Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

PUBG: Battlegrounds Przed premierą

Przed premierą 31 marca 2017, 14:57

Graliśmy w PlayerUnknown's Battlegrounds – najlepsze igrzyska śmierci?

PlayerUnknown’s Battlegrounds to trzecie podejście twórcy gatunku battle royale do tego tematu – tym razem miał on w końcu stworzyć grę, o jakiej zawsze marzył. Czy rzeczywiście do trzech razy sztuka?

PlayerUnknown’s Battlegrounds to:
  • tryb battle royale – walka do ostatniego gracza na mapie;
  • obszar o powierzchni 64 km2;
  • wyważony balans pomiędzy szybką akcją a symulacją;
  • serwery dla pojedynczych graczy i grup;
  • dodatki do broni wpływające na jej działanie;
  • pełne wsparcie dla modów w przyszłości.

PlayerUnknown’s Battlegrounds błyskawicznie trafiło na pierwsze miejsce listy przebojów platformy Steam... oraz w mój gust, choć stroniłem do tej pory od gier typu battle royale. To udane połączenie wartkiej akcji z presją czasu i niezłym główkowaniem nad każdym kolejnym krokiem, opatrzone sporym arsenałem i świetnie wykreowanym otoczeniem, które budzi ciekawość swoją historią i różnorodnymi lokacjami. Wyrzucono elementy przeszkadzające w poprzednich grach, a zachowano lub udoskonalono te trafione. Tu i tam zdarzają się oczywiście błędy, jak na Early Access przystało, ale żaden jakoś szczególnie nie popsuł mi radości z grania. To mieszanka, która w końcu musi się udać. Wszak za projektem stoi ponownie sam „PlayerUnknown”, czyli Brendan Greene – twórca gatunku battle royale, podchodzący do niego już po raz trzeci.

Co ja tutaj robię?

Battle royale to tryb gry wieloosobowej, który chyba najbardziej wszechstronnie testuje nasze umiejętności i możliwości. Wszystko zaczyna się od minuty prawdziwych tortur, będących już pod lupą speców od konwencji genewskiej, kiedy to jesteśmy zamknięci na małej przestrzeni z setką klonów, które wydają do mikrofonów tak dziwne odgłosy, że niejeden lekarz foniatra mógłby napisać o tym doktorat. Twardziele zaciskają zęby, a ci sprytni wciskają klawisz „mute voice chat”. Na szczęście po chwili wszyscy dyndają już na spadochronach i zaczynają się prawdziwe igrzyska śmierci – ostatni żywy zwycięża.

Pierwszych 40–50 graczy ginie w ciągu początkowych minut – to zapewne ci wciąż śpiewający do mikrofonu lub ci, którzy jeszcze nie pozbierali się po słuchaniu czatu. Później gra z narzędzia tortur zmienia się nagle w sprytny program robiący nam sprawdzian z umiejętności podejmowania szybkich decyzji, refleksu, strategii poruszania się i celnego strzelania. Ciężko opisać emocje, gdy licznik graczy zaczyna pokazywać cyfry mniejsze od 10. Adrenalina buzuje, w każdym pikselu czai się wróg, a porażka boli tym bardziej, im bliżej byliśmy numeru 1. PlayerUnknown’s Battlegrounds (w skrócie PUBG) potrafi wciągnąć na długie godziny i nawet po kilkudziesięciu rundach wciąż odkrywamy nowe zakamarki mapy.

grze sami wybieramy moment opuszczenia samolotu, a tym samym początkową lokację na wyspie.

Witaj w psychiatryku - lobby przed grą to miejsce dla ludzi o mocnych nerwach.

„RIP H1Z1”

Powyższy zestaw literek to chyba najczęściej powtarzająca się recenzja PUBG na Steamie. Brendan Greene, który opracował tryb battle royale najpierw jako mod do serii ArmA, a później razem z Sony Online Entertainment zajmował się H1Z1: King of the Kill, w końcu stworzył grę od podstaw, taką, jaka zawsze mu się marzyła. Z tego powodu nie znajdziemy tu żadnych spektakularnych nowości ani zaskakujących rozwiązań. To ciągle ten sam battle royale, nawet z identycznym wskaźnikiem bandażowania, tyle że stojący gdzieś pośrodku pomiędzy hardkorowym, militarnym symulatorem, jakim jest ArmA III, a nastawionym na fragi, zręcznościowym H1Z1 – ciągle jeszcze pełnym błędów.

Nie ma tu zbędnego moim zdaniem rzemiosła – są za to dodatki modyfikujące zachowującą się całkiem nieźle broń, niczym w dobrej strzelance FPP. Przeróżne chwyty pionowe, lunety czy kompensatory wpływają na odrzut, który i tak jest na tyle znaczący, że strzelanie z biodra dosłownie i w przenośni mija się z celem. Dostępny arsenał okazuje się znacznie większy od tego z H1Z1 i oferuje spory zestaw najbardziej znanych karabinów i pistoletów. Tutaj musimy także bardziej uważać podczas prowadzenia pojazdów, gdyż łatwo można zrobić sobie w nich krzywdę. Battlegrounds to wreszcie opracowane od podstaw pole walki, po raz pierwszy niewykorzystujące gotowej mapy stworzonej w innym celu do innej gry – i muszę przyznać, że jest ono jednym z głównych powodów rozgrywania kolejnych rund.

Modele broni mogą się podobać, zwłaszcza w widoku FPP, a precyzyjne celowanie wymuszone jest przez spory odrzut.

Krymskie igrzyska śmierci

H1Z1: King of the Kill ze swoimi policyjnymi wozami marki Ford Crown Victoria i prostymi domkami nie ukrywało amerykańskich korzeni. Obszar gry w PlayerUnknown’s Battlegrounds to (celowo bądź nie) zupełne przeciwieństwo – zabiera nas bowiem na tajemniczą fikcyjną wysepkę obok Krymu, gdzie na każdym kroku natykamy się na wschodnie klimaty i ślady ciekawej, choć zupełnie zmyślonej historii. Cała mapa wykonana za pomocą technologii Unreal Engine 4 prezentuje się lepiej niż ta w H1Z1, a sielskie krajobrazy ze skupiskami starych drzew na łąkach są miejscami tak ładne, że Mickiewicz napisałby pewnie o nich kolejny tomik sonetów.

Graliśmy w PlayerUnknown's Battlegrounds – najlepsze igrzyska śmierci odbywają się na Krymie - ilustracja #4

Twórcy pokusili się o wykreowanie świata z przeszłością, z małym, ale własnym „lore”. Wyspa była ponoć w latach 80. miejscem zrywu lokalnych mieszkańców, chcących pozbyć się okupujących ich od dziesięcioleci wojsk radzieckich. W tajemniczych okolicznościach miejsce nagle kompletnie opustoszało, a czas zatrzymał się właśnie w roku osiemdziesiątym którymś, o czym świadczą choćby świetnie wykonane samochody: terenowe GAZ-y czy pamiętne dacie na licencji Renault 12. Wyspa opowiada swoją historię zarówno poprzez dotknięte upływem czasu budynki, jak i występujące w wielu miejscach graffiti czy propagandowe obrazy.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2
Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2

Przed premierą

Drugi rok z rzędu Ubisoft pokazuje na E3 świetne trailery Beyond Good & Evil 2. Problem polega na tym, że to czyste CGI, na podstawie którego nie da się niczego powiedzieć o samej grze. My mieliśmy możliwość zobaczenia gameplaya z BG&E2.

Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni
Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni

Przed premierą

Yandere Simulator to jedna z najdziwniejszych i najbardziej niepokojących gier, jakie obecnie powstają. Symulator szkolnej morderczyni powstaje w USA, choć wygląda jak kolejne japońskie dziwactwo.