autor: Wojciech Gatys
eXperience112 - zapowiedź - Strona 2
Jeśli ktoś nie grał w In Memoriam, może żałować. Mam nadzieję, że podobnie będzie ze „stodwunastym doświadczeniem”. Ta gra nie okaże się trzęsieniem ziemi, ale Ci, którzy w nią zagrają, zapewne zapamiętają ją na długo.
Przeczytaj recenzję eXperience112 - recenzja gry
A co się stanie, jeśli zawiedziemy? Przecież gdy Lea zginie, nie będzie sensu dalej tkwić przy konsolecie? I z tego problemu Lexis Numerique wyszło obronną ręką. Okazuje się, że nasza podopieczna nie może umrzeć – co najwyżej stracić przytomność albo zostać ranna. W takim przypadku będzie nam po prostu trudniej – trzeba będzie jej dostarczyć pomoc medyczną albo sole trzeźwiące (no dobrze, to ostatnie to już wymyśliłem sam). W każdym razie dzięki powyższemu podejściu do problemu nie musimy się martwić o ciągłe ładowanie zapisanego stanu gry albo denerwujące wskrzeszanie dopiero co ukatrupionej postaci. Sympatyczne i sprytne.
Oczywiście kłopotem będą nie tylko podli strażnicy i niebezpieczne pułapki – trzeba pamiętać, że nad samą Leą też tak naprawdę nie mamy bezwzględnej kontroli (i o to chodzi). W związku z tym trzeba będzie inteligentnie przewidywać jej zachowania i odpowiednio na nie reagować. Ostatecznie pani profesor nas nie zna i nie wie, czy do końca może nam ufać. Takie uczucia jak strach, zwątpienie albo podejrzliwość mogą bardzo źle wpłynąć na jej zachowanie i ostatecznie sprowadzić na wszystkich jeszcze większe kłopoty. Trzeba więc nie tylko uważać na wrogów, ale jednocześnie starać się zyskać zaufanie nieznajomej kobiety.
I na pewno nie uda się to, jeżeli – czerpiąc z najlepszych wzorców big brothera – będziemy korzystać z kamer w niewłaściwy sposób. Na przykład w trakcie, gdy Lea będzie się przebierać (a twórcy gry zapewniają, że będzie kilka takich momentów w trakcie gry). Ryzyk fizyk – możemy spróbować coś podejrzeć, ale jeśli zostaniemy przyłapani – biada nam.
„A co z naszą tożsamością?” – wołają Ci, którzy lubią wejść w skórę swojej postaci i nie chcą być ograniczeni do wcielenia się w anonimowego operatora gałek i przełączników. Nie martwcie się – choć początkowo nic o sobie nie będziemy wiedzieć, dzięki możliwości wejścia w sieć komputerową statku, wkrótce otrzymamy dostęp do zastrzeżonych plików, e-maili, zapisów wideo i innych dokumentów. To właśnie w nich zapisane będą informacje o naszej przeszłości, tożsamości, o tym, co robimy na statku i jaki mamy związek z Leą Nichols. Prawdziwą gratką będą dodatkowe misje, których nie trzeba będzie koniecznie wykonać, aby ukończyć Experience112, a dzięki którym będziemy mogli lepiej zajrzeć w głąb samych siebie.
A będzie na co patrzeć – sekretna baza wojskowa na statku, niebezpieczne eksperymenty, a może... wcale nie pomagamy Lei tylko prowadzimy ją ku nieszczęściu? Ja niczego nie powiem. Niczego nie wiem. Ale wydaje mi się, że Lexis Numerique mają głowę na karku i mimo potencjalnego zagrożenia, na pewno wyjdą zwycięsko i z tej próby. Jakiego zagrożenia? Cóż, rewolucyjne pomysły i dziwne interfejsy użytkownika nie zawsze się sprawdzają. Wypadałoby również odpowiednio oprawić ten ciekawy pomysł, a tymczasem Francuzi nie mogą pochwalić się genialną grafiką i doskonałym dźwiękiem. Podobnie, jak w przypadku In Memoriam stawiają raczej na grywalność i ciekawe pomysły.
Będzie dobrze, ale kasowym hitem Experience112 raczej na pewno nie będzie. Ot coś dla fanów oryginalności i tych, którzy na dźwięk hasła „przygodówka” mówią „kupuję!” – przez wzgląd na stare czasy. Wracając do myśli z początku tej zapowiedzi – jeśli ktoś nie grał w In Memoriam, może żałować. Mam nadzieję, że podobnie będzie ze „stodwunastym doświadczeniem”. Ta gra nie okaże się trzęsieniem ziemi, ale Ci, którzy w nią zagrają, zapewne zapamiętają ją na długo.
Wojtek „Malacar” Gatys
NADZIEJE:
- oryginalny pomysł;
- ciekawy interfejs użytkownika;
- tajemnicza fabuła.
OBAWY:
- słaba oprawa;
- niska popularność gatunku;
- tytuł prawie niszowy.