Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 19 kwietnia 2005, 10:02

autor: Piotr Lewandowski

Viewtiful Joe 2 - recenzja gry

Tym razem Joe ma do pomocy wdzięczną bohaterkę o imieniu Sylvia. Dla niewtajemniczonych – jest to wybranka serca Joego, w której rolę również możemy się wcielić. Nie liczcie jednak w tym wypadku na nic więcej, jak tylko prace porządkowe.

Recenzja powstała na bazie wersji PS2.

Firmy Capcom nikomu przedstawiać nie trzeba. Japończycy piszą od lat gry prezentujące wysoki poziom i, co istotne, potrafią przy tym niejednokrotnie czymś jeszcze zaskoczyć. Tak właśnie było ponad rok temu, gdy na rynku pojawił się niewiele mówiący tytuł Viewtiful Joe. Wystarczyło jednak kilka minut obcowania z grą by przekonać się, że jest to sprawdzona, ukochana przez wielu stara szkoła w nowym, niezmiernie efektownym wydaniu. Taka zabawka nie dla wszystkich, lecz bez wątpienia rewelacyjna i dostarczająca wiele radości.

Sukces pierwszej części Joe był na tyle duży, że stał się on multiplatformowy, a także doczekał się animowanego serialu. Być może są osoby, które nie miały styczności z pierwszą odsłoną, dla nich więc kilka słów. Viewtiful to jeden z najbardziej oryginalnych pomysłów Capcom. Mały bohater, który został obdarzony najróżniejszymi mocami, sieje spustoszenie w szeregach wroga. Ogólnikowo można nazwać tytuł „chodzonym mordobiciem”. Jednak warto zwrócić uwagę na fakt, że nie mamy do czynienia z grafiką 2D, lecz sposób przedstawienia świata do złudzenia przypomina stareńkie Pandemonium. Zasady są proste – posuwamy się do przodu i kopiemy, bijemy, młócimy, walczymy, robimy combosy na wszystkim, co tylko się rusza i stanie na naszej drodze. Przy tym poziom trudności jest raczej wygórowany – ot, taki mały Devil May Cry.

Autor gry, Atsuhi Inaba, pewnie nieźle głowił się nad sequelem Joego. Wiadomo było, że niepowtarzalność i unikalność gry opiera się na kilku cechach. Po pierwsze – specyficznej oprawie, po drugie – określonemu rodzajowi rozgrywki i po trzecie, najważniejsze – wysokiej grywalności. Tego nie można było zmienić, aczkolwiek było kilka aspektów, które w jedynce mogłyby wyglądać okazalej. W wielkim skrócie i z czystym sumieniem można napisać: udało się, bowiem mamy wiele dodatków oraz usprawnień. Co istotne, tytuł jest znacznie dłuższy niż poprzednik.

Jak można się było domyślić, schemat pozostał niezmieniony. Dalej przed naszymi oczami widnieje ślicznie oprawione i niesamowicie rajcujące mordobicie. Nie ma ogromnych zmian, które wypłynęłyby negatywnie na odbiór Joe 2. Jest za to „dopasienie”, „odpicowanie” i doszlifowanie niemal perfekcyjnego pierwowzoru – to się ceni.

Akcja rozpoczyna się w miejscu, gdzie zakończyła się poprzednia przygoda. Wystarczy kilka sekund i na ekranie telewizora pojawia się burak aka „Mroczny Imperator”. Ten, co oczywiste, niezbyt nas lubi i posiada na tyle złych mocy, aby narobić sporego bałaganu w świecie Joe. Rola sprzątaczki przypada jak zwykle graczowi i miotłą przyjdzie namachać się sporo, zanim odnajdziemy największego śmiecia. Odkurzanie jest jednak o wiele przyjemniejsze niż poprzednio, co więcej, do pomocy oddano nam wdzięczną bohaterkę o imieniu Sylvia. Dla niewtajemniczonych – jest to wybranka serca Joego, w której rolę również możemy się wcielić, Nie liczcie jednak w tym wypadku na nic więcej, jak tylko prace porządkowe.

Mamy więc dwójkę grywanych postaci oraz siedem świetnych poziomów. To starcza na jakieś dziesięć, dwanaście godzin rozgrywki. To oczywiście zależy od naszych umiejętności, bowiem jak już wspomniałem, zabawa do zbyt prostych nie należy. Szukając dalej zmian, nie rozczarujemy się, jednak nie można oczekiwać w tym przypadku zbyt wiele. Sylvia fajna jest, cóż jednak z tego, jeśli nie został nam udostępniony tryb kooperacji. Panowie z Capcom wołam do was, przecież o to się wręcz prosi. Grając w Joe przypomina się poczciwa Contra i aż dziw bierze, że pozwolono sobie na takie pokpienie sprawy. Zabrakło czasu na dopracowanie gry? Niemożliwe, ona jest niemal idealna. Poza wymienionym brakiem trybu dla dwóch graczy i chwilowymi, aczkolwiek sporadycznymi zwolnieniami animacji, minusów nie stwierdzam.

Postacie możemy zmieniać w dowolnym momencie rozgrywki. Joego już wszyscy znają, jego umiejętności pozostały bez jakichkolwiek zmian – a szkoda. Nadal więc często korzystać będziesz ze spowolnienia i przyspieszenia czasu, które wręcz rewelacyjnie sprawdza się podczas walki z hordami paskudników. W dalszym ciągu z zachwytem spojrzysz w ekran, podziwiając rewelacyjną animacją postaci czy świetne efekty graficzne przygotowane przez programistów z kraju kwitnącej wiśni. Za przykład niech posłuży sytuacja, gdy Joe zamienia się w płonącą kometę i rozświetla mrok w pokoju niczym mały, żółty, infantylny pseudo chomik z pewnej produkcji Nintendo. Eksplorowane przez nas levele są jeszcze piękniejsze i pozwalają na jeszcze większą ingerencję, niż miało to miejsce w pierwszej części. Ogólnie rzecz biorąc, do oprawy nie ma się co przyczepić. Jest ona jednak tandetnie specyficzna i nie zdziwię się, gdy Twoja dziewczyna ze zdziwieniem zapyta – a co to takiego? Nic to, ważne, że smakowity kąsek jest wyłącznie Twój.

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.

Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami
Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami

Recenzja gry

Helldivers 2 pokazuje, co może zrobić doświadczony zespół specjalizujący się w określonym gatunku gier, mając wsparcie dużego wydawcy pokroju Sony. Zdecydowanie nie sprawi, że serwery będą działać stabilnie po 14 dniach po premierze.