autor: Michał Chwistek
Testujemy Paladins – ubogi Overwatch za darmo - Strona 2
Na Steamie pojawiła się gra Paladins. Czy darmowy Overwatch ma potencjał, by skraść graczy Blizzardowi? Jedno wiadomo na pewno: jeszcze nie teraz.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Bohaterowie, których gdzieś już widzieliśmy
Tym, co odróżnia Paladins od większości strzelanek na rynku, są oczywiście bohaterowie. Przed rozpoczęciem rozgrywki każdy z graczy może wybrać jednego z siedemnastu aktualnie dostępnych herosów. Różnią się oni używaną bronią, zbiorem specjalnych umiejętności oraz zdolnością ostateczną. Rozwiązanie klasyczne dla gier typu MOBA.
W przeciwieństwie jednak do Overwatcha w grze studia Hi-Rez nie mamy możliwości zmiany postaci podczas trwania rozgrywki. Wymusza to na graczach uzgodnienie taktyki i sprawne rozdzielenie ról jeszcze przed meczem, a nie ma na to zbyt wiele czasu. Choć rozwiązanie to było kiedyś bardzo popularne w drużynowych grach z bohaterami, z większości tytułów zostało wycofane, żeby uniknąć spięć między uczestnikami zabawy, do jakich dochodziło jeszcze przed rozpoczęciem właściwej rozgrywki. Podczas beta-testów nie miałem podobnych problemów, ale po uformowaniu się określonej mety zachowanie graczy może, niestety, ulec zmianie.
Bohaterowie w Paladins, podobnie jak w wielu pozycjach tego typu, dzielą się na postacie wsparcia, tanków oraz herosów zadających jak największe obrażenia. Znajdziemy wśród nich rycerza z potężną tarczą, szybującego smoka z wyrzutnią rakiet czy prującego z karabinów maszynowych robota. Wiele z występujących w grze postaci łudząco przypomina te z Overwatcha, więc każdy, kto miał już okazję pograć w hit Blizzarda, poczuje się jak w domu.
Tym, co jednak odróżnia grę studia Hi-Rez od konkurencji, jest możliwość personalizacji kierowanego przez nas herosa. Da się to zrobić na dwa sposoby. Po pierwsze, przed rozpoczęciem każdej rozgrywki dobieramy specjalne karty, które modyfikują statystyki bohatera. Mogą one m.in. zwiększyć zadawane przez niego obrażenia czy wpłynąć na sposób działania umiejętności. Po drugie, już w trakcie meczu mamy szansę kupowania dodatkowych ulepszeń, które pozwalają na dostosowanie naszego stylu gry do działań przeciwnika. Funkcjonuje to podobnie jak przedmioty nabywane w grach MOBA i w ciekawy sposób urozmaica rozgrywkę.
Strzelanie nigdy nie było tak łatwe
Mimo kilku interesujących patentów i nie najgorszego wykonania wiele osób może szybko zniechęcić się do Paladins ze względu na podstawową mechanikę rozgrywki, czyli samo strzelanie, które zostało zaprojektowane w bardzo specyficzny sposób. Hitboksy bohaterów są tak olbrzymie, że w grze niemal nie da się nie dosięgnąć przeciwnika. Nawet jeśli ten jest ledwie widoczny na ekranie, a my korzystamy z teoretycznie wymagającego precyzji rewolweru, trafiamy niemal każdym wystrzelonym pociskiem. Takie podejście sprawia, że celność mocno traci na znaczeniu, a zaczyna liczyć się przede wszystkim odpowiednie wykorzystywanie umiejętności oraz planowanie składu drużyny. Nie każdemu takie rozłożenie akcentów może odpowiadać w grze będącej mimo wszystko sieciową strzelanką. Osobiście miałem wrażenie, że pod względem samej mechaniki rozgrywki Paladins bliżej raczej do Smite’a niż przywoływanego wiele razy w tym tekście Overwatcha. Czy taki pomysł przyciągnie graczy? Mam co do tego spore wątpliwości.
Dla dużej liczby osób największą zaletą Paladins będzie fakt, że produkcja ta opiera się na bardzo sprawiedliwym modelu free-to-play. Za gromadzoną w grze walutę da się zdobyć wszystkie istotne elementy, takie jak bohaterowie czy nowe karty. Prawdziwe pieniądze będą nam natomiast potrzebne tylko wówczas, gdy zdecydujemy się na kosmetyczne dodatki. Wśród nich znajdziemy nowe modele broni, wierzchowce czy zupełnie zmieniające wygląd postaci skórki. Co ciekawe, podobnie jak w płatnym Overwatchu, opisane dodatki można także pozyskać, nie wydając ani złotówki. Wypadają one bowiem z otrzymywanych co jakiś czas skrzynek. Szansa na to jest oczywiście niewielka, ale trudno, żeby było inaczej w przypadku tytułu dostępnego za darmo.