The Swarm - zapowiedź - Strona 2
The Swarm w swojej ojczyźnie prawdopodobnie będzie się sprzedawał świetnie. Sukces tej gry poza granicami Rosji to już kwestia dyskusyjna.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Od developerów otrzymaliśmy obietnicę, że ze wszystkich tych „usprawnień” będzie można też zrezygnować, grając stuprocentowym człowiekiem. Oby tylko gra nie stanowiła wtedy drogi przez mękę. Z pomocą przyjdzie standardowy oręż. Wstępna faza rozgrywki ma być oparta na używaniu kilofa strażackiego, co siłą rzeczy wymusi konieczność uczestniczenia w bezpośrednich starciach. Później jednak pojawią się lepsze giwery, jak chociażby nieśmiertelny kałasznikow.
Czymże byłaby dobra strzelanina bez przeciwników? Tych na szczęście w The Swarm nie zabraknie. Początkowo sterowana postać zmuszona będzie do użerania się z członkami różnych gangów, dążących do zdominowania zajmowanego przez ocalałych podziemnego światka. Domyślam się, że graczy bardziej interesują jednak projekty Obcych. Na chwilę obecną nie wyglądają one zbyt obiecująco. Stwory o humanoidalnych kształtach wydają się przekombinowane lub w zbyt dużym stopniu nawiązują do istot znanych z gier z serii Half-Life. Niemniej sytuacja jest do uratowania, o ile obdarzy się je ciekawymi zdolnościami. Pozostałe kreatury pokazano na razie jedynie na grafikach koncepcyjnych. Dużo mówi się o udziale w grze potężnych bossów, choć nie wyjawiono jeszcze, czy wzorem rodzimego Painkillera będzie im można osobiście stawić czoła czy może bliskie spotkania trzeciego stopnia ograniczą się do szybkiej ucieczki.

Autorzy The Swarm najwyraźniej nieświadomi są tego, że współczesne strzelaniny muszą cechować się porządną oprawą audiowizualną. Zapowiadana gra prezentuje się na chwilę obecną ubogo, nawet na screenach prezentujących akcje na powierzchni (zdewastowana Moskwa). Aż boję się pomyśleć, jakie koszmarki mogą czekać w kanałach czy tunelach metra. W moim odczuciu The Swarm może tu wypaść słabiej nawet od zbliżonej tematycznie gry Hellgate: London, gdzie losowo generowane plansze stanowiły przecież dodatek do złożonej warstwy RPG. Dodajmy jeszcze inne obawy – spodziewany wysoki stopień liniowości rozgrywki oraz niewielką interaktywność otoczenia – a wyjdzie produkt, na który wielu graczy nie będzie chciało spojrzeć przychylnym okiem. Kontrowersyjna wydaje się również decyzja o zastosowaniu widoku TPP. Sam jestem zdania, że w strzelaninach najlepiej sprawdza się prezentowanie akcji z perspektywy pierwszej osoby. Mam nadzieję, że producenci pójdą po rozum do głowy i zaoferują opcję zmiany widoku w dowolnym momencie rozgrywki.
The Swarm w swojej ojczyźnie prawdopodobnie będzie się sprzedawał świetnie. Sukces tej gry poza granicami Rosji to już kwestia dyskusyjna. Miłośnicy klimatów sci-fi mają Orange Boxa i Lost Planet: Colonies, a osoby zakochane we wschodnich klimatach już wkrótce położą łapska na prequelu STALKER-a. Nie można też zapominać o bardziej odległych premierach. Pod względem wizualnym i fabularnym lepiej zapowiada się chociażby rodzimy They. Nieporównywalnie ciekawsze podejście do tematyki mutacji głównego herosa obiecuje z kolei Prototype. Obawiam się więc, że jedyną szansą dla The Swarm będzie wydanie tej gry w taniej kioskowej serii. W przeciwnym wypadku może ona zostać całkowicie zignorowana.
Jacek „Stranger” Hałas
NADZIEJE:
- patent z mutowaniem własnego ciała i zapożyczaniem umiejętności Obcych może stanowić sympatyczny dodatek do rozgrywki.
OBAWY:
- spodziewana bardzo niska jakość oprawy wizualnej;
- oklepana tematyka;
- prawdopodobnie pozbawieni zostaniemy opcji zabawy z innymi graczami.