Alan Wake - Pierwsze wrażenia (E3 2009) - Strona 2
Kilka lat minęło już od pojawienia się pierwszych informacji nt. Alana Wake'a. Dopiero teraz jednak nowe dzieło twórców Maxa Payne'a nabrało kształtów na tyle, aby autorzy mogli pokazać obszerne fragmenty rozgrywki.
Przeczytaj recenzję Alan Wake - recenzja gry
Najważniejszą rolę w grze pełni światło. Mieszkańcy Bright Falls zostali opętani przez bliżej nieokreśloną moc i nie można ich zabić w normalny sposób, nawet przy użyciu broni palnej. Dopiero użycie światła zmiękcza przeciwników na tyle, że stają się wrażliwi na standardowe ataki. Biorąc pod uwagę powyższe, nie powinno Was dziwić, że najbliższym przyjacielem Alana Wake’a w grze staje się latarka, chociaż nie pogardzi on również innymi przedmiotami rozjaśniającymi ciemności - np. flarami.
Co ciekawe, wpływowi mrocznych sił ulegają nie tylko ludzie, ale także zwierzęta, niektóre przedmioty i pojazdy. W trakcie prezentacji widzieliśmy scenę, jak znajdującego się w domu Wake’a próbował staranować kontrolowany złą mocą buldożer – jakkolwiek durnie by to nie brzmiało, scena była absolutnie fenomenalna. Pojazd przetoczył się przez chatę, obracając ją w perzynę, a nasz bohater w ostatniej chwili wydostał się z objęć śmierci. Dopiero skierowawszy strumień światła na wehikuł, Alan pozbył się zagrożenia i mógł ruszyć w dalszą drogę.

Główną cechą przyciągającą do Alana Wake’a jest fenomenalny klimat, a także niebanalny scenariusz. Finowie dwoili się i troili, żeby zainteresować gracza istotą paranormalnych zdarzeń. Próbując odszukać żonę, Alan szybko zdaje sobie sprawę z istnienia złej mocy, wszak czyha ona na jego życie, ale długo nie potrafi zrozumieć jej natury. Kolejną zagadką pozostają też karty powieści rzekomo stworzonej przez pisarza, które odkrywane są w miarę postępów w grze. Zapisane na nich informacje o przyszłych wydarzeniach, niedługo potem znajdują potwierdzenie w rzeczywistości, dzięki czemu spełniają też jeszcze jedną rolę – mimowolnie kierują poczynaniami Wake’a. Trzeba uczciwie przyznać, że wszystkie te niuanse zebrane do kupy bardzo zachęcają do kontaktu z grą. Po zakończeniu prezentacji chętnie dowiedziałbym się, co będzie w kolejnym epizodzie, ale niestety, na dalsze przygody Alana będę zmuszony, podobnie jak i Wy zresztą, poczekać do premiery gry.
Na pierwszy rzut oka Alan Wake może wydawać się kolejnym survival horrorem, jakich wiele na rynku - produktem niewartym specjalnej uwagi. Przyznam szczerze, że oglądając fragment rozgrywki na konferencji Microsoftu, byłem strasznie zawiedziony – po tylu latach oczekiwania nie zobaczyłem w tej grze niczego, co mogłoby mi się spodobać. Dopiero w trakcie zamkniętej prezentacji, która odbywała się w zupełnie innych warunkach (z daleka od zgiełku, w ciemności i przy doskonałym nagłośnieniu), zakochałem się w tym produkcie. Nie dość, że urzekła mnie atmosfera, to i rozgrywka okazała się bardzo ciekawa. Konieczność ciągłego używania światła wprowadza do zabawy dodatkowe emocje, zwłaszcza że blask latarki nie zawsze jest na tyle mocny, by odpędzić każde napotkane zło.
Alan Wake – mój prywatny bohater ostatniego dnia targów – w ciągu dwudziestu minut prezentacji wpisał się na listę najlepszych tytułów, jakie miałem okazję zobaczyć w Los Angeles podczas targów E3. Gra zapowiada się kapitalnie i cieszy, że wreszcie Remedy Entertainment zbliża się do szczęśliwego zakończenia. Jeszcze niedawno przewidywaną datę premiery przyjąłbym z uśmiechem politowania, ale po tym, co zobaczyłem, jestem pewien, że wiosna 2010 roku jest jak najbardziej realna. Zapowiada się wielki hit, nie przegapcie go!
Krystian „U.V. Impaler” Smoszna