Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 27 lutego 2003, 13:48

autor: Krzysztof Marcinkiewicz

Jestem Graczem z natury

Zapraszamy do przeczytania megawywiadu z Piotrem Pieńkowskim, redaktorem naczelnym pisma Świat Gier Komputerowych, w którym dowiecie się jak wydarzenia mające miejsce w branży gier komputerowych w przeciągu ostatnich 10 lat wpłynęły na redakcję.

JESTEM GRACZEM Z NATURY

Megawywiad z Piotrem Pieńkowskim z okazji X-lecia Świata Gier Komputerowych - specjalnie dla serwisu GRY-OnLine.

GOL: Cześć! Jesteś redaktorem naczelnym "Świata Gier Komputerowych" już 10 lat. Jak to zajęcie wpłynęło na Ciebie jako gracza?

PP: Część! Rozumiem, że jest to pytanie z drugim dnem. No cóż, muszę cię rozczarować - bycie redaktorem naczelnym ani na jotę nie zmieniło mnie jako gracza. Wciąż gram i wciąż sprawia mi to przyjemność; dokładnie taką samą, jak 10 lat temu. Jeśli już, to rola, jaką pełnię w ŚGK, zmieniła mnie jako człowieka. Cały ten okres dał mi bowiem pewność, że w życiu można robić to, co się lubi, a nie tylko to, co się musi, co diametralnie zmienia podejście do życia i nastawia bardzo optymistycznie do świata (i Świata ;-)).

GOL: A więc gry komputerowe nie są dla Ciebie obowiązkiem?

PP: W żadnym razie. Gdyby tak było, dawno już zająłbym się czymś innym. Ja po prostu lubię grać i mam tę niewątpliwą przyjemność, że mogę to robić cały czas - prywatnie i zawodowo. Zresztą uwielbiam nie tylko gry komputerowe. Jestem także wielkim miłośnikiem gier karcianych (od pokera po Star Wars), gier planszowych (od szachów po Risk), gier fabularnych (gra z ludźmi z ŚGK to niezapomniana przygoda), gier bitewnych (właśnie jestem na etapie wkraczania w ten świat). Myślę, że jestem graczem z natury. Nawiasem mówiąc, jestem nim dzięki mojej już nieżyjącej babci, która zasiała we mnie miłość do wszelakich gier. Wyobraź sobie, że to właśnie z nią grałem w pokera na pieniądze, w warcaby gotyckie, w swojego pierwszego rolpleja! To była wspaniała osoba i dziś bardzo mi jej brakuje. Do grania, oczywiście.

GOL: W naszej rozmowie w 1998 roku, kiedy to udzielałeś mi wywiadu dla serwisu Strefa, mówiłeś, że nie spędzasz już tak wiele czasu przy grach jakbyś chciał. Pamiętam, jak trochę z żalem wspominałeś czasy, w których zarywałeś nocki przy ulubionych grach, oraz że teraz nie możesz już sobie na to pozwolić. Czy coś się zmieniło w tej sprawie w ciągu ostatnich lat?

PP: Rok 1998 był dla mnie bardzo ciężki, stąd te wyznania. Po pierwsze, zmienialiśmy wydawcę i trzeba było pracować za dwóch, a po drugie, doszły mi nowe obowiązki z powodu syna, który właśnie skończył roczek i zaczął domagać się ode mnie znacznie większej uwagi. Ale prawdę mówiąc, szybko uporałem się z chaosem, który na ten czas wdarł się w moje życie, i wszystko wróciło do graczowej normy. To znaczy prawie do normy, bo jednak aż tyle czasu na granie poświęcać już nie mogłem. No, ale w końcu granie po 10-15 godzin dziennie to jednak przesada, wystarczy po 5 ;-) prawda? Zresztą z tym tak naprawdę też jest różnie, bo raz gram w jakiś jeden tytuł, skromnie i bez przesady, a raz w kilka naraz, zarywając nocki i znikając z towarzystwa. Teraz na przykład siedzę jednocześnie nad "Morrowindem" (rewelacja), "Unreal 2" (tragedia, ale się uparłem, że skończę) i "Falloutem" (bo lubię sobie czasem przypominać starocie).