Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 11 lipca 2006, 11:05

autor: Jacek Hałas

OutRun 2006: Coast 2 Coast - recenzja gry

Pierwszy kontakt z grą jest bardzo pozytywny. Wita nas przyjemna oprawa muzyczna i schludnie zrealizowane menu główne. W tym momencie zapomina się nawet, iż OutRun 2006 jest klasycznie wykonaną konwersją.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

O ile jeszcze jakiś czas temu realistyczne ścigałki okupowały znaczną część rynku, o tyle teraz wydają się być w zdecydowanym odwrocie. Przyczyn takiego, a nie innego stanu rzeczy należy się przede wszystkim doszukiwać w zmieniających się upodobaniach współczesnych graczy. Pragną oni bowiem gier prostych i jednocześnie bardzo grywalnych. Wydawane obecnie ścigałki zazwyczaj nie sprawiają większych problemów. Równolegle mają one jednak dawać złudne poczucie realizmu rozgrywki. W szczególności widać to na przykładzie ostatnich gier z serii The Need for Speed, dzięki którym niejednokrotnie zdarzało mi się zapominać, iż pokonywanie ostrych zakrętów przy prędkości 200 km/h w rzeczywistości nie miałoby racji bytu i zakończyłoby się zapewne jakąś widowiskową kraksą. Osobiście nie widzę jednak w tym nic złego... do momentu, w którym złudzenie realistycznej prezentacji całkowicie zanika. Muszę przyznać, iż do samego pomysłu przeniesienia na komputery osobiste kolejnej części serii początkowo podszedłem dość entuzjastycznie. OutRun 2006 na screenach wyglądał obiecująco. Cieszyła mnie również możliwość przetestowania najciekawszych modeli jednej z moich ulubionych ;-) marek. A jak prezentuje się finalna wersja tej gry?

A teraz odszukaj jedną nie pasującą do reszty kometę... ;-)

Pierwszy kontakt z grą jest bardzo pozytywny. Wita nas przyjemna oprawa muzyczna (do tego elementu gry jeszcze powrócę :-)) i schludnie zrealizowane menu główne. W tym momencie zapomina się nawet, iż OutRun 2006 jest klasycznie wykonaną konwersją. Mamy więc do czynienia z bardzo ograniczonymi możliwościami dokonywania modyfikacji w opcjach gry, czy też stosunkowo wolnym systemem przeskakiwania do kolejnych okien menu. Na takie rzeczy dość często zdarza mi się zwracać uwagę. Tym razem nie sprawiały one jednak wrażenia zbyt uciążliwych. Spodobał mi się również wyjątkowo rozbudowany wachlarz trybów rozgrywki.

OutRun 2006 oferuje trzy podstawowe menu. Dwa pierwsze reprezentują odpowiednio single player i multiplayer. Trzeci tryb stanowi wierne przeniesienie wspomnianej już wcześniej poprzedniej części serii (OutRun 2 w wersji na konsolę Xbox). Pomimo tego, iż oba te tytuły mają wiele elementów wspólnych, jest to miły ukłon w stronę tych, którzy z nową odsłoną OutRuna spotykają się po raz pierwszy. Jeśli zaś chodzi o podstawowe tryby, zdecydowanie ciekawiej prezentuje się single player. Także i tu możemy wybierać pomiędzy kilkoma formami zabawy. Do rozegrania są mniej lub bardziej rozbudowane turnieje, czy też zawody stawiające na zaspokajanie oczekiwań okupującej fotel pasażera pięknej dziewczyny. Nie zabrakło również klasycznego trybu OutRun, w którym ścigamy się jedynie z czasem, pokonując kolejne bramki kontrolne i co pewien czas decydując się na jedną z dwóch możliwych ścieżek.

Najwyższa już chyba pora przejść do przedstawienia najważniejszego elementu gry, czyli przygotowanego przez producentów modelu jazdy. Niektórzy z Was mogą się domyślać, iż z formy prezentacji zabawy nie jestem zadowolony. Już po przejechaniu kilkunastu pierwszych zakrętów zacząłem wyrabiać sobie o tej grze negatywne zdanie. A dalej? Dalej było już tylko gorzej. Na razie skupię się jednak na przedstawieniu spraw bezpośrednio powiązanych z modelem jazdy. OutRun 2006 jest zdecydowanie jedną z najdziwniej zrealizowanych ścigałek, z jakimi miałem ostatnio do czynienia. Zacznijmy od tego, iż o kwestii istnienia różnic w osiągach poszczególnych maszyn można właściwie zapomnieć. Praktycznie każdy z dostępnych wehikułów w przeciągu zaledwie kilku sekund rozpędza się do granic swych możliwości. Z pewnością znajdą się osoby, którym poruszanie się ze stałą prędkością około 300 km/h nie będzie przeszkadzało. Jedyne wyjątki stanowią w tym przypadku napotykane po drodze zakręty. Także tu i rzadko dochodzi jednak do sytuacji, w których zwalnia się poniżej dwustu kilometrów na godzinę.

Czerwona Testarossa cabrio? Ładna dziewczyna u boku? Gdzieś to już widziałem...

O ile jeszcze nierealistyczne osiągi można jakoś przeboleć, o tyle pokonywanie zakrętów woła o pomstę do nieba. Producenci recenzowanej gry najwyraźniej mieli w planach wymyślenie czegoś zupełnie nowego. Mnie jednak proponowane przez nich pomysły nie przypadły do gustu. Generalnie napotykane po drodze zakręty można podzielić na dwie grupy. Łagodniejsze łuki pokonuje się w zdecydowanie prostszy sposób. Wystarczy bowiem w odpowiednim momencie wcisnąć kursor odpowiedzialny za dokonanie skrętu, a przy odrobinie szczęścia maszyna bezbłędnie pokona dany fragment trasy. Co ciekawe, sterowany wóz sprawia wrażenie przyklejonego do drogi. O jakiejkolwiek utracie kontroli nad nim nie ma mowy. Drugą grupę stanowią ostrzejsze nawroty, do których nieco inaczej trzeba się przygotować. Zakręty te należy pokonywać odpowiednio zarzucając tyłem auta. Pragnę jednak zmartwić tych z Was, którzy liczyli na obecność przycisku odpowiedzialnego za skorzystanie z hamulca ręcznego. Zarzucanie autem jest bajecznie proste. Wystarczy bowiem na chwilę przyhamować, a następnie błyskawicznie wcisnąć odpowiedni kursor. Nie muszę chyba dodawać, iż poślizgi nie mają nic wspólnego z realizmem. Co ciekawe, w przypadku dłuższych łuków mogą one niejednokrotnie trwać nawet po kilkanaście sekund. Nie ukrywam, iż jazda „bokiem” niejednokrotnie sprawiała mi dużą frajdę i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, iż gra w wielu sytuacjach wymaga perfekcyjnego wykorzystywania tej opcji. Z jednej strony OutRun 2006 stara się więc być bardzo prostą ścigałką, z drugiej jednak żąda od nas podporządkowania się ustalonym przez producentów regułom. Nieodpowiednie wchodzenie w kolejne zakręty niekiedy jest bowiem równoznaczne z zawaleniem całego etapu.

Na tym problemy recenzowanej ścigałki nie kończą się. Jest jeszcze wiele dziwnie/kiepsko/tandetnie zrealizowanych elementów, o których mógłbym Wam opowiedzieć. Sądzę jednak, iż lepiej zrobię skupiając się jedynie na wybranych przez siebie kwestiach. W trakcie jazdy istotną rolę odgrywa oczywiście ruch uliczny. Także i tu mamy do czynienia z wieloma udziwnieniami. Jako przykład podam, iż pojazdy cywilne poruszają się ze średnią prędkością około 200-230 km/h. Tyczy się to również autobusów oraz ogromnych TIR-ów. Zastosowanie takiego rozwiązania miało oczywiście ułatwić wymijanie napotykanych pojazdów. Sądzę jednak, iż powinno to zostać rozwiązane w jakiś inny sposób, tym bardziej iż kolizje z autami cywilnymi nie pociągają za sobą żadnych negatywnych konsekwencji. Najczęściej jest bowiem tak, iż sterowane przez nas auto nieznacznie tylko zwalnia, a po chwili znów porusza się z maksymalną prędkością. O wiele bardziej zdradliwe są w tym przypadku barierki oraz pobocza. Ich należy już za wszelką cenę unikać. Zbyt długa przejażdżka poza wyznaczonym torem jazdy może bowiem przekreślić szanse na odniesienie zwycięstwa.

Nieważne, że to Ferrari... nawyki z jazdy autobusem pozostały!

Powróćmy jeszcze na chwilę do samych wyścigów. Trzeba przyznać, iż na tym konkretnym polu OutRun 2006 prezentuje się bardzo okazale. Producenci przygotowali całą masę różnych typów wyścigów. Co ciekawe, w klasycznie zrealizowanych pojedynkach nie zaczynamy z innymi zawodnikami w tym samym miejscu. Podobnie jak w wielu arcade’owych ścigałkach, kolejne wozy doganiamy i wyprzedzamy pojedynczo. Mnie zupełnie to nie przeszkadzało. W grze nie zabrakło zawodów knockout, w których co jakiś czas ostatni zawodnik odpada, czy też pojedynków wymagających utrzymywania przewagi nad danym rywalem. Jeszcze ciekawiej prezentują się wyzwania powiązane ze wspomnianymi już wyżej przedstawicielkami płci pięknej. Zasiadające na fotelu pasażera dziewczyny mają bowiem różnorakie zachcianki, którym w trakcie rozgrywania takich misji będziemy musieli sprostać. Początkowe wyzwania prezentują się jeszcze dość standardowo. Musimy na przykład wykonywać efektowne poślizgi, poruszać się z ustaloną prędkością czy też bezpiecznie omijać napotykane pojazdy cywilne. Z czasem zaczynają się jednak pojawiać bardzo nietypowe misje. Niektóre z zadań mogą wymagać unikania znajdujących się nad trasą latających spodków (!), zapamiętywania liczby mijanych po drodze pojazdów (!!), czy też odbijania ogromnej plażowej piłki (!!!). Nasze postępy są nagradzane jedną z kilku możliwych ocen. Pomimo tego, iż zadania te niekiedy bywają bardzo dziwaczne, wypełnianie ich paradoksalnie może sprawiać dużą frajdę.

W recenzowanej ścigałce zawarto jedynie kilkanaście modeli Ferrari. Na ten element gry nie można jednak zbytnio narzekać. Pojazdy zostały bardzo ładnie wykonane, a na dodatek występują w dwóch różnych wersjach, różniących się pomiędzy sobą nie tylko wyglądem, ale i osiągami. Wersje OR (OutRun) charakteryzują się bardzo zawyżonymi parametrami. Niejednokrotnie jest też tak, iż pojazd OR pojawia się jako kabriolet lub w stuningowanej wersji. Do naszej dyspozycji oddano w głównej mierze klasyczne modele włoskiego producenta, jak chociażby Testarossa, 250GTO, czy 365 GTS/4. Niektórym może nie podobać się to, iż z nowych aut tak na dobrą sprawę wybiera się jedynie pomiędzy ekskluzywnym Enzo Ferrari a cieszącym się ogromną popularnością F430. Ponadto wypadałoby dodać, iż w początkowej fazie gry możemy przetestować jedynie kilka najwolniejszych modeli. Kolejne auta muszą zostać dopiero odblokowane.

To samo tyczy się innych bonusów – nowych tras, utworów muzycznych, czy kolorów nadwozia. Przygotowane przez producentów trasy przypadły mi do gustu. Można się oczywiście doczepić do tego, iż w trakcie rozgrywania jednego wyścigu dynamicznie zmieniają się pory dnia, krajobrazy, czy warunki pogodowe. Jest to jednak powiązane z opisanym wyżej nietypowym stylem prezentacji całego produktu. Najważniejsze jest to, iż zawody rozgrywane są w wielu różnych miejscach. Mamy tu ogromne kaniony, nadmorskie kurorty, gęstą dżunglę, a nawet potężną metropolię. Same trasy nie mają jednak większego wpływu na styl jazdy. Przez cały czas mamy bowiem do czynienia z odcinkami asfaltowymi. Nie zmienia się również styl pokonywania zakrętów.

Ojej... miejmy nadzieję, że egipskie drogi nie są dziurawe. ;-)

Na konsolach (głównie mam tu na myśli PS2 i Xboxa) OutRun 2006 prezentował się bardzo dobrze. PeCetowcy mają jednak większe wymagania jeśli chodzi o jakość grafiki. Recenzowanej grze wiele niedoróbek czy ograniczeń bardzo sprytnie udało się jednak zatuszować. Dzieje się tak między innymi za sprawą nieźle oddanej dynamiki rozgrywki i odczucia poruszania się z wysoką prędkością. Nie jest to zrealizowane perfekcyjnie, gdyż przemieszczanie się z prędkością trzystu kilometrów na godzinę powinno zapewniać nieco większą dawkę adrenaliny. Generalnie jednak do wykonania tego elementu gry nie można się zbytnio przyczepić. Modele aut, jak już wspomniałem, prezentują się bardzo ładnie. Szkoda tylko, iż nie dopracowano mijanych po drodze pojazdów cywilnych, które w większości przypadków wypadły koszmarnie. Nie każdemu przypadną również do gustu typowe dla japońskich gier wyskakujące na ekranie serduszka, bąbelki i inne tego typu obiekty. ;-) Obiecałem powrócić do kwestii jakości warstwy dźwiękowej. Miłośnicy wydanej w 1986 roku pierwszej części powinni być uradowani. Zaoferowano bowiem możliwość wyboru pomiędzy klasycznym soundtrackiem, a remixami dobrze znanych utworów. Nieźle wypadły też odgłosy silników poszczególnych maszyn.

OutRun 2006 przypadnie do gustu wyłącznie tym graczom, którzy stęsknili się za typowo „salonowymi” ścigałkami, bądź też ubóstwiają konsolowe tytuły, ale z różnych względów (głównie finansowych) nie mogą sobie na nie pozwolić. Sądzę, iż przeciętny PeCetowiec nie zainteresuje się bliżej tym tytułem. Mnie również gra ta nie przypadła do gustu, choć nie ukrywam, iż przy niektórych wyzwaniach bawiłem się całkiem dobrze. Miłośnicy arcade’owych doznań lepiej zrobią kupując najnowszą odsłonę serii The Need for Speed, lub jedną z wielu innych tego typu ścigałek.

Jacek „Stranger” Hałas

PLUSY:

  • model jazdy CAŁKOWICIE pozbawiony realizmu (dla stałych bywalców salonów gier);
  • bardzo duże zróżnicowanie dostępnych trybów rozgrywki;
  • warstwa dźwiękowa;
  • ładnie wykonane i zarazem dość zróżnicowane trasy.

MINUSY:

  • model jazdy CAŁKOWICIE pozbawiony realizmu (dla wszystkich pozostałych graczy);
  • konieczność pokonywania ostrych zakrętów zgodnie z wyznaczonym przez autorów schematem;
  • liczne oszustwa ze strony komputerowych przeciwników;
  • ruch uliczny odgrywa co najwyżej symboliczną rolę;
  • przeciętna grafika.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej

OutRun 2006: Coast 2 Coast - recenzja gry
OutRun 2006: Coast 2 Coast - recenzja gry

Recenzja gry

Pierwszy kontakt z grą jest bardzo pozytywny. Wita nas przyjemna oprawa muzyczna i schludnie zrealizowane menu główne. W tym momencie zapomina się nawet, iż OutRun 2006 jest klasycznie wykonaną konwersją.

Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra
Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra

Recenzja gry

Forza Motorsport wreszcie powraca, by upomnieć się o należną jej koronę królestwa simcade’owych wyścigów. I choć potrafi poprzeć swe roszczenia wieloma mocnymi argumentami, nie jest jeszcze w pełni gotowa, by objąć władanie.

Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem
Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem

Recenzja gry

The Crew Motorfest nawet nie próbuje udawać, że nie jest klonem Forzy Horizon. Ale – jak się okazuje – to klon całkiem niezły, oferujący sporo radości z jazdy.