autor: Maciej Makuła
Banjo-Kazooie: Nuts & Bolts - już graliśmy! - Strona 3
Większość osób zapytana o nowe Banjoo Kazooie błędnie uważa je za platformówkę lub wyścigi. Pokazujemy, czym ta gra jest naprawdę.
Przeczytaj recenzję Banjo-Kazooie: Nuts & Bolts - recenzja gry
Mój pojazd kontra Twój pojazd
Naturalnie oprócz przygody dla samotnego gracza, nazwijmy ją kampanią, na konstruktorów czeka arena, a tam szereg różnych dyscyplin. Możemy sprawdzić nasz wehikuł w skoku w dal, rozbijaniu domina na czas i w im podobnych konkurencjach. Nasze wyniki powędrują potem na internetowe rankingi, gdzie porównamy je z innymi. Już sama arena, dla osób lubiących szlifować swoje osiągnięcia, stanowić może niezłą zabawę – jednak prawdziwych rumieńców rozgrywka nabiera w trybach dla wielu graczy.

Zagrać możemy zarówno na jednej konsoli, przy podzielonym ekranie (maksymalnie dwóch graczy), jak i przez Xbox Live (a to z kolei pole do popisu dla ośmiu osób). Atrakcje trybu multiplayer podzielone zostały na wyścigi i gry zadaniowe. Zasad tych pierwszych wyjaśniać chyba nie trzeba, natomiast te ostatnie stanowią szereg pomysłowych konkurencji. Możemy wziąć udział w „zapasach” (należy wypchnąć przeciwnika poza okrąg), grze w piłkę czy w bitwie morskiej – to tylko niektóre z kilkunastu dostępnych. Każda z nich wymaga postawienia na inny charakter pojazdu oraz zapewnia odmienne wrażenia z gry.

Banjo-Kazooie wykorzystuje w pełni możliwości, jakie daje Xbox Live. Oprócz wspomnianych rankingów, gracze będą też mogli wymieniać się projektami tworzonych maszyn oraz zamieszczać filmy prezentujące najbardziej efektowne starcia. Mnie bardzo spodobała się ta różnorodność – bez problemu i całkiem szybko mogłem zrobić z gry łagodny, przy czym nie mniej emocjonujący, odpowiednik Twisted Metal, by po chwili grać już w wyścigi.
Dla młodych za trudna, dla starych za prosta?
Banjo-Kazooie: Nuts & Bolts to obecnie chyba najbardziej wymuszająca kreatywność gra na Xboksa 360. Jej hasło reklamowe mogłoby brzmieć: „zaprojektuj własny pojazd i zmierz się nim z innymi”. Niestety, to właśnie jej strona marketingowa leży całkowicie. Dodatkowo, zebrani na pokazie dziennikarze uważali, że nowy tytuł Rare może okazać się dla najmłodszych zbyt skomplikowany – co osobiście uznałem za bzdurę i dowód na stetryczenie ich umysłów. Jednak pokazuje to, że nowy Banjo-Kazooie jest produktem o nieco niewyraźnym charakterze. Mnie co prawda wciągnął na długie godziny, niemniej ciężko powiedzieć – ilu takich maniaków inżynierii pojazdów jest jeszcze na rynku i kto właściwie tę grupę docelową ma stanowić?

Do tego jest to wyraźnie edytor, do którego dorobiono grę. To w nim właśnie tkwi cały jej urok i straci ona bardzo dużo, jeśliby tę jej część wyeliminować (a poniekąd można, korzystając z podsuwanych przez grę gotowych modeli). Peter Moore stwierdził ostatnio, że umiejętności Rare nie pasują już do obecnego rynku – i coś w tym jest. Mnie ich nowe dzieło strasznie wciągnęło, jednak brakuje mu nieco niezbędnej dzisiaj przebojowości. Może to wina złego marketingu? W każdym razie ja będę trzymał za nie kciuki – jest to bowiem naprawdę ciekawa i nietuzinkowa produkcja.
Maciej „Von Zay” Makuła
NADZIEJE:
- kapitalny edytor;
- śliczna oprawa;
- humor;
- rozbudowana strona multiplayer;
- pełna wyzwań arena;
- „Lego Technic” gier wideo,
- zostanie zlokalizowana.
OBAWY:
- ciężko powiedzieć jednoznacznie, dla kogo jest ta gra;
- jest to nade wszystko edytor, o czym nie mówi się wprost;
- nie do końca przekonująca „kampania”.