się w zależności od panującej sytuacji (walka, spokój), słyszymy odgłosy zwierząt, kroków, uderzeń kilofa. Niestety podczas rozmów naszych podopiecznych nie słyszymy ich głosów tylko jakieś nieartykułowane dźwięki (treść rozmowy wyświetlana jest komiksowych „dymkach”).
Kolejnym interesującym elementem jest personalizacja postaci. Nie kierujemy tu jak w Settlersach chmarą anonimowych ludków, bezmyślnie wykonujących każdy nasz, nawet bezsensowny rozkaz. Tu postacie są ludzkie, każdy skrzat na swoje imię, rodzinę, swój indywidualny charakter oraz zastaw cech osobowych, które rosną w miarę postępu rozgrywki (między innymi: umiejętność walki i kopania tuneli).