autor: Piotr Lewandowski
Swashbucklers: Stal kontra proch - zapowiedź - Strona 2
Tytułów traktujących o przygodach piratów nie ma na rynku za wiele. „Piraci z Karaibów” nie spełnili wszystkich pokładanych w nich nadziei. Remedium na ten niedosyt stanowić mogą „Swashbucklers”.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Tym razem weźmiemy udział w historii, którą zna każdy szanujący się pirat – jest to bowiem opowieść o ukrytym złocie Francisa Drake’a. Dla laików – jednego z najokrutniejszych i najsławniejszych panów mórz. Drake, jak nie trudno się domyślić, chciał uniknąć podatków i ukrył swoje ciężko zarobione euro na bezludnej wyspie. Nie zapomniał przy tym sporządzić stosownej mapy, która oczywiście cudownym zbiegiem okoliczności trafia do rąk naszego bohatera. Ten zapewne nie jest kimś przypadkowym. Zwie się Abraham Gray aka Nightingale i jest dość doświadczony w temacie morskich wojaży, mimo niewątpliwie młodego wieku. Tak więc, Gray otrzymuje niezbędny patent korsarski od władz Stanów Zjednoczonych i przenosi się na Karaiby. Tam dostaje kluczyki od najnowszego modelu okrętu z gprs o niewiele mówiącej nazwie Warbie. Rusza zatem w drogę – cel ten co zawsze – sława, bogactwo, przygoda, kobiety, rum i wspomniany skarb. W każdym razie, co nam szkodzi spróbować, prawda?

Zapewne zdążyliście się zorientować, że akcja dzieje w troszkę odmiennych czasach, niż to miało miejsce we wcześniejszych produkcjach. Efektem takiego rozwiązania jest dostępność zupełnie innych, nowszych broni, statków czy przedmiotów. Ogólnie rzecz biorąc, będzie to gra TPP, czyli widzimy postać zza jej pleców. Nieodzownym elementem rozgrywki ma być walka. Toczyć ją będzie można zarówno na morzu jak i lądzie, w przeróżnych wariantach i kombinacjach. Możliwość przeprowadzenia abordażu wydaje się wręcz czymś w tym wypadku obowiązkowym. Poza tym, będziemy mogli oczywiście atakować wrogie okręty czy łupić przybrzeżne miasteczka oraz wioski. Fabuła ma pozwalać na jeszcze wiele innych, bardzo ciekawych akcji. Między innymi przyjdzie nam sabotować wrogą flotę, a nawet i trafić do niewoli. To wszystko ma być okraszone efektownymi pojedynkami na szpady i czarnym humorem. Bez wątpienia brzmi to wszystko ciekawie i zachęcająco.
Poświęcenia osobnego akapitu wymaga z pewnością oprawa graficzna gry. Przygotowano ją w oparciu o silnik Renderware w wersji 3.6. Wykorzystano go również do tworzenia fabularyzowanych filmowych przerywników, które mają stanowić bardzo istotny, integralny element rozgrywki. Zadaniem filmików jest opowiadać historię, przedstawiać liczne, zaskakujące zwroty akcji i przede wszystkim popychać rozwój opowieści do przodu. Sam wygląd gry ma być oczywiście niesamowity, rewolucyjny i zniewalający. Prawda jest natomiast taka, że na udostępnionych screen-shotach całość wygląda co najwyżej dobrze. Statki wydają się być wystarczająco dopracowane i bogate w szczegóły. Już na pierwszy rzut oka bardzo efektownie i przede wszystkim realistycznie prezentują się liczne wybuchy. Niestety nie można tego powiedzieć o wodzie. W dobie bump-mappingu i jednostek pixel/vertex shader dostępnych na niemal każdej karcie graficznej, można było popracować odrobinkę dłużej, by zaskoczyć graczy czymś zdecydowanie lepszym. Nie ma jednak co dzielić skóry na niedźwiedziu, bowiem jak wiemy, prace nadal trwają i do czasu premiery może się jeszcze wiele zmienić.
Podsumowując, wydaje się, że jest na co czekać. Wszystko zapowiada się bardzo interesująco. Ciekawa, nieliniowa fabuła plus urozmaicona rozgrywka, to dla tego rodzaju produkcji jest właśnie klucz do sukcesu. Zatem, jeśli twórcy ustrzegą się tym razem błędów, możemy spodziewać się świetnej zabawy. Panowie, szable w dłoń!
Piotr „Bandit” Lewandowski