7 rzeczy, których NAPRAWDĘ obawiam się w nowym Władcy Pierścieni
Serialowa ekranizacja Władcy Pierścieni Amazona wzbudza ogromne emocje. Po efektownym trailerze twórcy sami przyznali, że nie mają praw do Silmarillionu, czyli Tolkienowskiej biblii Drugiej Ery. A przecież o tych właśnie czasach serial ma opowiadać.
Spis treści
- 7 rzeczy, których NAPRAWDĘ obawiam się w nowym Władcy Pierścieni
- Brak praw do Dzieci Húrina
- Brak praw do Silmarillionu
- Znowu pierścienie
- Nowi odtwórcy Elronda i Galadrieli
- Nieobecność Gandalfa i innych Istarich
- Teen drama w Śródziemiu
Brak praw do Silmarillionu
Czy ten problem da się obejść? Nie.
O ile brak praw do Dzieci Húrina da się jakoś obejść i po prostu skonstruować historię Śródziemia trochę inaczej, o tyle niemożność nawiązania do drugiego, po Władcy Pierścieni, największego dzieła Tolkiena, może stanowić olbrzymi problem. Dokończona przez syna pisarza już po śmierci ojca opowieść obejmuje bowiem kilkanaście tysiącleci historii Śródziemia. To właśnie w Silmarillionie czytamy o tym, jak Eru Ilúvatar stwarza za pomocą dźwięków Valarów, elfy i ludzi, jak ład w idealnym świecie zostaje zaburzony przez Morgotha, jak nieśmiertelni karzą winowajcę, a jednak w Drugiej Erze zło odradza się za sprawą Saurona.
Zostało jeszcze 55% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie