autor: Maciej Jałowiec
R.U.S.E. - Wrażenia (gamescom 2009) - Strona 2
Nieco inne od standardowego podejście do tematu strategii prezentuje nadchodząca gra firmy Ubisoft. Mieliśmy okazję przyjrzeć się bliżej produkcji pt. R.U.S.E. na targach gamescom 2009 w Kolonii.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry R.U.S.E. - czy II wojnę światową można wygrać z padem w ręku?
Jeżeli przeciwnik zakamufluje wszystkie swoje wojska i budynki, trzeba jakoś sprawdzić, co naprawdę ma on zanadrzu. Pomijając wyżej wymienione przechwytywanie danych o oponencie, można wysyłać jednostki zwiadowcze. Podczas prezentacji pokazano samolot, który lecąc nad polem bitwy automatycznie przekazuje informacje na temat pozycji i rodzajów wrogich sił. Nie zawsze ma się pewność, czy samolot wróci cało ze zwiadu, ale lepiej stracić jedną jednostkę niż żyć w nieświadomości przez całą bitwę. Cała ta sztuka dezinformacji prezentuje się świetnie, gdy mówimy o zabawie w trybie wieloosobowym. Nie mamy żadnej pewności, czy komputerowi przeciwnicy będą wpadać w nasze sidła tak często jak żywy gracz, choć twórcy zapewniają, że udało im się stworzyć sztuczną inteligencję, która chętnie oszukuje i sama daje się oszukiwać.
W związku z tym, że skupiamy się tutaj bardziej na warstwie strategicznej niż taktycznej, nie uświadczymy w nowej grze Ubisoftu zaawansowanych opcji dowodzenia pojedynczymi czołgami i grupkami piechoty. Ustawianie czołgów w formacjach, chowanie za przeszkodami, stosowanie odpowiedniego typu amunicji – wszystko to trzeba było robić samemu m.in. w Company of Heroes, ale nie w R.U.S.E. Wszystkie powyższe czynności wykonywane są tutaj automatycznie. Gdy wysyłamy nasze jednostki do ataku, na ekranie wyświetla się informacja o stopniu trudności starcia. Jeżeli jest łatwe, to nie musimy się o nic martwić – nieprzyjaciel zostanie zmieciony z powierzchni ziemi. Jeżeli jest niemalże niewykonalne, trzeba albo się wycofać, albo przysłać posiłki. Nie należy też zapominać, że wróg może postąpić podobnie i wspomóc garstkę swojej piechoty mocnym wsparciem z powietrza. Mówiąc krótko, w walkach poszczególnych jednostek bardziej liczy się czysta matematyka niż pomysłowość dowódcy.
Grafika w R.U.S.E. prezentuje się dość schematycznie, gdyż większość czasu pochłania oglądanie pola bitwy, a to oznacza brak cennych sekund na przyglądanie się modelom jednostek. Na maksymalnym oddaleniu widać, że cała gra tak naprawdę rozgrywa się na stole, a dookoła niego krzątają się wojskowi telegrafiści i wywiadowcy. Prezentuje się to naprawdę interesująco, lecz – po raz kolejny – ciężko tu mówić o jakimś mistrzostwie graficznym. Gdy wykonamy maksymalne zbliżenie i przyjrzymy się czołgom, widać że gra wygląda słabiej niż moim zdaniem rewelacyjny graficznie World in Conflict. Przydałoby się też trochę popracować nad optymalizacją, bo R.U.S.E. na targach miało brzydką tendencję do zwalniania przy zbliżeniach na zbiorniki wodne.
Wciąż nie wiadomo, czy warunki pogodowe będą miały jakikolwiek wpływ na skuteczność naszych podstępów, widoczność jednostek, ich mobilność itd. Z drugiej strony pocieszające jest to, że twórcy planują wypuścić demo i zorganizować beta testy swojej nowej gry. R.U.S.E. prezentuje się jako ciekawy, dość niestandardowy projekt, który osobiście z chęcią przetestuję, gdy tylko będzie to możliwe. Najprawdopodobniej nastąpi to w 2010 roku.
Maciej „Sandro” Jałowiec