autor: Maciej Kurowiak
Halo 3 - recenzja gry
Halo 3 jest jedną z najlepszych strzelanin na rynku i zapewne jednym z pretendentów do tytułu gry roku. Bungie zebrało wszystkie walory dwóch poprzednich części, dodało nowe elementy, by stworzyć strzelaninę znakomitą i niezwykle dopracowaną.
Recenzja powstała na bazie wersji X360.
2001 był znakomitym rokiem dla graczy. Na grobie Dreamcasta wprawdzie tańczyła już PlayStation 2, ale premiera Xboksa i rodząca się coraz większa konkurencja spowodowały bezprecedensowy wysyp znakomitych tytułów. Microsoft potrzebował dużego działa, by wziąć rynek szturmem, a największym pociskiem miało być Halo autorstwa Bungie Studios, firmy znanej wcześniej głównie z Myth: The Fallen Lords. Halo, tworzone z początku na PC, od momentu przejęcia studia przez giganta z Redmond, zmieniło azymut na nowe dziecko Billa Gatesa, by stać się czarnym koniem w zaprzęgu Microsoft Games Studios – oddziału specjalizującego się w produkcji gier. Historia przygód Master Chiefa od razu zdobyła status kultowy i jeśli ktoś tylko miał możliwość, uruchamiał kontakty dyplomatyczne w postaci wuja w Stanach Zjednoczonych, by sprowadzić Xboksa i Halo w wersji NTSC. Znakomite wyniki sprzedaży nie były spowodowane jedynie kampanią reklamową. Halo redefiniowało pojęcie strzelaniny w pierwszej osobie, a raczej przywracało jej pierwotne znaczenie gry, w której przede wszystkim się strzela, a nie błądzi szukając przejść czy kluczy. W pełni uzasadnione były więc porównania Halo z klasyką taką jak Contra czy Turrican. Nie bez znaczenia były też inne aspekty, takie jak fantastyczna grafika i rewolucyjna oprawa dźwiękowa z pioniersko wykorzystanym systemem Dolby Digital.
Wszystko to złożyło się na fakt, że druga część była jedną najbardziej oczekiwanych gier w całej historii branży. Kontynuacja przygód Master Chiefa, była krytykowana za zbyt krótką kampanię i zakończenie, którego właściwie zabrakło. Graczom spodobał się jednak tryb multiplayer, a efektem ich uwielbienia dla serii był fakt, że do dziś łączna sprzedaż obu części Halo przekroczyła 14 milionów egzemplarzy, nie licząc komiksów, albumów i zabawek. Czy potraficie jednak wyobrazić sobie oddech milionów graczy z całego świata na swoich plecach? Odpowiedzialność, jaka spoczywała na ekipie z Bungie była ogromna, dlatego też prace nad Halo 3 trwały dobrych kilka lat. Czy dzień 26 września, będzie już tylko pechowo kojarzył się z Aferą Taśmową i IV RP? Na szczęście nie – premiera Halo 3 stała się faktem. I co najważniejsze, faktem zaskakująco (nawet jak na wysokie oczekiwania) pozytywnym. Spróbujmy jednak odciąć się od pierwszych informacji na temat worków zielonego złota, wszelkich ochów i achów i na zimno przyjrzeć się najnowszej strzelaninie od Bungie.
Akcja Halo 3 nie rozpoczyna się dokładnie w momencie zakończenia części drugiej. Prawdziwi fani zapewne mieli styczność z serią komiksów, ale na szczęście ich znajomość nie jest konieczna, by połapać się w historii. Jedno się nie zmieniło: Obcy nadal chcą zniszczyć ludzkość, a co gorsza, odnaleźli na Ziemi artefakt, którego użycie może spowodować kosmiczną katastrofę. Do akcji znów wkracza nasz zielony kolega, który z niewielką pomocą swoich przyjaciół musi uratować świat od apokalipsy. Spotkamy starych znajomych takich jak Arbitra, panią komandor Keyes czy też czarnoskórego miłośnika (kubańskich?) cygar Avery’ego Johnsona. Trzeba przyznać, że autorzy wzięli sobie do serca uwagi graczy wobec poprzedniej części i trzecie Halo nie jest w najmniejszym procencie przegadane. Akcja toczy się w niezłym tempie, przerywników rzecz jasna nie brakuje, ale nie rażą one przesadną długością. No i najważniejsze, Halo 3 ma zakończenie, może się ono podobać lub nie, ale przynajmniej jest.