autor: Marek Grochowski
FIFA Street 3 - już graliśmy! - Strona 3
Tym razem programiści zza Wielkiej Wody mają w zanadrzu trzecią odsłonę FIFY Street. Jeśli przegapiliście poprzednie dwie, nie ma nad czym ubolewać. „Trójka” to całkiem inna bajka, po zetknięciu z którą i tak nie będziecie chcieli wracać do przeszłości.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Ogrom możliwości, jakie zaoferuje nam dziecko EA Big, to efekt położenia nacisku na widowiskowość produktu. FIFA Street 3 ma być atrakcyjna – do tego stopnia, że da się w niej skonstruować bramkowe akcje bez choćby jednego upuszczenia piłki na podłoże. Apogeum nastąpi w chwili, kiedy wskutek wykonania ciągu ewolucji uruchomiona zostanie opcja Gamebreaker. Użycie tego dopalacza nałoży na ekran efektowny filtr, a w kwestii gameplay’a zagwarantuje piłkarzom maksymalny poziom wszystkich umiejętności. Oznacza to, że każdy z nich połączy w sobie umiejętności Enforcera, Playmakera, Trickstera i Finishera. Wówczas oddanie atomowego strzału zaowocuje przeważnie natychmiastowym golem, a jeśli uderzenie zostanie poprzedzone wysoko punktowaną kombinacją, zdobycie bramki wykluczy przeciwnika z dalszej gry. Gamebreaker będzie mógł zostać aktywowany jednocześnie przez obie drużyny (o ile każda z nich wykaże się odpowiednim poziomem wymaganego wskaźnika), toteż niejednokrotnie na konsolach dojdzie do istnej batalii z udziałem sztucznej inteligencji i żywych graczy. Według wstępnych obietnic FIFA Street 3 ma zapewnić odpowiednią dawkę wrażeń nawet ośmiu osobom naraz, za pośrednictwem sieciowego trybu multi, rzecz jasna.

W stosunku do poprzedniczek zmianie ulegnie też grafika. Modyfikacje nie ograniczą się jedynie do wyglądu piłkarzy, ale dosięgną także boisk, które staną się teraz bardziej malownicze. Silnik zapożyczony wprost z next-genowego NBA Street Homecourt wpłynie na pastelowość barw prezentowanych widoków, a na X360 wyświetli także obraz w rozdzielczości 1080p przy 30 klatkach na sekundę. W ślad za poziomem warstwy wideo pójdzie też część audio, gdzie poza licencjonowanymi utworami (m.in. brytyjskiej grupy The Go! Team) usłyszymy również boiskowe pokrzykiwania zawodników, wykonywane naturalnie w ich ojczystych językach. Autorzy zdecydowali, że to lepszy wybór niż męczenie graczy flegmatycznym komentarzem któregoś z angielskich spikerów.
Podczas ostatnich targów Games Convention mieliśmy okazję zapoznać się z bardzo wczesną, xboksową wersją FIFY Street 3. Z uwagi na początkowy stan prac nad tytułem w Lipsku nie wywierał ona kolosalnego wrażenia. W trakcie meczu program zawiesił się dwa razy, a i w samej rozgrywce widoczne były kardynalne błędy – kiedy oddałem strzał na bramkę przeciwnika, piłka odbiła się od słupka i potoczyła wprost do mojej siatki (przez kilkudziesięciometrowe boisko, tuż obok stojącego sztywnie golkipera). Mimo tego wykonywanie prostych sztuczek i podań nie sprawiało problemów, a dzięki ładnej oprawie produkcja EA Big już w sierpniu prezentowała się nad wyraz przyzwoicie. Jeśli od tego czasu deweloperom z Kanady nie stanęły na drodze żadne problemy, bardzo prawdopodobne jest, że w połowie lutego wypuszczą wreszcie na rynek grę, która będzie w stanie nawiązać równorzędną walkę z klasycznymi symulacjami piłki. W końcu do trzech razy sztuka.
Marek „Vercetti” Grochowski
NADZIEJE:
- nowa stylizacja zawodników;
- jeszcze więcej zagrań;
- zmagania w sieci.
OBAWA:
- skupienie się na fajerwerkach może sprawić, że pomimo ładnego wyglądu sportówka będzie niegrywalna.