Widzieliśmy grę The Guild 3 – gra o kupiecki tron - Strona 2
Trzecia odsłona średniowiecznych symulatorów kupieckich nadchodzi wielkimi krokami. Znowu przyjdzie nam bogacić się, rozwijać i dbać o swoją rodzinę, a dodatkowo rywalizować z tajnymi stowarzyszeniami. Czas na grę o kupiecki tron.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Lepsze wrogiem dobrego

Za trzecią odsłoną serii The Guild stoi studio GolemLabs, wyznaczone do tego zadania przez firmę THQ Nordic. Dla tego zespołu to nowość; na szczęście w jego składzie znaleźli się weterani z 4Head Studios, odpowiedzialnego za poprzednie części. Przypomnijmy, ze dawny wydawca cyklu, JoWooD Entertainment, zbankrutował w 2011 roku, a THQ Nordic wykupił wszystkie aktywa i podmioty zależne, przejmując m.in. prawa do serii The Guild.
Twórcy gier, opracowując nową odsłonę serii, stają przed dylematem – czy wprowadzić wszystkie elementy poprzednich części, czy też dodawać je później, za pomocą płatnych rozszerzeń. Ze zrozumiałych względów to drugie podejście nie cieszy się sympatią graczy – wykastrowane The Sims 4 czy pozbawione wielu mechanik Civilization V zebrały za nie sporo krytyki. Twórcy z GolemLabs na szczęście nie idą tą drogą – obiecują, że w The Guild 3 dostaniemy wszystko to, za co gracze pokochali poprzednie części, a dodatkowo parę nowości. Największą z nich jest znacznie bardziej sandboksowe podejście do rozgrywki. Zabawę rozpoczynamy w 1400 roku, a potem może się ona ciągnąć w nieskończoność (choć nie liczcie na zmianę epoki, ta nie nastąpi nawet po kilkuset latach). Do wyboru będziemy mieli 12 realistycznych map wzorowanych na średniowiecznych miastach, w tym Paryżu czy Londynie, a więc odtwarzających charakterystyczny styl architektoniczny tamtej epoki – twórcy obiecują, że będą one nawet szesnaście razy większe niż te z The Guild 2. Całość prezentuje się więc okazalej niż poprzednie odsłony.
Wszystkie zmiany związane z oprawą graficzną wydają się oczywiste – od premiery ostatniej części minęło już wszak dziesięć lat. Za usprawnieniem grafiki stoi mocno zmodyfikowany silnik z… Darksiders, innej gry tego wydawcy. Choć początkowo wydawało się, że gra nie będzie wyglądać efektownie, to wersja, którą pokazali mi twórcy (coś między alfą i betą), wyglądała całkiem nieźle. Oczywiście, przy pełnym przybliżeniu szczegóły nie stoją na poziomie Assassin's Creed: Unity, ale widok miasteczka o poranku (w grze będzie cykl dnia i nocy) robi wrażenie. Jak na standardy produkcji strategicznych, oprawa wyglądać powinna więc solidnie, a jej dopracowanie i nastawienie na realizm ma pozwolić poczuć średniowieczny klimat miast północnej Europy.
Masoneria

Motywem przewodnim nowej odsłony serii The Guild są tajne stowarzyszenia. Nasza postać może dołączyć np. do gildii alchemików czy też wstąpić w szeregi masonów. Tutaj seria jednak odbiega od realiów historycznych, bo wolnomularstwo znane we współczesnej formie tajnych lóż to wytwór XVIII wieku. W średniowieczu środowiska masonów (z angielskiego – murarzy) były po prostu cechami grupującymi rzemieślników zajmujących się tym samym zawodem – w tym przypadku budowniczych. Na tej samej zasadzie działały cechy ślusarzy czy krawców. Walczyły one oczywiście o swoje przywileje, broniły praw członków, ale trudno je nazwać „tajnymi stowarzyszeniami”.
To niejedyny krok w bok względem realizmu. W The Guild 3, podobnie jak w poprzednich odsłonach, znajdziemy np. mikstury pozwalające przedłużyć życie naszego aktualnego awatara.