Graliśmy w Far Cry 5 – tu nie będzie rewolucji - Strona 2
Chwyciliśmy za pada i wybraliśmy się na amerykańską prowincję. Far Cry 5 nie wprowadza wiele nowości w sprawdzonej formule – dla jednych będzie to zaleta, dla innych wada.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Far Cry 5 – szalony sandbox
Król przestworzy czy rybak?
Wraz z wymienionymi towarzyszami Far Cry 5 przynosi prostą mechanikę, która pozwala nimi zarządzać. Nie jest to coś wybitnie wyrafinowanego – po prostu zaznaczamy lewym triggerem cel, a następnie potwierdzamy go kolejnym przyciskiem pada. W zależności od postaci odpalana czynność ma nieco inny charakter. Ten sam rozkaz pozwala bowiem wyznaczyć Nickowi obszar do zbombardowania, Grace przejść na wskazaną pozycję do eliminowania wrogów, a Boomerowi wskazać obiekt do obezwładnienia. System jest banalny w obsłudze i już po kilku minutach da się z niego korzystać intuicyjnie.
Drugą zmianą jest możliwość objęcia kontroli nad samolotami, które poszerzają garnitur dostępnych w grze pojazdów. Na targach E3 mieliśmy okazję polatać maszyną należącą do Nicka i poznać na własne oczy jej mordercze właściwości. W trakcie lotu będzie można szyć do wrogów z umieszczonych na kadłubie karabinów maszynowych, strzelać rakietami, a także zrzucać bomby na ściśle określone punkty, wykorzystując do tego celu dodatkowe ustawienie kamery. Wprowadzenie nowych środków transportu ma wiązać się też z okazjonalnymi starciami powietrznymi, bo rządząca twardą ręką hrabstwem Hope sekta... dysponuje własnymi maszynami. Jedną taką walkę odbyliśmy zresztą sami – wieńczyła ona zmagania w krótkim demie. Dla porządku dodam, że sterowanie samolotami nie nastręcza specjalnych trudności i jest nawet łatwiejsze niż kierowanie samochodami. Zapewne dlatego, że w przeciwieństwie do maszyn lądowych te powietrzne mają znacznie większe pole do wykonywania różnorakich manewrów.
Ostatnią nowością w grze Far Cry 5 jest... łowienie ryb. Deweloperzy gorąco zachęcali do wypróbowania tej aktywności, choć jako taka nie oferuje ona niczego nadzwyczajnego. Po chwyceniu za wędkę należy wrzucić haczyk do wody, a gdy ryba połknie przynętę, spróbować wyciągnąć ją na powierzchnię. To już nie będzie takie proste, bo złapane zwierzę zrobi absolutnie wszystko, by uniknąć takiego losu. Zabawa skoncentruje się więc na umiejętnym kręceniu gałką analogową i nieustannym skracaniu żyłki. Wędkarstwo ma mieć w strzelaninie znaczenie przede wszystkim praktyczne, bowiem wyłowione z wody ryby będą zamieniane na surowce potrzebne do ulepszeń. Każdy, kto pamięta wcześniejsze odsłony tej serii, doskonale wie, o co chodzi.
Fanom się spodoba
I to w zasadzie wszystko, co można powiedzieć o nowościach oferowanych przez piątą odsłonę cyklu. Jak wcześniej wspomniałem, „piątka” nie różni się przesadnie od swoich poprzedników, co samo w sobie może być zarówno zaletą, jak i wadą. Niby zwycięskiego konia się nie zmienia, ale z drugiej strony Ubisoft daje hejterom kolejne argumenty na to, że od czasu bardzo udanej trzeciej gry seria stoi w miejscu. Czy polityka francuskiego koncernu okaże się słuszna, przekonamy się dopiero pod koniec lutego przyszłego roku, kiedy Far Cry 5 trafi do sklepów.
ZASTRZEŻENIE
Wyjazd autora tekstu na targi E3 opłaciliśmy we własnym zakresie.