autor: Marek Czajor
B-Boy - przedpremierowy test - Strona 3
Pierwsza gra taneczna na PSP jest już na ukończeniu. Miłośnicy breakdance’a i hip-hopu powinni być zachwyceni, a reszta – kto wie?
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Zastanawiasz się zapewne, co masz zrobić, by wygrać taneczną bitwę z przeciwnikiem. Otóż twój występ może być oceniony pod różnymi względami (w sumie jest pięć kryteriów), np. długości „wiązanych” ruchów (czyli kombosów), liczby wykonanych figur czy skali trudności układu. Każde kryterium oznaczone jest stosowną ikonką, umiejscowioną na górze ekranu. Jeśli w trakcie tańca spełnisz warunki danego kryterium, ikonka „przeskoczy” ze środka nad twojego zawodnika. Ale B-Boy to przecież gra walki: jeśli występujący po tobie rywal zrealizuje dane założenia lepiej niż ty, to ikonka „przeleci” przez ekran na jego stronę, a ty przegrasz bitwę. A bez zwycięstwa nie ma dodatkowych ruchów, bonusowych figur, wyżej punktowanych ewolucji itd.
Trudno stwierdzić, na ile autorzy pogrzebią jeszcze przy oprawie graficznej gry, ale już dzisiaj można powiedzieć, że B-Boy technicznie prezentuje się wyśmienicie. Na szczególną uwagę zasługuje szczególnie ultrapłynna animacja tańczących postaci. Widać, że spece od motion capture wzorowo wykonali swoją pracę, zapraszając do współpracy prawdziwych speców od breakdance’a (zerknij na filmik z gościem obwieszonym czujnikami na oficjalnej stronie WWW B-Boy’a). Ponadto na szacunek zasługuje mnogość i zróżnicowanie aren walk (zaśmiecone podwórka, podziemne garaże, skwery w parkach, placyki między filarami mostów itd.). Są pewne drobne niedociągnięcia: kamera niekiedy chowa się za plecami kibiców uniemożliwiając obserwację zawodów, animacja tancerzy „zrywa się” w kilku miejscach (szczególnie w trakcie przejścia między jedną a drugą pozycją. Wierzę, że w finalnej wersji gry te bugi zostaną usunięte.

B-Boy to gra taneczna, a więc muzyka powinna odgrywać w niej pierwszoplanową rolę. I rzeczywiście – kawałków jest mnóstwo, a na dodatek miksowane są „na żywo”. Nie jestem znawcą hip-hopu, ale wydaje mi się, że większość z nich nie posiada takiego „powera” jak te, zasłyszane w muzycznych stacjach telewizyjnych. Ale to tylko moja opinia. Ponadto w trakcie tańca towarzyszy ci fachowy komentarz Crazy Legsa z grupy Rock Steady Crew. Nie powiem, żebym wsłuchiwał się jakoś szczególnie w jego teksty i stosował do rad. Ale to być może mój błąd i powód tak wielu porażek.
Na PSP brak jest produkcji pokroju B-Boy’a, więc będzie on łakomym kąskiem zarówno dla miłośników breakdance’a, jak i hip-hopu. Nie prorokuję mu jednakże podbicia list przebojów, gry taneczne to zbyt niszowy gatunek. No i do hanhelda nie można podłączyć maty. Jednak nie sposób nie zauważyć rozmachu B-Boy’a, profesjonalnego podejścia do tematu i atrakcyjnej oprawy audio-wizualnej. Kilka drobnych błędów, które wyłowiłem, z pewnością zostanie usuniętych w finalnej wersji i do twoich rąk trafi tytuł, który jeśli cię wciągnie, to na bardzo długo. Mnie wciągnął.
Marek „Fulko de Lorche” Czajor