Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Opinie

Opinie 19 maja 2020, 15:00

Atak klonów – generyczne science fiction musi odejść do lamusa

Kiedyś wystarczały nam kolorowe lokacje i uzbrojone po zęby roboty, by wciągnąć się w jakąś grę. Dziś takie produkcje nudzą już samą zapowiedzią, a następców uniwersum Obcego próżno szukać. Czy w grach wciąż jest miejsce na sztampowe science-fiction?

Spis treści

Wystarczy odrobina kreatywności

Oczywiście w wielu przypadkach wszystko rozbija się o pieniądze i zwykły brak możliwości stworzenia czegoś bardziej ambitnego. Wielu deweloperów sięga wyłącznie po sieciowe mechaniki, bo są tańsze i łatwiejsze w produkcji w porównaniu z fabularnymi kampaniami i dają nadzieję na ewentualne stałe dochody z mikrotransakcji. Niczym jednak nie da się wytłumaczyć braku kreatywności i wypuszczania kolejnych generycznych, podobnych do siebie jak dwie krople wody światów science fiction.

Cztery różne gry, ale która jest która? - Czy w grach jest jeszcze miejsce na „generyczne” science fiction? - dokument - 2020-05-19
Cztery różne gry, ale która jest która?

Przy odrobinie chęci nawet malutka gra oparta na rozgrywkach sieciowych może mieć ciekawy i intrygujący klimat. Coś takiego udało się w przypadku kooperacyjnej strzelanki GTFO. Wprawdzie przy okazji autorzy świadomie odcięli się od szerszej publiki, proponując rozgrywkę wymuszającą posiadanie znajomych do wspólnej zabawy, ale jednocześnie stworzyli naprawdę wciągający i nieco straszny świat. Dziwne podziemne więzienie oraz jeszcze bardziej tajemniczy strażnik wysyłający nas po różne rzeczy rodzą pytania i ciekawość, zanim na dobre wkroczymy do akcji. O gęstej atmosferze na każdym kroku nie wspominając. Inne tytuły, nastawione głównie na zbieranie fragów, wygrywanie i odblokowywanie kosmetycznych strojów, wyglądają przy tym jak leniwa droga na skróty.

Dlaczego wybudowano to więzienie? Kim jest Warden? W niewielkiej grze multi twórcy G.T.F.O stworzyli intrygujący świat bez drogich cutscenek i fabularnej kampanii.

Generyczne wtopy generacji

Znamy też przypadki, w których nawet ogromne budżety nie pomogły w stworzeniu wyrazistych, przekonujących postaci i uniwersów. Tutaj dobrym przykładem jest Destiny. Najpierw całą kwintesencję fabuły przeniesiono do wpisów ukrytych w kartach Grimoire na stronie internetowej, a później w sequelu wszystko jeszcze bardziej spłycono, przez co nowej grze Bungie wciąż daleko do magii serii Halo i charyzmy Master Chiefa. Dla wielu to po prostu strzelanie w kółko do kosmitów z pomijalną fabułą i postaciami.

Zostało jeszcze 57% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...

... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium

Abonament dla Ciebie

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej