autor: Marcin Bojko
Duke Nukem Forever - przed premierą - Strona 2
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Duke Nukem Forever jeszcze w tym roku znajdzie się na półkach i wtedy będziemy mogli przekonać się czy warto było czekać. Z tego co dotychczas zaprezentowano wyłania się obraz gry, która może sporo zamieszać.
Przeczytaj recenzję Duke Nukem Forever - recenzja gry
Czym byłby amerykański heros bez wiernego rumaka? No dobra, Dziki Zachód już się skończył, ale mit pozostał. Duke z radością zasiądzie na siodełku klasycznego harleya, mniej klasycznego skutera śnieżnego, czy za kierownicą Hummera, który doskonale pasuje do jego profilu psychologicznego – jest wielki i toporny. O zgrozo, ktoś nieodpowiedzialny doprowadził do tego, że nieogolony dowód na to, iż człowiek faktycznie pochodzi od małpy będzie mógł pilotować myśliwiec! Całość akcji będzie się rozgrywać na sporej liczbie obszarów, najbardziej ciekawie zapowiada się Area 51 (Obszar 51), Grand Canyon (Wielki Kanion) i Las Vegas strip (bar ze striptizem w Las Vegas)... Ha, tym razem nasz twardziel uzyska wsparcie ze strony płci słabej – będzie to postać opracowywana pierwotnie dla potrzeb innej gry: pani o imieniu Bombshell. Początkowo będzie ona stać po stronie Doktora Protona, ale jakimś sposobem Duke’owi uda się ją przekabacić na swoją stronę. I nic więcej, co na pewno nie spodoba się naszemu jurnemu bohaterowi. Poza głównymi postaciami, czyli samym Duke’m i Doktorem Protonem, którzy pojawiali się już wcześniej wykorzystano jeszcze Pig Cops, humanoidalnych przeciwników i świńskich ryjach. Czeka nas spora różnorodność lokacji, ponieważ część etapów będzie się rozgrywać w budynkach, w obszarze zurbanizowanym, a część na otwartym terenie. Właśnie różnorodność lokacji była jednym z głównych powodów zmiany engine’u. Rozczarowanie może przynieść liczba rodzajów dostępnej broni, bo nie będzie tego zbyt dużo (10 rodzajów uzbrojenia). Tyle tylko, że w tej liczbie zawarto najważniejsze, podstawowe uzbrojenie i kilka wynalazków, za które wszyscy lubili Duke’a. Swego rodzaju innowacją będzie tryb wieloosobowy, bo będzie można z niego korzystać, choć z tym także były problemy. Muszę jednak przyznać, że nie spodziewam się, aby Duke Nukem Forever był konkurencyjny z Quake III Arena, Unreal Tournamet, czy Counter Strike’m. Trzeba jednak odnotować, że przed graczami pojawi się możliwość współzawodnictwa. W grze mają zostać umieszczone sekwencje filmowe stanowiące uzupełnienie rozgrywającej się akcji. Wybuchów i fajerwerków raczej nie zabraknie :-).
Leciwy, przyprószony siwizną Duke Nukem 3D jest grą, która pomimo bardzo zaawansowanego wieku ma nieprawdopodobnie szeroką grupę zwolenników. Nie ma co się rozwodzić nad powodami. Jak to zwykle bywa w branży gier komputerowych sukces kasowy natychmiast prowadzi do rozpoczęcia prac nad sequelem. Niestety prace nad Duke Nukem Forever trwają już od bardzo dawna, premiera była wielokrotnie przesuwana (początkowo planowano 1999 rok!). Tak długi okres oczekiwania może źle wróżyć – pozycje, których premiera była w nieskończoność przesuwana nie raz przynosiły rozczarowanie... Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Duke Nukem Forever jeszcze w tym roku :-) znajdzie się na półkach i wtedy będziemy mogli przekonać się czy warto było czekać. Z tego co dotychczas zaprezentowano wyłania się obraz gry, która może sporo zamieszać i stać się godną kontynuacją doskonałej serii. Jedno jest pewne gra ma zagwarantowany sukces kasowy, bo cały tłum graczy czeka z otwartymi portfelami, żeby zakupić kopię Duke Nukem Forever, gdy tylko znajdzie się on w sklepach. Na szczęście grono wielbicieli tej pozycji przedkłada klimat i to coś, czym dysponują niektóre tylko gry nad grafikę i efekty specjalne. Zważywszy na to jak długo ta powstawała można żywić obawy czy grafika będzie stała na odpowiednio wysokim poziomie, ale mam nadzieję, że zespół 3D Realms wziął pod uwagę możliwości dzisiejszych komputerów i po premierze nie pojawią się głosy chwalące Duke Nukem Forever za klimat i grywalność, ale krytykujące grafikę. Pozostaje nam jedynie czekać na premierę.
Marcin „Levardos” Bojko