Guitar Hero: On Tour - test przed premierą - Strona 2
Guitar Hero na DS-a kopiuje stary dobry pomysł na grę muzyczną z poprzednich odsłon popularnego cyklu. Największa różnica tkwi w budowie dołączanego do zestawu kontrolera.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Zasady rozgrywki w Guitar Hero on Tour nie różnią się niczym od innych odsłon cyklu, znanych z „dużych” platform sprzętowych. Wybierając określony utwór (w dostarczonej nam do redakcji wersji było ich pięć: Jet – Are You Gonna Be My Girl, Nirvana – Breed, OK Go – Do What You Want, Blink 182 – All The Small Things i No Doubt – Spiderwebs) musimy „zagrać” go, wciskając kolorowe przyciski w odpowiednich momentach. Jeśli trafianie w nuty idzie nam wyjątkowo dobrze, produkt uaktywni mnożnik zwiększający liczbę punktów. Kolejnym bonusem jest specjalny tryb „gwiazd”, uruchamiany przez graczy w dowolnym momencie, który również przynosi określone profity punktowe. Aby móc skorzystać z tego trybu, należy wpierw wypełnić specjalny pasek widoczny na ekranie dotykowym, a robi się to odgrywając prawidłowo utwór rzecz jasna.

Guitar Hero on Tour oferuje dwa warianty rozgrywki – karierę oraz pojedynek. Z racji tego, że w wersji beta gry pierwszy tryb był niedostępny, skupimy się wyłącznie na tym drugim. Jak sama nazwa wskazuje, pojedynek polega na rywalizacji z innym graczem, którym w tym przypadku będzie drugi gitarzysta. Obaj muzycy odtwarzają ten sam utwór, starając się zaliczyć wszystkie nuty i tym samym przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. W walce o dobry wynik można sobie pomóc nie tylko dobrą grą. W trakcie zabawy dostępna jest cała gama rozmaitych „przeszkadzajek”, które znacznie utrudniają życie rywalowi. Wśród nich znajdziemy m.in. nożyczki pozwalające przeciąć strunę w instrumencie rywala (naprawa wymaga przeciągnięcia nowej struny wzdłuż gryfu – odbywa się to na ekranie dotykowym), płomień zapalający gitarę przeciwnika czy też koszulka, na której wrogi muzyk musi umieścić autograf, malując piórkiem dowolne gryzmoły. Oczywiście nasz oponent dysponuje identycznym garniturem sztuczek i lubi je stosować, dlatego też zabawa w trybie pojedynku jest naprawdę ciekawa.
Po kilkugodzinnym obcowaniu z Guitar Hero on Tour miałem pozytywne odczucia na temat nowego produktu studia Vicarious Visions. Jest on naprawdę niezły i może spodobać się wszystkim fanom gier muzycznych, chociaż trzeba pamiętać, że unikatowy kontroler może sprawić niektórym posiadaczom konsol Nintendo DS trochę kłopotów. Generalnie grę należy potraktować jako udane przedsięwzięcie, które dobrze wróży dalszym eksperymentom na tym polu. Co prawda w porównaniu z serią Guitar Hero na stacjonarne platformy, nowe dzieło Amerykanów jest wyraźnie słabsze (dużej gitary nie zastąpi nawet najbardziej wymyślny gadżet wpinany do handhelda), ale narzekać naprawdę nie sposób, choćby dlatego, że użytkownicy konsol przenośnych nie mają w tej chwili jakiejkolwiek alternatywy. Jest zatem bardzo dobrze i pozostaje mieć nadzieję, że w przyszłości twórcy serii Guitar Hero uraczą nas kolejnym, bardziej dopracowanym produktem z tej serii, w który z powodzeniem zagrają posiadacze DS-a.
Krystian „U.V. Impaler” Smoszna