Kursk - czym będzie nowa polska gra o tragedii rosyjskiej łodzi podwodnej? - Strona 2
Studio Jujubee w swojej najnowszej produkcji zajmie się katastrofą rosyjskiej łodzi podwodnej. W trakcie rozmowy z przedstawicielem katowickiego zespołu, mieliśmy okazję sprawdzić, jak będzie wyglądać ta kontrowersyjna gra.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Jujubee ma zamiar podzielić swoją produkcję na dwa większe etapy – ten rozgrywający się przed katastrofą oraz walkę o przetrwanie już po niej. Pierwszy z nich będzie bardzo mocno nastawiony na odkrywanie każdego zakątka łodzi podwodnej. Ta część skupi się też na rozmawianiu z członkami załogi oraz wspomnianej już infiltracji. Aspekt ten – o którym przedstawiciel katowickiej firmy napomknął jakby przez przypadek – rodzi pytania, kim właściwie przyjdzie nam w Kursku pokierować. Twórcy nie chcą na razie zdradzić tej tajemnicy, choć Michał Stępień stwierdził: „Gdybyśmy mieli wcielić się w marynarza służącego na tym okręcie, bardzo mocno ograniczyłoby to nasze możliwości w prowadzeniu rozgrywki”. To, jakie zadanie wykonywać będzie protagonista, przestanie jednak mieć znaczenie w drugiej części. Gdy dojdzie do wybuchu, Kursk stanie się pełnoprawnym survivalem, w którym tlen okaże się towarem pierwszej potrzeby, a problemy z elektrycznością zmuszą nas do biegania z latarką i rozmaitych zabaw ze światłem.


Temat katastrofy do dziś budzi kontrowersje, toteż nic dziwnego, że Jujubee szybko naraziło się na krytykę – szczególnie ze strony rosyjskich graczy. Katowiczan oskarżano między innymi o próbę wybicia się na cudzej tragedii oraz brak poszanowania dla ofiar. Niektóre osoby twierdziły, że tworzenie gry o tym wydarzeniu jest równoznaczne chociażby z wyprodukowaniem tytułu o zamachach terrorystycznych z 11 września 2001 roku, inni zaś sugerowali, by śląskie studio zajęło się takimi tematami jak mord w Katyniu, ludobójstwo wołyńskie czy katastrofa prezydenckiego Tupolewa.
„Zależy nam na tym, by było to filmowe doświadczenie” – ujawnia Michał Stępień i zaręcza, że zespół robi wszystko, co w jego mocy, by zapewnić graczom immersję na najwyższym poziomie. Wśród inspiracji katowiccy deweloperzy wymieniają m.in. rodzime Zaginięcie Ethana Cartera czy Heavy Rain, możemy więc spodziewać się minimalistycznego, kontekstowego interfejsu, umożliwiającego wczucie się w klimat grozy i beznadziei. Zagrożenia nie będzie sygnalizować pasek, przedstawiający znikające zasoby tlenu, tylko różnorodne efekty, takie jak chociażby rozmycia. Ponadto Jujubee skłania się ku temu, by wszystkie wydarzenia przedstawione w Kursku pokazywane były z perspektywy pierwszej osoby, zamiast korzystania z tradycyjnych przerywników. Filmowości ma także posłużyć długość rozgrywki – katowiccy deweloperzy chcą, by główny wątek był krótki, ale po brzegi wypełniony ciekawymi wydarzeniami. „Celujemy w cztery godziny intensywnej gry” – zapowiedział Stępień, zaznaczając jednocześnie, że czas ten zapewne wydłuży się w przypadku osób chcących odkryć każdy sekret feralnego okrętu podwodnego.

Ograniczenia w długości mają także inny powód. Przedstawiciele studia bez ogródek przyznają, że Kursk to nie produkcja, na którą mogą wydać ogromne pieniądze: „Nie dysponujemy wielkim budżetem, więc chcieliśmy zrobić grę, którą zamkniemy w jednej lokacji, ale uzyskamy w niej poziom z tytułów AAA”. Problemów na pewno nie powinno być ze stroną graficzną – Jujubee tworzy swoje dzieło na najnowszej wersji silnika Unity (choć początkowo rozważano Unreal Engine), który był podstawą chociażby dla pięknego Ori and the Blind Forest. Sami deweloperzy nie ukrywają, że to dla nich najlepszy wybór, bowiem to z tą technologią mają największe doświadczenie.
Dziwić może więc fakt, że w głębiny Morza Barentsa zanurzymy się na PC dopiero pod koniec przyszłego roku, zaś gracze konsolowi poczekają jeszcze dłużej. To jednak kwestia tego, że prace nad Kurskiem rozpoczęły się tak naprawdę dopiero kilka miesięcy temu. „Produkcja rusza teraz pełną parą, a my zwiększamy zatrudnienie” – entuzjastycznie ogłasza prezes Jujubee. Być może katowickie studio ma także nadzieję, że zapowiadając tak odległą premierę, uda się przeczekać pierwszą falę bezlitosnej krytyki, by potem móc w spokoju skupić się na dalszej pracy. Nie ma bowiem wątpliwości, że o dziele śląskiego zespołu jeszcze będzie głośno – choć zapewne nie na ten rodzaj rozgłosu katowiczanie czekają najbardziej. „Mamy nadzieję, że gra wywoła trochę pytań, może nawet na nowo rozgorzeje dyskusja nad tą tragedią” – twierdzą twórcy. Oby, bo fiaska przy realizacji tak drażliwego tematu wielu graczy z pewnością im nie zapomni.