autor: Daniel Sodkiewicz
Grand Theft Auto: San Andreas - przed premierą - Strona 2
Kolejna odsłona jednej z najpopularniejszych i najbardziej kontrowersyjnych gier wszechczasów, w której gracz ma okazję wcielić się w drobnego rzezimieszka, a następnie tworząc własny, kryminalny życiorys samemu stanąć na czele mafii.
Przeczytaj recenzję Grand Theft Auto: San Andreas - recenzja gry
Top Seven Heaven
Znawcy serii GTA wiedzą, że autorzy gry musieliby chyba wykasować połowę poprzedniego kodu, aby zepsuć San Andreas. Vice City i GTA3 to niedoścignione dzieła, a każda ich kolejna część, choćby tylko w niewielkim stopniu zmodyfikowana, siłą rzeczy musi odnieść nie tylko komercyjny, ale także mentalny sukces. Przejdźmy jednak do sedna zapowiedzi, czyli do zmian, jakie zajdą w SA w stosunku do VC.
Po pierwsze, bohater gry nauczył się strzelać z dwóch broni naraz, wziął także kilka lekcji na basenie i posiadł, jakże brakującą w poprzednich częściach, umiejętność pływania. Pamiętając także, że w grze poznamy prawdziwie ciemną stronę „ulicy”, nie obejdzie się bez zróżnicowanych umiejętności zadawania ciosów gołymi rękami.
Po drugie, w San Andreas będziemy mogli jeździć pojazdami, jakie mieliśmy okazję testować w LC i VC (m.in. helikoptery, samoloty, łodzie motorowe, czołgi, oraz ogromna ilość samochodów, z takimi smaczkami jak lowridery), a dodatkowo dołączy do nich najpopularniejszy w świecie dwuślad – rower. Ma on, zdaniem twórców gry, być często kluczowym i chętnie wykorzystywanym środkiem transportu.

Po trzecie, nasz bohater jako niedoszły boss mafii, będzie mógł (w praktyce będzie zapewne musiał ;)) rekrutować do swojej szajki odpowiednich ludzi. Da to oczywiście sporo nowych możliwości, takich jak wspólne wypady na miasto i wycieczki samochodem (my kierujemy, kumple grzeją z UZI). Programiści ślęczący nad San Andreas poświęcili mnóstwo czasu na to, aby wspomagający nas ziomale posiadali w miarę przyzwoite IQ. Przy okazji, nie obeszło się bez edukacji całego społeczeństwa - przechodnie mają odpowiednio reagować na nasze zachowanie, a morderstwo w biały dzień na ruchliwej uliczce z pewnością zwróci na nas czyjąś uwagę.
Po czwarte, największą nowością w serii GTA jaką ma przynieść SA, jest współczynnik łaknienia naszego bohatera. Jak nietrudno się domyśleć, trzeba go będzie zaspokajać poprzez wizyty w sklepach lub barach. To jednak, w jaki sposób będziemy się odżywiać (słodycze, czy zdrowa żywność), będzie mieć ogromny wpływ na wygląd i samopoczucie Carla Johnsona. Nadwaga, jaką może nabawić się prowadzona przez nas postać, będzie przeszkadzała w sprawnym poruszaniu się, na ulicy zaś będziemy mogli usłyszeć komentarze przechodniów dotyczące naszego wyglądu. Podobnie jak w prawdziwym życiu, w San Andreas możemy pozbyć się nadmiaru pikseli z okolic pępka ;). Wystarczą regularne wizyty w siłowni, przejście na dietę wegetariańską, a także spacery, co wypoci oznaki mafijnego dobrobytu.