autor: Borys Zajączkowski
Counter-Strike: Condition Zero - przed premierą - Strona 2
Condition Zero to specjalna wersja jednego z najpopularniejszych modów do Half-Life. Counter-Strike: Condition Zero, oprócz doskonałego trybu multiplayer, oferuje również rozgrywkę single player.
Przeczytaj recenzję Counter-Strike: Condition Zero - recenzja gry
Ale nie tylko dodaną możliwością gry pojedynczej „Condition Zero” stać będzie i jak bardzo wszyscy modemowcy na nią nie czekają, to i tak o żywotności gry decyduje multiplayer. Na tym polu przewidywane jest ciekawe zjawisko, u którego podstaw NIE będzie stał przymus posiadania CS:CZ, by z jego użytkownikami pokonkurować. Multiplayer CZ będzie całkowicie kompatybilny z CS 1.6, która to wersja zostanie jednakowoż uzupełniona o modele, wyposażenie, bronie i grafikę pochodzącą z „Condition Zero”. Jakżesz odmienne jest to podejście do odbiorcy, niż to stosowane przez, niech sobie walnę z grubej rury, Microsoft, który własnym oprogramowaniem napędza sprzedaż własnych systemów operacyjnych.
Aczkolwiek powodów do przerzucenia się na „Condition Zero” będzie dość i trochę, ale nade wszystko rzecz tu idzie o grafikę. Ilość przypadających na każdą postać polygonów podniesiona zostanie z 750 do 1250, co w połączeniu z precyzją wykonywanych przez nie ruchów pozwoli cieszyć oczy niespotykanym wcześniej realizmem ich zachowań. Dodać do tego należy istniejący wybór składowych części ich ciała oraz ubiorów, który da w sumie ponad 150 postaci mogących pojawić się w grze. Dochodzą również w „Condition Zero” efekty atmosferyczne z prawdziwego zdarzenia – śnieg, deszcz – fantastycznie dopracowane, a także nowy, realistyczny schemat zniszczeń powstających w otoczeniu, a wynikłych przeważnie z, cóż tu kryć, chybionych strzałów. Koniec z krzesaniem iskier pociskami na śniegu – odtąd kula bedzie wyrywała z trafionego materiału czy podłoża właściwe mu cząsteczki: drzazgi z drewna, kurz z piasku, odłamki lodu z tafli.
Wyposażenie oraz uzbrojenie zarówno terrorystów jak i oddziałów antyterrorystycznych stanie się w „Conter-Strike’u: Condition Zero” nieco bogatsze. Nie za bardzo, niemniej jednak ten ekwipunek i bronie, które dojdą zapowiadają swoim pojawieniem się kilka nowych, atrakcyjnych opcji taktycznych do wykorzystania. Członkowie drużyn antyterrorystycznych zyskają przenośne tarcze balistyczne chroniące całkowicie przed strzałami z pistoletów, strzelb śrutowych oraz pistoletów maszynowych, a także zmniejszające energię pocisków karabinowych. Minusem korzystania z tarczy będzie spowolnienie ruchów oraz możliwość odpierania ataków jedynie za pomocą broni krótkiej, gdyż tarcza ze swej topornej natury pozostawia tylko jedną wolną rękę do użycia. Walczący po obu stronach barykady dostaną do dyspozycji maski gazowe chroniące przed niepożądanym działaniem granatów gazowych. Wyłącznie w trybie single-player zaś pojawi się pas amunicyjny, czyli gadżet szczególnie przydatny miłośnikom ognia ciągłego.
Dostępna broń wzbogaci się o kilka interesujących produktów światowego przemysłu zbrojeniowego. Z Francji importowany zostanie karabin samoczynny FA MAS, jeden z pierwszych szeroko rozpowszechnionych karabinów zbudowanych w układzie bull-pup, zwany z racji swojego wyglądu trąbką, lecz cieszący powodzeniem przez swoją niezawodność; stosunkowo ciężki w stosunku do swoich niewielkich gabarytów, co jednak dobrze wpływa na celność w ogniu seryjnym. Pojawi się również izraelski odpowiednik AK – Galil – bodaj jedyny na świecie karabin zaopatrzony w otwieracz do butelek, jeśli nie liczyć faktu, że konstrukcja oryginalnego Kałasznikowa pozwala otwierać nie takie rzeczy... W cięższej klasie ukaemów sprowadzony z Ameryki zostanie M60, broń niezwykle wytrzymała dzięki lufom wykładanym stelitem, jakkolwiek jej dobrą opinię (obecnie M60E3) nadszarpuje pamięć jej niechlubnych, pełnych zacięć początków.
Do pełni szczęścia i dopełnienia zniszczeń gracze zyskają wyrzutnię rakiet, koktaile mołotowa, granaty gazowe oraz przedłużoną wersję noża, odkrytą ongi w dżunglach podzwrotnikowych – maczetę. Wszystko to sprawia, że cieszyć się jest z czego i jest na co sobie ostrzyć pazurki i odkładać zaskórniaki. Autorzy „Condition Zero” wywodzący się z zasłużonych firm Gearbox i Valve zdają się być na najlepszej drodze po temu, by nie tylko zyskać wszystkich offline’owych komandosów zagrywających się po nocach w „Soldier of Fortune”, lecz również sprawić nie lada prezent niemałej rzeszy swoich już zahartowanych w bojach fanów.
Shuck