autor: Tomasz Cisłowski
Alien Nations 2 - przed premierą - Strona 2
„Alien Nations” to połączenie strategii czasu rzeczywistego i gry ekonomicznej typu Settlers. Słowem, które najtrafniej charakteryzuje nowość austriackiej firmy JoWood jest DOWOLNOŚĆ – i to dowolność na każdym poziomie.
Przeczytaj recenzję Alien Nations 2 - recenzja gry
Jak wygląda rozgrywka?
Każda rasa ma do rozegrania po 10 kampanii. Zaczynamy z pojedynczym budynkiem szefa, paroma poddanymi i szkatułką złota. Wybór lokalizacji dla miasta to pierwszy kluczowy moment w grze. Grody budowane blisko wzgórza mają łatwy dostęp do surowców, ale nie mogą rozrastać się tak łatwo jak te położone na równinie. Planeta jest zamieszkiwana nie tylko przez trzy narody. Są tam też dzikie zwierzęta, które stanowią źródło pożywienia... a wbrew praktyce dyktatorów Korei, wielkiego narodu nie da się wyżywić samymi owocami.
Budujemy domek. Ludkowie się mnożą. Ale to durni ludkowie, więc wysyłamy ich do świeżo wymurowanej szkółki. Z dyplomem w dłoni wychodzą z nich fachowcy, np. górnicy. Potrzebujemy inżyniera – nie ma sprawy, bo do odkrycia jest 100 technologii. Badania odgrywają ważną rolę w Alien Nations. Mieszkańcy zaczynają z bardzo podstawową wiedzą i tylko dzięki edukacji mogą nauczyć się zdobywać i wykorzystywać zasoby lub rozwijać nowe jednostki . Badania są kosztowne i czasochłonne, ale mogą dostarczyć nową technologię w newralgicznym momencie.
Pewnego decydującego dnia nasi zwiadowcy spotykają zwiadowców innej rasy – i co?
DOWOLNOŚĆ.
Możemy dokonać wymiany dyplomatycznej albo artyleryjskiej.
Wojskowość jest rozbudowana – 150 jednostek, które do tego można trenować.
Załóżmy, że zgodnie z życzeniami fanów „Alien Nations 1”, decydujemy się na współpracę.
Co będziemy sprzedawać? – każda rasa produkuje coś, na czym zależy innej.
Dyplomaci muszą łagodzić ewentualne konflikty.
Kupcy muszą dbać o jakość.
Wojskowi muszą chronić karawany.
I tak krok po kroku buduje się wielkie miasto – 75 dostępnych budynków.
I tak krok po kroku formuje się kochający nas (lub nie) naród – 85 możliwych zawodów.
Gdy mamy za dużo bezrobotnych – zwiększa się liczba przestępców. Zadaniem policji będzie teraz wyłapać ich i przywrócić do normalnego życia w społeczeństwie. Tak na marginesie należy dodać, że fragment ten powinni na okrągło grać nasi posłowie... (widocznie w większości nie wiedzą jak włączyć kompa).
Im większa metropolia, tym większe wymagania jej mieszkańców. Bez karczmy, gdzie można zrelaksować się po pracy, obywatele są nieszczęśliwi i w konsekwencji spada wydajność.
Ale pewnego dnia nie wystarcza już speluna – żądają teatru. A co będzie gdy podczas ataku wroga, wartownik z łuczniczką byli akurat na premierze?
Słowem NIC NOWEGO... tak. Ale siłą „The Nations” jest nie nowatorskość (czy broń boże oryginalność), ale połączenie wielu pomysłów w spójną całość.
Dodajmy do tego małe wymagania sprzętowe. Trzeba mieć procesor PII266, 32 MB pamięci Ram, akcelerator grafiki 4 MB oraz 240 MB wolnego miejsca na dysku. Gra chodzi płynnie, nawet podczas używania zoomu. Pory dnia zmieniają się bez skoków. Grafika jest miła dla oka, barwna, niemal disneyowska.
Producenci z JoWood muszą bardzo poważnie traktować The Nations, skoro zamierzają rozprowadzać ją w kilkunastu wersjach językowych, w tym po chińsku i koreańsku – i to razem z instrukcją. Ku naszej radości pojawi się też wersja polska. „The Nations” zostaną przetłumaczone na język polski i wydane przez CD Projekt.
Tomasz Cisłowski