Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Opinie

Opinie 20 lutego 2020, 14:40

Jak ja was nienawidzę, misje eskortowe

Jesteś bogiem destrukcji. Niszczycielem światów, który samodzielnie powala armie i tworzy królów. Bawisz się świetnie. Ale tylko do czasu. Oto bowiem twórcy postanawiają urozmaicić Twój czas i robią z Ciebie… nianię.

Spis treści

Prawie da się lubić. Prawie

W historii misji eskortowych czasem zdarzali się świadomi twórcy. Zdawali sobie sprawę, że ten typ zadań dużej części graczy niekoniecznie kojarzy się z dobrą rozrywką. I starali się jakoś go ulepszyć, żeby nie wzbudzał wyłącznie uczucia szczerej, nieskrępowanej niczym nienawiści.

Naughty Dog w The Last of Us oraz w grach z serii Uncharted podsuwało nam na przykład towarzyszy, którymi w ogóle nie musieliśmy się przejmować – w sekwencjach skradankowych byli oni niewidzialni dla wrogów (nawet jeśli przebiegali od osłony do osłony tuż pod ich nosem), a w trakcie strzelanin potrafili przyjąć takie ilości ołowiu, nim w końcu umarli, że wielu z Was, czytając te słowa i mając za sobą te gry, zapewne będzie się zastanawiać, o czym ja piszę, oni są przecież nieśmiertelni. No więc nie są, po prostu ktoś tu pomyślał o tym, czego gracze nie lubią, i wpadł na genialny pomysł, by im tego nie dawać. Cierpiał na tym realizm zabawy, ale była to ofiara, którą ponosiliśmy dość chętnie, bo w zamian oszczędzano nam irytacji.

Ellie w The Last of Us w sekwencjach skradankowych była praktycznie niewidzialna dla przeciwników. Na szczęście! - Nienawidzę misji eskortowych - dokument - 2020-02-20
Ellie w The Last of Us w sekwencjach skradankowych była praktycznie niewidzialna dla przeciwników. Na szczęście!

Kultowe Ico to gra oparta w zasadzie w całości na misji eskortowej, w której konieczność ochraniania bezbronnej towarzyszki nie tylko nie przeszkadza, ale nawet wywołuje w graczach poczucie odpowiedzialności za drugą istotę. Jak to osiągnięto? Wystarczył dedykowany przycisk służący do przywoływania do nas tej postaci lub łapania jej za rękę, gdy jest blisko. To drugie pozwalało ciągnąć ją w wybrane przez nas miejsce i w ten sposób unikać zagrożeń.

Ico i gry Naughty Dog to przykłady zastosowania dwóch metod, które sprawiają, że misje eskortowe przestają być uciążliwe. Pierwsza to pozwolenie graczowi na kontrolowanie sojusznika. Prosty system rozkazów, zwykłe „czekaj/idź” wystarcza, byśmy byli w stanie zapanować nad sytuacją i nie czuć się przytłoczeni. Uncharted i TLoU preferują natomiast drugi sposób, czyli uczynienie naszych towarzyszy na tyle rozgarniętymi (albo po prostu nieśmiertelnymi), że radzą sobie bez nas.

Z obiema metodami jest jednak taki problem (przynajmniej w przypadku deweloperów, bo dla mnie, szczerze nienawidzącego „eskortówek”, wcale nie stanowi to problemu), że trywializują owe wyzwania, sprawiają, iż przestają się one różnić od regularnych misji. A do tego przecież twórcy, dbający o to, by oferować różnorodną rozrywkę, dopuścić nie mogą. I dlatego wciąż natrafiamy w grach na tradycyjne zadania eskortowe, które uporczywie nie chcą odejść do lamusa.

Ico to dowód na to, że można zrobić całą grę opartą na eskortowaniu tak, iż nie będzie to przeszkadzać graczom. Wystarczy przemyśleć temat. - Nienawidzę misji eskortowych - dokument - 2020-02-20
Ico to dowód na to, że można zrobić całą grę opartą na eskortowaniu tak, iż nie będzie to przeszkadzać graczom. Wystarczy przemyśleć temat.

Sczeźnijcie!

Ace Combat 7 zafundowało mi jeszcze kilka misji eskortowych, na szczęście z nimi radziłem sobie już nieco lepiej niż z owym przeklętym zadaniem numer sześć. Ostatecznie grą byłem zachwycony, ale gdybym miał wykreślić z niej jedną jedyną rzecz, to byłyby to właśnie te wstrętne „eskortówki”. Jest tyle innych metod na urozmaicenie rozgrywki. Wyzwania czasowe. Minigry. Wyścigi. Sekwencje skradankowe. Nawet sekwencje podwodne – inny ulubiony „urozmaicacz” zabawy deweloperów, współcześnie występujący nieco rzadziej – są lepsze.

Misje eskortowe naprawdę nie mają żadnej racji bytu. Nikt ich nie lubi. Nikt ich nie chce. Powinny sczeznąć. Albo przynajmniej być implementowane z sensem. Wprawdzie wtedy nie bardzo będą już zasługiwać na swoją nazwę, ale przynajmniej przestaną doprowadzać do szewskiej pasji.

Michał Grygorcewicz

Michał Grygorcewicz

W GRYOnline.pl najpierw był współpracownikiem, zaś w 2023 roku został szefem działu Produktów Płatnych. Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Czy podobała Ci się jakakolwiek misja eskortowa?

59,1%
Tak
40,9%
Nie
Zobacz inne ankiety
9 najbardziej znienawidzonych misji w uwielbianych grach
9 najbardziej znienawidzonych misji w uwielbianych grach

Nawet najlepsze gry, jak Grand Theft Auto czy Call of Duty, czasem zawierają w sobie pojedyncze misje, przez które na krótką chwilę nienawidzimy tych w innych okolicznościach bardzo lubianych tytułów.

Tak się nie zaczyna gier! Najgorsze pierwsze misje w grach wideo
Tak się nie zaczyna gier! Najgorsze pierwsze misje w grach wideo

Mądrzy ludzie mówią, że pierwszy etap gry powinno się tworzyć na końcu i powinien być najlepszy. Dziś pokazujemy przykłady projektów, które zlekceważyły tę zasadę i źle na tym wyszły.

95% szans na sukces i… PUDŁO! Mechaniki z gier, których nienawidzimy
95% szans na sukces i… PUDŁO! Mechaniki z gier, których nienawidzimy

Tak, kochamy gry, ale są takie chwile, gdy jedyną sensowną reakcją jest... wyrzucenie klawiatury przez okno. Niektóre mechaniki zaszły graczom mocno za skórę i dzisiaj piszemy właśnie o nich.