Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 17 listopada 2006, 11:35

autor: Krzysztof Gonciarz

Rule of Rose - zapowiedź

Rule of Rose bez większego echa przeszła przez Japonię i USA, a dopiero w Europie wzbudziła kontrowersje. No to widzieliśmy już wszystko.

Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.

Artykuł powstał na bazie wersji PS2.

Bicie piany to przywilej mediów, który zbyt często bywa nadużywany – nikt nie ma chyba co do tego wątpliwości. Czasami jednak w otaczającej nas rzeczywistości wypłynie na wierzch fakt na tyle absurdalny, że nakręcenie wokół niego odrobiny histerii nie jest już tylko chwytem pod publiczkę, ale także niekłamaną przyjemnością. Do bodźców, które bez większych wyrzutów sumienia rozdmuchiwać można do woli, na pewno zalicza się ostatnia wypowiedź burmistrza Rzymu, Waltera Veltroniego, na temat wszczęcia przez niego krucjaty przeciwko wprowadzeniu do sprzedaży we Włoszech gry o niewiele mówiącym tytule Rule of Rose. Właśnie, czy ktoś o niej w ogóle słyszał? I cisza. O, jedna, dwie, trzy osoby, cool. Sony powinno zaangażowanemu moralnie politykowi wysłać butelkę dobrego wina, gdyż zajmując oficjalne stanowisko w sprawie tego tytułu sprawił on, iż RoR z miejsca otrzymało wilczy bilet na umowne „pierwsze strony”.

Część akcji dzieje się w odrealnionym, rybopodobnym statku powietrznym.

Rule of Rose w USA i Japonii ukazało się już jakiś czas temu i przeszło całkowicie bez echa, również pod względem obyczajowym. Cóż jest więc w tej produkcji tak perfidnego, że uszło uwadze najbardziej hardkorowych cenzorów gier na świecie, a wyłapane zostało przez doradców burmistrza Wiecznego Miasta? Jak dogłębnego dochodzenia nie próbowalibyśmy przeprowadzić, i tak dojdziemy do wniosku, że w zasadzie to nic. Mamy tu do czynienia z dość sztampowym survival horrorem. Kierować będziemy losami nastolatki o imieniu Jennifer. W wyniku wydarzeń, które zakrawają na zbieg okoliczności (ale jak specyfika horrorów sugeruje, na pewno nim nie są), trafia ona do dość schizofrenicznego sierocińca, w którym u władzy znajduje się grupa nieletnich dziewczynek nazywająca siebie Arystokracją Czerwonej Kredki (czy coś). Tak, dobrze myślicie, motorem napędowym gry są traumatyczne wizje pokręconych psychicznie dzieciaków, a jej klimat krzyżuje ze sobą takie Miasto zaginionych dzieci z Alicją w krainie czarów. Jest ciężkawo, to na pewno. A czy brutalnie i, jak się to pojawiło w niektórych komentarzach, niejednoznacznie pod względem erotycznym? Heh. Mam bujną wyobraźnię, wierzcie mi, ale jeśli ktoś zarzuci sobie trailer tej produkcji i stwierdzi, że jest z nim coś nie teges, to chyba ma powód do zmartwień.

Akcję oglądamy tradycyjnie z perspektywy trzeciej osoby, przy czym kamera w niektórych ujęciach podąża za naszą postacią, w innych zaczepiona jest na stałe w jednym miejscu. Podobnie jak miało to miejsce w zeszłorocznym Haunting Ground, po pewnym czasie gry bohaterka znajduje sobie czworonożnego kompana. Psisko zwie się Brown i pełni kluczową rolę w poruszaniu się po świecie gry, tudzież rozwiązywaniu zagadek. Aby skorzystać z jego pomocy, dajemy mu do powąchania dowolny przedmiot, a on prowadzi nas w miejsce, do którego wiedzie jego niezawodny węch. Praktyczne, choć trochę ograniczające kreatywność grającego.

Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest
Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest

Przed premierą

W niszy, która powstała po porzuceniu przez Ubisoft serii Heroes of Might and Magic sukcesy odnosić mogą mniejsi twórcy, tacy jak Lavapotion. Ich Songs of Conquest może być najlepszą grą w stylu „hirołsów” od czasów kultowej trójki.

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych
Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych

Przed premierą

Lato, urlop, własna bryka – My Summer Car brzmi jak lekka, wakacyjna przygoda, ale w rzeczywistości to hardkorowy symulator dla wytrwałych.