filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy

Filmy i seriale

Filmy i seriale 12 sierpnia 2022, 11:45

autor: Marcin Nic

Strach i szok - przerażające seriale dla dzieci

Seriale dla dzieci generalnie mogą kojarzyć się z uproszczoną fabułą lub wątkami, które powinny zainteresować młodszego widza. Zdarzają się jednak przypadki, że produkcja dedykowana milusińskim potrafi zjeżyć włosy na karku niejednemu dorosłemu.

Spis treści

Lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku były złotą erą seriali przeznaczonych dla dzieci. Wiele produkcji emitowanych w tamtym okresie przetrwało próbę czasu i potrafią bawić młodszych widzów po dziś dzień. Z pewnością większość oglądających telewizję umie jednym tchem wymienić najpopularniejsze w naszym kraju Smerfy, Gumisie, Tabalugę czy Przygody Koziołka Matołka, Reksia i Misia Uszatka, które potrafiły przykuć do ekranu na wiele długich godzin.

Jednakże zdarzały się również tytuły teoretycznie przeznaczone dla dzieci, które okazywały się zaskakująco przerażające, co czyniło je odpowiednimi raczej dla starszej publiczności. Często grali w nich również młodsi aktorzy, co sprawiało, że produkcje te mogły być zachęcające dla dzieci, by po chwili wzbudzić w nich grozę. Dzieciaki bowiem widziały siebie w rolach postaci, które walczyły ze straszliwymi potworami. W poniższym zestawieniu przedstawimy seriale i bajki, które mogły wystraszyć młodszego widza.

Baśnie braci Grimm (Grimm’s Fairy Tale Classics)

Źródło: Kadr z serialu Baśnie braci Grimm - Strach i szok - przerażające seriale dla dzieci - dokument - 2022-08-13
Źródło: Kadr z serialu Baśnie braci Grimm
  1. Lata produkcji: 1987–1988
  2. Liczba odcinków: 47
  3. Gdzie obejrzeć: DVD, powtórki w tv

Możecie pomyśleć, że umieszczenie Baśni braci Grimm w rankingu strasznych seriali dla dzieci to pomyłka. Tak by było, gdybyśmy mówili o wersji stworzonej przez Disneya, która została bardzo mocno ugrzeczniona w porównaniu z literacki oryginałem autorstwa Jacoba i Wilhelma Grimm.

Grimm’s Fairy Tale Classics to natomiast japońska adaptacja opracowana przez studio Nippon Animation. Przygotowane przez Japończyków odcinki były wierniejsze pierwowzorowi niż filmy Disneya. Twórcy zdecydowali się na nieocenzurowanie żadnego okrucieństwa czy przemocy. Potworne wizerunki niektórych bohaterów mogły przyprawić o nocne koszmary. Czarownica w Jasiu i Małgosi śmiało mogłaby aspirować do miana jednego z najstraszniejszych bossów w grach wideo. Jej stopniowe przeobrażanie się w szkieletową kobietę przypominającą kozła z nietoperzowymi skrzydłami nie jest czymś, co można zobaczyć w innych wersjach tej popularnej opowieści.

Jest to oczywiście tylko jeden z wielu przykładów, jednak w ciągu czterdziestu siedmiu odcinków pojawiło się całkiem sporo wątków, których dzieci raczej nie powinny oglądać. W związku z tym serial ów był o wiele bardziej przerażający niż wersja zaprezentowana przez Disneya.

Miałem może pięć lat, kiedy pierwszy raz zobaczyłem odcinek z Babą Jagą. Zostałem z traumą na długie tygodnie. O spaniu przy zgaszonym świetle mogłem zapomnieć. Nie dajcie się zwieść słodziutkiej czołówce. Zresztą z nią też jest coś nie tak, a potem bywa tylko ostrzej. Wiedźma przegląda sobie w najlepsze książkę kucharską z wizerunkiem Bafometa, a potem sama powoli przeistacza się w szkieletowego demona. I to w ciągu pięciu minut konfrontacji z Jasiem i Małgosią. Myślę, że wielu młodych widzów skończyło z traumą.

Najzabawniejsze, że to nawet nie był najostrzejszy epizod. Niedawno nadrobiłem kilka z nich – i cholera, dalej potrafią przywalić. Historię o Sinobrodym pokazano jak rasowy horror-slasher z salą pełną trupów oraz obrazową sceną zabójstwa. Jeśli potrzebujecie bryka z baśni braci Grimm oraz innych autorów – odcinków jest sporo, sięgają po różne źródła – to serial dobrze sprawdzi się w tej roli. Ale i dorośli mogą mieć potem koszmary. Nie pytajcie, skąd wiem. Takie mam przeczucie, powiedzmy...

Hubert Sosnowski

Marcin Nic

Marcin Nic

Przygodę z pisaniem zaczął na nieistniejącym już Mobilnym Świecie. Następnie tułał się po różnych serwisach technologicznych. Chociaż nie jest typowym graczem, a na jego komputerze znajduje się tylko Football Manager, w końcu wylądował w GRYOnline.pl. Nie ma dnia, w którym nie oglądałby recenzji nowych smartfonów, dlatego początkowo pisał o wszelkiego rodzaju technologii. Z czasem jednak przeniósł swoje zainteresowania bardziej w kierunku kinematografii. Miłośnik NBA, który uważa, że Michael Jordan jest lepszy od LeBrona Jamesa, a koszykówka z lat 90-tych była przyjemniejsza dla oka.

więcej