Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 25 marca 2017, 11:21

Graliśmy w Rising Storm 2: Vietnam – klimatyczna wojna na przestarzałym silniku - Strona 3

W sequelu sieciowej strzelanki Rising Storm rozgrywają się aż dwie wojny. Ta pierwsza w Wietnamie – zgodna z tytułem. W drugiej zaś świetnie wykreowany klimat walczy z archaiczną warstwą techniczną.

Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.

Czas technicznej apokalipsy

Rola strzelca pokładowego wymaga perfekcyjnego pilotażu i idealnej komunikacji - inaczej jest marnowaniem czasu.

Dzięki kilku trafionym modyfikacjom tryb podboju wciągnął mnie o wiele bardziej niż operacje w rewelacyjnie wyglądającym Battlefieldzie 1Rising Storm 2 wydaje się nadrabiać w ten sposób braki w kwestiach technicznych. Pomimo świetnie wykonanych, szczegółowych modeli pojazdów czy gęstej roślinności widocznej w trakcie przedzierania się przez dżunglę nie da się ukryć, że gra stworzona na silniku Unreal Engine 3 nie prezentuje się dziś zbyt okazale.

Szczególnie boli widok drzew z większego dystansu czy z lotu ptaka oraz płaskie oświetlenie. Animacje poruszania się też nie są szczytem osiągnięć technologii motion capture. Gra ma również częste problemy z kolizjami obiektów, zwłaszcza żołnierzy sojuszników mogących zlewać się ze sobą, i ze spadkami liczby wyświetlanych klatek. Fatalnie wygląda animacja rzuconego granatu, który wydaje się zero-jedynkowo przesuwać po paraboli, bez zachowania praw fizyki.

Widok ikonicznego Hueya dotykającego gruntu i błyskawicznie odlatującego jest wręcz upajający!

Choć ocena kwestii technicznych nie powinna w zbyt dużym stopniu dotyczyć wersji beta, w której można jeszcze to i owo poprawić, to raczej nie mam złudzeń, że oprawa graficzna zmieni się na lepsze. Za to trzymam kciuki, by do roboty wzięli się dźwiękowcy, gdyż tutaj gra także pozostawia wiele do życzenia. Odgłosy jako takie są bardzo dobre – karabiny nie zostały zanadto wygłuszone, terkoczą przyjemnym hałasem i bez patrzenia możemy odróżnić serię z M16 od tej z AK, a od eksplozji wibrują membrany głośników. Problem stanowi dynamika dźwięku.

Wystrzał z granatnika innego gracza brzmi, jakbyśmy trzymali przy nim mikrofon i słuchali potem pliku audio, a nie jak odgłos dobiegający z odległości 20 metrów i rozlegający się w gęstym otoczeniu drzew. To samo dotyczy dość kontrowersyjnego pomysłu z zawodzeniem i krzykami konającego żołnierza, przy których ma się przykrą świadomość miejsca, jakim jest sztuczne otoczenie studia nagrań, a nie drewniana chata gdzieś w środku dżungli. Autorzy zastosowali też stosunkowo dziwny patent z muzyką przygrywającą w tle. Choć pasuje ona do danej frakcji, to jednak bardziej przypomina melodie rozbrzmiewające w windzie zamiast być dynamiczną narracją wydarzeń oglądanych na ekranie. Rising Storm 2 ma inny klimat, przedstawia inny konflikt, ale technicznie oferuje tylko trochę usprawnione rozwiązania z 2013 roku.

Od szeregowego żółtodzioba do Johna Rambo

Pilotowanie nie jest może ekstremalnie trudne, ale oznacza wzięcie odpowiedzialności za życie innych graczy. Na szczęście można je ćwiczyć samemu, na oddzielnej mapie.

W przeciwieństwie do innych nadchodzących strzelanek sieciowych od mniejszych wydawców Rising Storm 2: Vietnam nie stawia jedynie na samą rozgrywkę, nie rzuca nas prosto z menu na mapę, tylko wykorzystuje patenty z innych gier, by utrzymać nasze zainteresowanie tytułem przez dłuższy okres. Znany od czasów America’s Army system zdobywania punktów honoru wprowadza naszą postać na kolejne poziomy rozwoju, a te odblokowują przeróżne możliwości zmiany wyglądu żołnierza.

Jako amerykański piechur zaczynamy w przepisowym mundurze, z hełmem na ogolonej głowie, by z czasem zmienić się w biegającego w opasce i koszulce Johna Rambo, sierżanta Eliasa w kamizelce kuloodpornej lub porucznika Kilgora – z wąsem, w okularach Aviator i w wielkim kapeluszu kawalerii powietrznej. Autorom należy się duży plus za to, że oparli się próbie wprowadzenia systemu odblokowywania kolejnych rodzajów broni, zamiast tego koncentrując się na fajnych i pomysłowych dodatkach kosmetycznych.

Awans na kolejne poziomy pozwala odblokowywać kosmetyczne ozdoby dla naszej postaci.

Bitwa o Hamburger Hill to świetny klimat i marne tekstury.

Rising Storm 2: Vietnam zapowiada się na ciekawą i klimatyczną grę, tyle że wykorzystującą zbyt stare patenty i rozwiązania technologiczne. Miłośnicy poprzedniej części poczują się tu jak w domu. Dla innych przeszkodą może być nie tylko archaiczność warstwy technicznej, ale i dość wysoki próg wejścia związany z większym realizmem, brakiem podpowiedzi na ekranie czy koniecznością współpracy z oddziałem. Mimo wszystko warto dać szansę produkcji Antimatter Games i Tripwire Interactive. To doświadczenie, które staje się tym lepsze, im dłużej trwa.

Chyba w żadnej innej grze tak bardzo nie odczułem realnego rozwoju swojej postaci – nie w rosnących cyferkach poziomu za liczbę punktów, a w rzeczywistej przydatności na polu bitwy. Od żółtodzioba chowającego się przed gradem pocisków, z zerowym bilansem zabójstw, po rozgarniętego szeregowca strzelającego celnymi seriami... bo do weterana dyrygującego zabójczym dla obu stron ostrzałem artylerii czy pilota śmigłowca lawirującego między palmami jeszcze mi daleko. Wszystko wskazuje na to, że nadchodzące Call of Duty nie zaskoczy nas zieloną dżunglą i ścieżką dźwiękową z piosenkami Rolling Stones czy Creedence Clearwater Revival, dlatego Rising Storm 2: Vietnam ma szansę stać się jedną z ciekawszych, unikatowych strzelanin w 2017 roku.

O AUTORZE

Z Rising Storm 2: Vietnam podczas zamkniętych beta-testów spędziłem około 6 godzin, ciągle ucząc się zawiłości wojny asymetrycznej i zmodyfikowanych reguł znanych trybów gry. Pomimo początkowego sceptycyzmu i narzekań na oprawę zabawa z czasem wciągała mnie coraz bardziej i już nie mogę doczekać się kolejnej fazy testów.

Jak każdy temat związany z militariami, tak i wojna w Wietnamie jest mi znana i dość bliska. W przeszłości grałem chyba w każdy tytuł osadzony w tych realiach – od Lost Patrolu i Seal Teamu po Men of Valor i Battlefield: Vietnam.

ZASTRZEŻENIE

Dostęp do beta-testów gry Rising Storm 2: Vietnam otrzymaliśmy nieodpłatnie od jej twórców, firmy Tripwire Interactive.

Dariusz Matusiak | GRYOnline.pl

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!
Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!

Przed premierą

Na rynku jest już mnóstwo gier tego gatunku, ale mało która startując z pułapu Early Access szturmem podbiła serca graczy, uzyskując 96% pozytywnych opinii spośród niemal 17 tysięcy wystawionych recenzji. Czy Valheim zasłużył na ten zachwyt?

Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS
Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS

Przed premierą

Debiutancka produkcja studia Telepaths’ Tree kusi klimatycznym światem wykorzystującym potencjał silnika Unreal Engine oraz obietnicą połączenia horroru z wartką akcją i interesującą opowieścią.