autor: Maciej Makuła
F.E.A.R. 2: Project Origin - GC 2008 - Strona 2
Jak długo mała dziewczynka może straszyć komandosów? Próbujemy odpowiedzieć na to pytanie, rozmawiając z autorami Project Origin.
Przeczytaj recenzję F.E.A.R. 2: Project Origin - recenzja gry
Ponieważ wiele osób narzekało na dosyć zawiłą fabułę, którą w dużej mierze poznawało się poprzez czytanie wiadomości pozostawionych na komputerach i w nagraniach poczty głosowej różnych telefonów, Monolith postawił tym razem na jaśniejsze jej przedstawienie w toku gry właściwej. Na szczęście nie oznacza to rezygnacji ze wspomnianych środków jej opowiadania – tyle, że tym razem uda się więcej zrozumieć i bez nich.
Drobną rewolucję przeszła zbrojownia. Do czterech sztuk zwiększono limit pukawek, jakie może ze sobą nosić gracz oraz zaproponowano dwa nowe rodzaje granatów: EMP i napalmowe. Najbardziej urokliwą innowacją jest jednak umożliwienie graczowi poprowadzenia ciężkiej zbroi bojowej. Wyposażona w karabiny maszynowe i wyrzutnię rakiet robi sieczkę nie tylko z przeciwników, ale i z otoczenia. Na naszą uwagę, że te fragmenty gry bardzo przypominają Shogo – autorzy z uśmiechem przyznali, że wiele osób domaga się sequela (czyżby jakiś zakamuflowany sygnał?). W grze pojawić mają się też inne pojazdy, ale jeszcze tajemnicą jest, jakie dokładnie.
Niczego nie dowiedzieliśmy się o trybie multiplayer oprócz tego, że będzie. Gra powstaje równocześnie na PC, PlayStation 3 oraz Xboksa 360. Żaden z nich nie jest platformą wiodącą, jak stwierdzili autorzy – różnice między poszczególnymi edycjami mają być praktycznie niezauważalne.
Cóż – szczerze mówiąc Project Origin jest kolejną pozycją, która znakomicie podsumowuje slogan „więcej i lepiej”. Jeśli należycie do grona zagorzałych fanów serii i z tęsknotą wypatrujecie kolejnego tytułu – czeka Was kawał znakomitej zabawy. Jeżeli jednak już przejadła Wam się ta formuła – Project Origin raczej na powrót Was do niej nie przekona. Na szczęście w razie poważnych wahań będzie można przed potencjalnym zakupem sprawdzić wersję demonstracyjną. Project Origin szykuje się na kawał przyjemnego, nieźle zamaskowanego, ale jednak odcinania kuponów.
Maciej „Von Zay” Makuła