Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 11 lutego 2020, 20:30

Grałem w The Division 2: Warlords of New York – kosztowny powrót do Nowego Jorku - Strona 2

Agenci wracają do Nowego Jorku! Trochę nadkładając drogi, przez Waszyngton, ale lepiej późno niż wcale. Czy Warlords of New York będzie dodatkiem, na jaki czekaliśmy od premiery pierwszej części The Division?

Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.

Wirus – decydujące starcie

Oprócz kolejnych dzielnic Nowego Jorku, największą zaletą płatnego dodatku do The Division 2 ma przede wszystkim być o wiele bardziej rozwinięty wątek fabularny niż w poprzednich aktualizacjach. W pięciu głównych misjach i ośmiu pobocznych skupimy się na tropieniu dobrze znanego, zbuntowanego agenta pierwszej fali – Aarona Keenera, który dostał w swoje ręce jeszcze groźniejszy szczep wirusa. Na drodze do Keenera staną nam tytułowi Warlords of New York – czterej wierni porucznicy agenta w roli minibossów oraz, jak to ujęli twórcy, „przeprojektowane, ulepszone” frakcje Czyścicieli oraz Rikersów. Powrócą także bohaterowie, z którymi budowaliśmy razem bazę w budynku poczty w The Division, czyli Faye Lau, Roy Benitez, Paul Rhodes i inni.

Trudno jeszcze powiedzieć, jak ciekawy będzie wątek fabularny, a może nawet zwieńczenie wszystkiego, co rozpoczęło się w pierwszej części. Na pokazie nie widzieliśmy żadnych scenek przerywnikowych, a jedynie standardowe, odblokowywane w świecie gry audiologi z rozmowami znanych bohaterów. Od razu jednak rzuca się w oczy, że Warlords of New York powstawało w czasie przed ogłoszonymi ostatnio, wielkimi zmianami w projektowaniu gier Ubisoftu, bo szkielet scenariusza fabuły to przecież wypisz, wymaluj dokładna kalka większości ostatnich tytułów francuskiego wydawcy. Pojedynki z kilkoma minibossami w ich odrębnych rewirach do podboju, zanim spotkamy głównego antagonistę, mieliśmy już w pierwszej części The Division, w Far Cry 5, Ghost Recon: Wildlands i Assasssin’s Creed: Origins. Niby to pasujący do konwencji i logiczny ciąg zdarzeń, ale po tylu powtórkach ciśnie się na usta tylko „no ileż można…!”

Mapa Nowego Jorku za to aż prosi się o rozwiązanie z Ghost Recon: Breakpoint, czyli eksplorację tylko na podstawie informacji udzielanych przez postacie NPC, a nie prowadzący za rękę interfejs ekranu. Świetnie sprawdziło się to w The Sinking City, gdzie dostawaliśmy jedynie adres lokacji i zdecydowanie powinno się znaleźć w Warlords of New York, zwłaszcza że każdego bossa musimy najpierw wytropić, prowadząc małe śledztwo. Niestety, na pokazie widziałem jedynie standardowe ikonki, do których szło się „po sznurku”. Oby w finalnej wersji to się zmieniło. Rozgrywka mocno by na tym zyskała.

Jak duża jest mapa w porównaniu do tych, z głównych odsłon The Division?

Ciężko porównać wielkość mapy do tej z pierwszej części, bo wraz z technologią, jaką stworzyliśmy dla The Division 2, tym razem mapa Nowego Jorku odpowiada realnej w skali 1:1. Czegoś takiego nie było w „jedynce”. Mapa była tam bliska realnej skali, ale nie do końca. Trudno jest więc je porównywać ze względu właśnie na tę wierność skali i, jeśli mam być szczery, nie znam dokładnych liczb. Mamy cztery główne strefy na mapie, co oczywiście nie jest aż tyle, jak w pierwszej części, gdzie było ich chyba 12, ale są to strefy naprawdę bardzo duże. Jeśli trochę po nich pobiegasz, zobaczysz, że to całkiem ogromne partie terenu. Jest tam mnóstwo rzeczy do eksploracji, punkty kontrolne, aktywności. Jest gęsto, ale wciąż sporo do zobaczenia i zrobienia.

Yannick Bancherea, game director

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej

Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi
Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi

Przed premierą

Escape from Tarkov zapowiada się na najbardziej realistyczny symulator przebywania na nieprzyjaznym terenie. Mechanizmy zabawy są bardzo proste – największe przeszkody czają się zupełnie gdzie indziej.

Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2
Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2

Przed premierą

Drugi rok z rzędu Ubisoft pokazuje na E3 świetne trailery Beyond Good & Evil 2. Problem polega na tym, że to czyste CGI, na podstawie którego nie da się niczego powiedzieć o samej grze. My mieliśmy możliwość zobaczenia gameplaya z BG&E2.

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.