autor: Piotr Deja
Cold War: Szpieg Zimnej Wojny - recenzja gry
Wrobiono cię w próbę zabójstwa prezydenta Rosji – udaje ci się uciec, lecz zostajesz sam za Żelazną Kurtyną. Masz tylko siebie, swoje umiejętności i fotoreporterski instynkt. Czy uda ci się przeżyć – a co ważniejsze, zdobyć upragniony materiał?
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Zawód dziennikarza – wiecie, takiego wścibskiego paparazzi – budzi mieszane uczucia. Z jednej strony żadna praca nie hańbi, z drugiej przeszukiwanie koszy na śmieci sławnych ludzi, szukanie sensacji za wszelką cenę i mieszanie się w cudze sprawy celem nagłośnienia tychże w jakimś piśmie (i opatrzenie przyciągającym wzrok nagłówkiem) nie jest chyba do końca moralnie właściwe... Tak czy inaczej, w Cold War staniemy po jednej ze stron barykady. I nie będzie to rola ochroniarza jakiejś sławnej gwiazdy filmowej, eksterminującego fale rozbestwionych dziennikarzy – choć mogłoby być ciekawie. W grze twórców z Mindware Studios wcielimy się właśnie w takiego nieproszonego gościa z aparatem fotograficznym, używającego wszelkich sposobów, by tylko znaleźć dobry materiał na artykuł i okrasić go wykonanymi przez siebie, pikantnymi fotkami.
Czasami jednak taki zawód może być bardzo niebezpieczny. Pomijając fakt, że ludzie na ogół dbają, by ich sekrety sekretami pozostały, a im coś jest tajniejsze i więcej warte, tym również więcej środków na to przeznaczają – lecz do tego może dojść również chęć pozbycia się danego dziennikarza, jeśli ten wcześniej zbyt namieszał. A główny bohater jest już znany w tendencji do wciskania nosa w nie swoje sprawy, szczególnie te wagi państwowej. Teraz Matt Carter – w którego wciela się gracz – leci do Rosji na tajne spotkanie pomiędzy prezydentem a agentem CIA. Leci nie zaproszony oczywiście, problem tylko w tym, że jego aparat fotograficzny został podmieniony na specjalne urządzenie rentgenowskie, które nie tylko prześwietla wszystko wokół, lecz potrafi też puścić wiązkę promieniowania na tyle silną, by trafiony nią człowiek padł nieprzytomny. A komuś bardzo zależy na tym, by dwoje ludzi bliskich prezydentowi zostało uznanych za zdrajców, próbujących wystawić głowę państwa na celownik zabójcy CIA. Jak łatwo przewidzieć, niedoszłym zabójcą okazujesz się ty – już po pierwszym treningowym poziomie. Na szczęście udaje ci się uciec, lecz KGB depcze ci po piętach... Słowem, zostałeś – tak jak to mówi tytuł – „sam za zależną kurtyną”.
Cold War: On Your Own Behind The Iron Curtain to czystego gatunku sneaker TPP. Główny nacisk położono właśnie na skradanie się – nasz reporter nie potrafi skakać, może natomiast poruszać się na sześć sposobów (trzy stopnie szybkości z kucaniem lub bez). W sumie każdy z tych trybów do czegoś się przydaje, wszystko zależy od sytuacji, w której się znajdziemy. Do tego dochodzi możliwość chowania się w różne miejsca – do metalowych szafek, pod stoliki czy do bagażników samochodów. W grze znalazło się standardowe ogłuszanie przeciwników, broń palna także (tylko w dwóch egzemplarzach – zwykły pistolet i AK-47). Uwagę wrogów można odwracać rzucaniem monet, zostawianiem paczek papierosów czy nawet pstrykaniem palcami. Ale to naprawdę mało wyrafinowane sposoby w porównaniu do innych, którymi dysponuje pan Carter.