Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 30 stycznia 2006, 12:07

autor: Michał Basta

Metal Gear Solid 3: Subsistence - zapowiedź

Metal Gear Solid 2: Sons of Liberty – średnia ocen w sieci 95%, Metal Gear Solid 2: Substance – 85%, Metal Gear Solid 3: Snake Eater – 91,7%, trudno sobie wyobrazić, aby Metal Gear Solid 3: Subsistence mógł zaniżyć te oceny.

Metal Gear Solid 2: Sons of Liberty – średnia ocen w sieci 95%, Metal Gear Solid 2: Substance – 85%, Metal Gear Solid 3: Snake Eater – 91,7%, trudno sobie wyobrazić, aby Metal Gear Solid 3: Subsistence mógł zaniżyć te oceny.

Patrząc na Japończyków przez pryzmat Europy lub Ameryki, trudno jest ich czasami zrozumieć. W momencie, kiedy większość wielkich koncernów zajmujących się grami, odcina od swoich legendarnych serii kupony, wydając coraz słabsze kontynuacje hitów sprzed lat, Azjaci stale dążą do ideału i ani im w głowie zbijanie bąków. Wydawałoby się, że tyle części słynnego Metal Gear Solid jest w stanie zaspokoić nawet największych fanów serii. Okazuje się jednak, że nieustanne ulepszenia i poprawki nadają każdej kolejnej części niepowtarzalny charakter, zaprzeczając tym samym powiedzeniu „lepsze jest wrogiem dobrego”. Na szczęście wszystko wskazuje na to, iż kolejna część przygód Solid Snake’a podzieli los swoich poprzedników.

Metal Gear Solid 3: Subsistence nie będzie pełnoprawnym kontynuatorem serii, a raczej czymś w rodzaju bardzo rozbudowanego dodatku, z masą atrakcji dla potencjalnych graczy. Stały rozwój techniki, a przede wszystkim ogromny popyt na rozgrywkę wieloosobową, wymusił powstanie gier sieciowych, w których jednocześnie może brać udział nawet do kilku tysięcy graczy naraz. Oczywiście jest to skrajność zwana MMORPG, ale nie da się zaprzeczyć, że również konsole zaczynają stawiać na tryb multiplayer. To właśnie ten element stanie się fundamentem najnowszego dzieła firmy Konami.

Na pierwszy ogień pójdą dwa tryby rzeźnickie, służące jedynie do rozwałki w najczystszej postaci. Dzięki pierwszemu będziemy mogli stoczyć bój jeden na jednego (deathmatch), natomiast drugi zaoferuje eksterminację grupową (team deathmatch) z dwoma czteroosobowymi grupami. Nie oszukujmy się jednak, pojedynki rzeźników są dodane raczej jako bonusy mające rozluźnić graczy po bardziej wymagających zadaniach.

Brudasy nigdy nie dopadną mojej kaczuszki.

Do ambitniejszych trybów niewątpliwie trzeba zaliczyć tzw. sneaking missions, czyli swoiste skradanki. Jeden z graczy zostaje Solid Snakem dążącym do wypełnienia zadania, natomiast pozostała siódemka próbuje pokrzyżować mu plany. Na każdej mapie zostaną umiejscowione dwa specjalne przedmioty oraz dwa miejsca, do których gracz musi dotrzeć z cennym ładunkiem. Wystarczy, że podczas zadania Solid Snake dostarczy do jednego punktu jeden przedmiot. Pomimo ogromnych dysproporcji (siedmiu na jednego) nasza „sierotka” nie jest zupełnie bezbronna. Dlaczego? Ponieważ każdą rundę rozpoczyna z masą przydatnych gadżetów oraz broni, a przede wszystkim możliwością kamuflowania się. Oczywiście kamuflaż nie jest doskonały – jeśli się poruszamy, strzelamy lub otrzymujemy obrażenia, to automatycznie stajemy się widoczni dla przeciwników, dlatego bardzo ważne będzie zastosowanie go w odpowiednim momencie.

Najbardziej zakręcony stanie się bez wątpienia capture the... frog! Weterani sieciówek pamiętają zapewne długie godziny spędzone przy capture the flag, w którym trzeba było dopaść flagę i przenieść ją w odpowiednie miejsce. Metal Gear Solid 3: Subsistence zaoferuje podobne przeżycia. Gracze zostaną podzieleni na dwie równe drużyny, a ich zadaniem priorytetowym stanie się odnalezienie wspomnianej już żaby i dostarczenie jej do wyznaczonego na mapie punktu. Oczywiście podczas spotkania się obu drużyn dojdzie zapewne do ostrej wymiany ognia.

Żaby to nie wszystko, panowie z Konami mają zamiar zatrudnić również kaczki. Na szczęście obrońcy zwierząt mogą spać spokojnie, ponieważ chodzi o te żółte, gumowe, cieszące się ogromną popularnością w domowych wannach. W misjach ratunkowych (rescue mission) gracze ponownie zostają podzieleni na dwa zespoły. Jeden z nich otrzymuje na starcie wspomnianą kaczuchę i stara się ją obronić, aż do czasu zakończenia rundy (czas będzie wyświetlany na bieżąco). Z kolei drugi team dąży do przejęcia zwierzaka i dostarczenia go do specjalnie wyznaczonego punktu. Co ciekawe, rescue missions to jedyny tryb, w którym podczas rundy nie będzie respawnów, a zabici zawodnicy staną się duchami, mogącymi przemieszczać się po mapie, ale bez żadnego wpływu na toczone walki. Mam nadzieję, że nie doprowadzi to do powstania drugiego team deathmatcha, gdzie jedynym celem jest wybicie wszystkich zawodników z drużyny przeciwnika.

Przed każdą rundą w multiplayerze gracz otrzyma możliwość wyboru dowolnej broni znanej z poprzedniej części gry (oraz kilku nowych). Zostaną one podzielone na trzy typy: główną, osobistą oraz specjalną. W skład pierwszej wejdą różnego rodzaju karabiny, strzelby oraz snajperki, drugą grupę zasilą pistolety, natomiast trzecią dodatki w postaci granatów. Na szczęście nie będzie żadnych przeciwwskazań, aby w przypadku źle dobranego arsenału wymienić go przed respawnem. Jeśli skończy się nam amunicja, to zawsze będzie można skorzystać ze specjalnych zdolności bohatera, dzięki którym powalimy z zaskoczenia każdego przeciwnika. Będzie to szczególnie przydatne podczas walki w małych, zamkniętych pomieszczeniach, gdzie skorzystanie z broni może być dość czasochłonne.

Mapy mają być połączeniem oryginalnych i nowatorskich projektów z tymi znanymi ze Snake Eatera. Autorzy zapewniają o dużej ich różnorodności, więc dla coś dla siebie znajdzie zarówno fan rozległych przestrzeni, jak i gracz lubujący pojedynki w budynkach. Oczywiście Japończycy nie byliby sobą, gdyby na mapach nie umieścili specjalnych bonusów, które niejednokrotnie mogą zaważyć na ostatecznym wyniku prowadzonego pojedynku. Jednym z ciekawszych będzie np. możliwość odblokowania i pogrania specjalnymi postaciami takimi jak Ocelot.

Nowa reklama antynikotynowa.

To jednak nie wszystkie niespodzianki, jakie ufundują panowie z Konami. Cieszący się dużą popularnością tryb Snake vs. Monkey, zostanie dołączony w bardziej rozbudowanej wersji. Dla przypomnienia, naszym zadaniem będzie eksterminacja małp, które nie dają spokoju głównemu bohaterowi. Dzięki duel mode otrzymamy możliwość wybrania dowolnego bossa i stoczenia z nim szybkiej potyczki. Zmiany zajdą również w ukazaniu rozgrywki. Dotychczasowa kamera, do której dość trudno było się niektórym przyzwyczaić, zostanie zastąpiona typowym widokiem zza pleców bohatera, co znacznie ułatwi sterowanie. Oczywiście w każdej chwili będzie można powrócić do starego widoku, ale myślę, że ponowne przejście kampanii w trybie TPP będzie nie lada gratką dla fanów serii. Mało? To co powiecie na dorzucenie do tego wszystkiego dwóch innych tytułów z serii – Metal Gear oraz Metal Gear 2: Solid Snake. Teraz nie powinny narzekać nawet największe zrzędy, co najwyżej gracze komputerowi, którzy mogą tylko obejść się smakiem.

Metal Gear Solid 3: Subsistence powinien stać się wzorem dla wszystkich twórców, tworzących dodatki do swoich największych produkcji. Zmian i bonusów zapowiada się tyle, że spokojnie wystarczyłaby do obdarowania kilku innych pozycji i czego jak czego, ale lenistwa ludziom z Konami zarzucić nie można.

Michał „Wolfen” Basta

NADZIEJE:

  • bardzo rozbudowany tryb multiplayer;
  • ogromna liczba zmian i bonusów;
  • dwie dodatkowe gry: Metal Gear oraz Metal Gear 2: Solid Snake.

OBAWY:

  • czy przy takich twórcach można mieć jakieś obawy?
Metal Gear Solid 3: Subsistence

Metal Gear Solid 3: Subsistence