Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 25 sierpnia 2009, 10:52

autor: Maciej Jałowiec

R.U.S.E. - Wrażenia (gamescom 2009) - Strona 2

Nieco inne od standardowego podejście do tematu strategii prezentuje nadchodząca gra firmy Ubisoft. Mieliśmy okazję przyjrzeć się bliżej produkcji pt. R.U.S.E. na targach gamescom 2009 w Kolonii.

Jeżeli przeciwnik zakamufluje wszystkie swoje wojska i budynki, trzeba jakoś sprawdzić, co naprawdę ma on zanadrzu. Pomijając wyżej wymienione przechwytywanie danych o oponencie, można wysyłać jednostki zwiadowcze. Podczas prezentacji pokazano samolot, który lecąc nad polem bitwy automatycznie przekazuje informacje na temat pozycji i rodzajów wrogich sił. Nie zawsze ma się pewność, czy samolot wróci cało ze zwiadu, ale lepiej stracić jedną jednostkę niż żyć w nieświadomości przez całą bitwę. Cała ta sztuka dezinformacji prezentuje się świetnie, gdy mówimy o zabawie w trybie wieloosobowym. Nie mamy żadnej pewności, czy komputerowi przeciwnicy będą wpadać w nasze sidła tak często jak żywy gracz, choć twórcy zapewniają, że udało im się stworzyć sztuczną inteligencję, która chętnie oszukuje i sama daje się oszukiwać.

W związku z tym, że skupiamy się tutaj bardziej na warstwie strategicznej niż taktycznej, nie uświadczymy w nowej grze Ubisoftu zaawansowanych opcji dowodzenia pojedynczymi czołgami i grupkami piechoty. Ustawianie czołgów w formacjach, chowanie za przeszkodami, stosowanie odpowiedniego typu amunicji – wszystko to trzeba było robić samemu m.in. w Company of Heroes, ale nie w R.U.S.E. Wszystkie powyższe czynności wykonywane są tutaj automatycznie. Gdy wysyłamy nasze jednostki do ataku, na ekranie wyświetla się informacja o stopniu trudności starcia. Jeżeli jest łatwe, to nie musimy się o nic martwić – nieprzyjaciel zostanie zmieciony z powierzchni ziemi. Jeżeli jest niemalże niewykonalne, trzeba albo się wycofać, albo przysłać posiłki. Nie należy też zapominać, że wróg może postąpić podobnie i wspomóc garstkę swojej piechoty mocnym wsparciem z powietrza. Mówiąc krótko, w walkach poszczególnych jednostek bardziej liczy się czysta matematyka niż pomysłowość dowódcy.

Jednostki zwiadowcze to oczy i uszy dowódcy w R.U.S.E.

Grafika w R.U.S.E. prezentuje się dość schematycznie, gdyż większość czasu pochłania oglądanie pola bitwy, a to oznacza brak cennych sekund na przyglądanie się modelom jednostek. Na maksymalnym oddaleniu widać, że cała gra tak naprawdę rozgrywa się na stole, a dookoła niego krzątają się wojskowi telegrafiści i wywiadowcy. Prezentuje się to naprawdę interesująco, lecz – po raz kolejny – ciężko tu mówić o jakimś mistrzostwie graficznym. Gdy wykonamy maksymalne zbliżenie i przyjrzymy się czołgom, widać że gra wygląda słabiej niż moim zdaniem rewelacyjny graficznie World in Conflict. Przydałoby się też trochę popracować nad optymalizacją, bo R.U.S.E. na targach miało brzydką tendencję do zwalniania przy zbliżeniach na zbiorniki wodne.

Wciąż nie wiadomo, czy warunki pogodowe będą miały jakikolwiek wpływ na skuteczność naszych podstępów, widoczność jednostek, ich mobilność itd. Z drugiej strony pocieszające jest to, że twórcy planują wypuścić demo i zorganizować beta testy swojej nowej gry. R.U.S.E. prezentuje się jako ciekawy, dość niestandardowy projekt, który osobiście z chęcią przetestuję, gdy tylko będzie to możliwe. Najprawdopodobniej nastąpi to w 2010 roku.

Maciej „Sandro” Jałowiec

Maciej Jałowiec

Maciej Jałowiec

Specjalista do spraw marketingu gier wideo. Łączy pasję do gier ze spostrzeżeniami na temat branży i światowej gospodarki. Zawodowo związany z firmą Techland, a wcześniej m. in. z Activision i Perfect World.

więcej

Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest
Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest

Przed premierą

W niszy, która powstała po porzuceniu przez Ubisoft serii Heroes of Might and Magic sukcesy odnosić mogą mniejsi twórcy, tacy jak Lavapotion. Ich Songs of Conquest może być najlepszą grą w stylu „hirołsów” od czasów kultowej trójki.

Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych
Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych

Przed premierą

Lato, urlop, własna bryka – My Summer Car brzmi jak lekka, wakacyjna przygoda, ale w rzeczywistości to hardkorowy symulator dla wytrwałych.

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?