autor: Piotr Rusewicz
Przygotuj się na śmierć! Recenzja gry Dark Souls na PC
Dark Souls może nie doczekała się najlepszej konwersji w historii gatunku, niemniej i tak dostajemy wybitnie udane RPG akcji, wymagające od gracza poświęcenia i zachwycające wykonaniem.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- fantastyczna, nowa zawartość;
- poprawiony balans;
- to wciąż jedno z najlepszych RPG akcji.
- niedbała konwersja;
- kilka nowych błędów.
Jeśli do tej pory żyliście w błogiej nieświadomości, to wiedzcie, że Dark Souls jest skomplikowanym RPG akcji z bardzo bogatym rozwojem postaci, tytułem słynnym za sprawą swojego wysokiego poziomu trudności. Produktem, który wymaga naprawdę wiele, ale w zamian oferującym nieprawdopodobnie imponujący zestaw środków do eliminacji przeciwników oraz rozbudowany system walki – z kontrami, ciosami z zaskoczenia, magią i unikami.
Pomimo sporego obszaru zabawy jest to dość zamknięty świat, w którym czekają na nas głównie zagrożenia, ale sprytne połączenie kampanii dla jednego gracza z trybem wieloosobowym, nadaje tej produkcji uzależniający charakter, zbliżając ją odrobinę do MMO. Wreszcie to także bardzo dobrze napisana, choć podana w dość unikatowy i oszczędny sposób, opowieść. Tego typu gier można ze świecą szukać na rynku – tak naprawdę przebierać możemy jedynie w poprzednich dokonaniach studia From Software – a sytuacja jest o tyle ciekawa, że to drugie RPG tej firmy, które trafia na pecety, i pierwsze, które pojawia się na nich na rynkach zachodnich.
Zainteresowanych ogólnym kształtem Dark Souls odsyłam do recenzji edycji konsolowej. W tym tekście skupimy się głównie na nowej zawartości oraz jakości samej konwersji. Konwersji, która powstała dzięki petycji graczy i – jak się okazuje – dzięki graczom być może doczeka się wielu ciekawych poprawek. Pierwsze zresztą już nadeszły.
W pogoni za Artoriasem
Zawartość dodana względem podstawowego wydania z konsol nie zawodzi. Przede wszystkim w grze zaszły spore zmiany dotyczące balansu. Część przedmiotów, głównie nadużywanych w czasie pojedynków, znacznie osłabiono, dzięki czemu tryb PvP nabrał kolorów – jest różnorodniej. Zmieniono lub poprawiono statystyki w kilku sztukach ekwipunku, a przede wszystkim wprowadzono nowe miejsca do teleportacji, wyposażenie, broń, zbroje, czary i przedmioty (w tym „zamknięte głosy” jednego z bohaterów niezależnych).
Nowe areny dostępne po ocaleniu księżniczki Dusk oraz odwiedzinach w Duke’s Archives fantastycznie komponują się z resztą gry, wyjaśniając historię upadku Oolacille oraz śmierci Artoriasa. Pierwszego z wielkich bossów spotykamy oczywiście na starcie premierowej lokacji i jest to piękny początek tej nowej, choć krótkiej historii. Wstęp, który okupiłem czterema przegranymi pod rząd. Dalej było jeszcze ciekawiej.
Sanktuarium to bezpieczna, magiczna kraina. Królewski Las jest piękny, ma własnych ogrodników pieczołowicie zajmujących się drzewami, potężnych strażników i smoka. Arena do starć PvP rządzi się odrobinę dziwnymi prawami, ale udało mi się stoczyć kilka dobrych walk. Ostatni pojedynek okazuje się natomiast przerażająco intensywny. Nowe postacie, które spotykamy, przynoszą także jedne z bardziej interesujących dialogów, rzucających szerszą perspektywę na znane już wydarzenia. Generalnie to wciąż stare, dobre Dark Souls, a dodatkowe lokacje stanowią jedne z najciekawszych w całej produkcji.