autor: Maciej Makuła
Damnation - testujemy przed premierą - Strona 3
Grając w przedpremierową wersję Damnation, czułem się jak człowiek, któremu bardzo źli ludzie nakazują zabijać łaszące się do nóg, słodkie i niewinne szczeniaki. Czy słusznie?
Przeczytaj recenzję Damnation - recenzja gry
Narracja irytacja.
Rozgrywka wygląda więc tak – wpadamy na dany obszar, tępimy szkodniki, „szukamy” drogi do kolejnej strzelnicy i tak w koło Macieju. Zmienia się tylko tło, a od monotonni i miałkości szybko zaczyna się kręcić w głowie. Czasem zasiadamy też za kierownicą parowego motocykla (taka epoka), który przenosi nas do czasów, gdy pierwsze gry FPP/TPP zaczęły nieśmiało eksperymentować z wprowadzaniem pojazdów. Ot, zasuwamy po wyznaczonej trasie, model jazdy mdły i nijaki.
Otoczka fabularna gry sprowadza się do przelotów kamery przy wejściach w nowe lokacje i przerywnikach na silniku gry, przypominających pierwsze „Quake Movies”. Można się poczuć zażenowanym. Naszemu bohaterowi towarzyszą dwaj inni „parowi kowboje walczący ze złym przemysłowcem”, lecz niestety ich wyrazistość dorównuje ich inteligencji (patrz parę akapitów wyżej).

Poziom całej produkcji utrzymuje także oprawa audiowizualna. Damnation działa w oparciu o obrzydliwie popularny silnik Unreal Engine 3 i na miejscu panów z Epic Games, w trosce o dalszą karierę ich produktu, kazałbym zabronić pokazywania efektów pracy studia Blue Omega. Gra wbija palce w oczy aliasingiem (naprawdę bolesnym), rozmemłanymi teksturami, przycinającą animacją (naprawdę przycinającą) oraz ubogimi w wielokąty krajobrazami i obiektami. Jeśli zaś chodzi o animację postaci występujących w grze, zacytuję osobę, która akurat przypatrywała się z boku moim postępom – „co oni wszyscy tak śmiesznie biegają?”.
Bo tak mówi prawo.
„Jeśli coś ma pójść źle, to z pewnością pójdzie” – Damnation przypomina gry towarzyszące premierom nowych konsol, mające zapchać rynek, a będące tak naprawdę odpowiednio (a przy tym niedbale i na szybko) podciągniętymi tytułami pisanymi z myślą o poprzednim pokoleniu sprzętu. Po prostu – ich rdzeń jest przestarzały. Tylko kiedy startowały PS3 i Xbox 360? Jak daleko poszła technologia na rynku PC?

Dokładnie takie jest Damnation. Poprawie ulegnie zapewne kilka przypadłości, ale nie zmieni to faktu, że gra zupełnie nie przystaje do dzisiejszych standardów. Może powinna pozostać modem? Po prostu nie widzę żadnych przesłanek, dla których na rynku roku 2009 to cudo mogłaby zaistnieć jako pełnoprawny tytuł (chyba, że ma być dodawane do płatków śniadaniowych). Nie wiem jakim cudem Codemasters mają w planach wydanie tej perełki, ale na razie wszystko wskazuje na to, że kupując w przyszłości Damnation, skażecie się na wyśmianie przez kolegów.
Maciej „Von Zay” Makuła