autor: Maciej Jałowiec
Colin McRae: DiRT 2 - przedpremierowy test - Strona 2
Colin McRae: DiRT 2 nie oferuje wielu zmian względem poprzedniej odsłony. Przedpremierowa wersja pozwala jednak stwierdzić, że mimo to nowa gra Codemasters może okazać się całkiem udana.
Przeczytaj recenzję Colin McRae: DiRT 2 - recenzja gry
Szukając wyścigów do rozegrania, musimy rzucić okiem na mapę świata, z naniesionymi lokacjami różnych imprez. W wersji beta udostępniono zawody w Wielkiej Brytanii, Japonii, Maroku, Chorwacji i USA. Taki rozrzut gwarantuje sporą różnorodność tras. Kalifornijskie bezdroża, górskie drogi nad Adriatykiem i ulice Londynu bardzo się między sobą różnią, a jeżeli uwzględnimy jeszcze konieczność wykorzystywania samochodów różnych klas, wychodzi na to, że każda impreza ma swój własny, unikatowy styl. Zapewne w miarę postępów w rozgrywce style te staną się bardziej do siebie podobne, niemniej wersja beta niewątpliwie nastraja pozytywnie co do kwestii różnorodności.
Sama rozgrywka bardzo przywodzi na myśl wcześniejszą odsłonę cyklu. Model jazdy jest podobny do tego, co mieliśmy okazję zaobserwować w poprzedniej grze Codemasters. W wersji konsolowej samochody prowadzi się dość łatwo, nawet na wyższych poziomach trudności. Dostępne są także tzw. retrospekcje (kłania się GRID) – w momencie, gdy wylecimy z trasy, rozbijemy samochód lub zaliczymy jakieś dachowanie, możemy cofnąć czas o kilka sekund i kontynuować zabawę, tym razem ostrożniej. Fani gier wyścigowych z pewnością są zaznajomieni z tym rozwiązaniem. Im wyższy ustawimy poziom trudności, tym mniej takich retrospekcji możemy wykonać w jednym wyścigu. Na najniższym jest ich aż pięć, a na najwyższym nie ma ich wcale. Różnice pomiędzy poszczególnymi poziomami trudności są dość spore i polegają nie tylko na dostępności retrospekcji. Zmieniając poziom wpływamy także na prowadzenie wozu, szybkość psucia się poszczególnych jego elementów, a także na zdolności rywali sterowanych przez sztuczną inteligencję. Stopnie trudności wciąż wymagają jednak zbalansowania (w wersji beta wygrana w WRC to nie lada wyzwanie, niezależnie od przyjętych wcześniej ustawień), lecz sami twórcy dobrze o tym wiedzą i z całą pewnością poprawią ten aspekt rozgrywki, zanim produkt trafi na półki sklepowe. Różnorodność poziomów trudności i dodatkowe opcje (np. możliwość wyłączenia wpływu uszkodzeń na prowadzenie auta) sprawiają, że gra skierowana jest zarówno do zagorzałych fanów gatunku, jak i do mniej zaawansowanych graczy.
Uszkodzenia w DiRT 2 dzielą się na dwa rodzaje – pomniejsze (minor) oraz poważne (major). Te pierwsze, choć utrudniają rozgrywkę, można przeboleć. Gdy jednak mocno obijemy samochód, może on zwyczajnie rozkraczyć się na drodze, przekreślając wszelkie szanse na dojechanie do mety. Dziwi mnie tylko, że w trakcie kilkugodzinnej przygody z wersją beta uszkodzenia zawsze dotyczyły albo kół, albo silnika i niczego więcej. Efekty stłuczek zawsze były bardzo wyraźne (znoszenie na lewo lub prawo, niemożność kontynuowania rajdu), jednak nie zmienia to faktu, że w samochodzie jest dużo więcej elementów, które mogą się zepsuć. Tymczasem beta w ogóle ich nie uwzględnia. Wszelkiego rodzaju uszkodzenia są po wyścigu automatycznie naprawiane bez pobierania jakichkolwiek opłat.
Oprawa audiowizualna stoi na wysokim poziomie. Pomijając kilka niedoskonałości, które można wybaczyć wczesnej wersji tytułu, ciężko się tu do czegoś przyczepić. Trasy wyglądają świetnie, samochody również. Model zniszczeń został wykonany zadowalająco i choć nie prezentuje się aż tak imponująco jak w Burnout Paradise, naprawdę może się podobać. Ewentualne niedoskonałości wychodzą na wierzch, gdy zatrzymamy samochód i przyjrzymy się kibicom. Nie jest to jednak moim zdaniem poważna wada – koniec końców, zatrzymywanie się w trakcie rajdu jest raczej niewskazane. Efekty dźwiękowe również zostały wykonane przyzwoicie, podobnie jak muzyka przygrywająca w menu.
DiRT 2 zapowiada się na powtórkę z poprzedniej części. Niewielkie zmiany w trybie kariery i kosmetyczne poprawki to trochę za mało, by mówić o wzorcowej ewolucji serii. Niemniej jednak fani gatunku, a w szczególności miłośnicy cyklu sygnowanego nazwiskiem tragicznie zmarłego Colina McRae powinni uważnie śledzić nadchodzące wieści dotyczące DiRT 2. Miejmy nadzieję, że gra w finalnej wersji, zgodnie z planem trafi do sklepów pod koniec tego roku.
Maciej „Sandro” Jałowiec