futurebeat.pl News Tech Mobile Gaming Nauka Moto Rozrywka Promocje

Technologie

Technologie 1 grudnia 2014, 14:03

Gizmondo - najgorsza konsola wszech czasów?

Historia przenośnej konsoli Gizmondo to jedna z najciekawszych komercyjnych katastrof growej branży – są tu wielomilionowe straty, fatalne decyzje, imprezy z celebrytami, sportowe samochody oraz gangsterzy.

Spis treści

W świecie konsol o wpadkę nietrudno. Nieważne, czy w branży elektronicznej rozrywki siedzisz od zawsze, czy dopiero stawiasz pierwsze kroki – szczególnie w erze Internetu nawet najmniejsza pomyłka kończy się bolesną szramą na reputacji. Przypomnijcie sobie chociażby niesławny „Czerwony Krąg Śmierci” na Xboksie 360 lub długo trwając niemoc firmy Sony w przywróceniem do ładu usługi PlayStation Network po internetowych atakach. Stosunkowo rzadko można za to powiedzieć, że sama konsola jest jednym wielkim niewypałem. Tak jednak było w przypadku Gizmondo. Trwający niecały rok żywot tego przenośnego urządzenia tak bardzo obfitował w nietrafione decyzje, spektakularne niepowodzenia i głośne skandale, że można by o nim napisać tragedię w trzech aktach. I to z epilogiem!

Akt pierwszy: Szwedzi przeciw gigantom

 

Gizmondo nie powalało wyglądem. Miało za to kilka funkcji, których brakowało konkurencji. - 2014-12-01
Gizmondo nie powalało wyglądem. Miało za to kilka funkcji, których brakowało konkurencji.

Europa może być znana z wielu rzeczy, ale jedną z nich z pewnością nie są konsole. Tylko paru producentów próbowało rzucić rękawice Japończykom i Amerykanom – zazwyczaj z bardzo marnym skutkiem. Na początku ubiegłej dekady na pomysł ten wpadła szwedzka firma Tiger Telematics, dowodzona przez Carla Freera. Początkowo niewielki dystrybutor elektroniki szybko połączył się z Floor Décor, przedsiębiorstwem sprzedającym dywany, i działał na tyle sprawnie, że wkrótce przeniósł się do Wielkiej Brytanii. Tam też podjęto decyzję o tym, by zająć się produkcją konsol. Przenośna platforma pierwotnie nazwana Gametrac miała nie tyle wyrwać klientów z rąk Sony i Nintendo, co zdominować branżę na Wyspach. Uzgodniono warunki współpracy z firmami Plextek i Intrinsyc, które miały stać się wytwórcami urządzenia. Z bojowym okrzykiem na ustach i niegasnącym entuzjazmem w sercach Skandynawowie ruszyli na podbój rynku. Podbój, który okazał się nie tyle nieudany, co tak katastrofalnie nieudolny, że zmusił Tiger Telematics do ogłoszenia bankructwa.

Jedną z unikalnych cech Gizmondo był system SmartAdds (błędny zapis był celowy i Skandynawowie używali go jako jednego ze znaków firmowych). Polegał on na prezentowaniu użytkownikowi konsoli reklam (maksymalnie trzy razy dziennie), gdy odwiedzał on ekran startowy swego urządzenia. Przekazywane przez połączenie GPRS oferty były spersonalizowane dzięki informacjom, które podawał gracz; ponadto SmartAdds współpracowało z systemem GPS. Ostatecznie „usługa” nigdy nie została aktywowana, a ci, którzy kupili dzięki niej Gizmondo za niższą cenę, nigdy nie ujrzeli żadnej z zapowiadanych reklam – i raczej nikt z tego powodu nie narzekał.

Sklep Gizmondo przy Regent Street w Londynie działał niecały rok. - 2014-12-01
Sklep Gizmondo przy Regent Street w Londynie działał niecały rok.

A przecież początki wcale nie zwiastowały nadchodzącego kataklizmu. Pod względem specyfikacji technicznej Gizmondo nie odstawało mocno od reszty konkurencji. Procesora ARM9E używały wówczas takie marki, jak Nintendo DS czy niesławna Nokia N-Gage. Solidnie prezentowała się również pamięć RAM (128 MB) czy karta graficzna (wyprodukowana przez Nvidię GoForce 3D 4500). Konsola traciła na porównaniach w kwestiach wyświetlanej rozdzielczości (320 na 240 pikseli) oraz wyglądu – dzieło Tiger Telematics było zwyczajnie brzydkie. To jednak nie powinno zniweczyć szans tej platformy na powodzenie – tym bardziej że Gizmondo miało kilka asów w rękawie. Wśród nich były akcesoria, które czyniły zeń maszynę wyjątkowo wielofunkcyjną, posiadała bowiem: wbudowany aparat, możliwość wysyłania e-maili, sms-ów oraz mms-ów, GPS, technikę przesyłania danych GPRS, odtwarzający filmy oraz muzykę program Windows Media Player 9 czy pozwalający na grę wieloosobową Bluetooth. Części z tych atutów nie posiadał ani jeden przedstawiciel konkurencji. Nic więc dziwnego, że niektóre serwisy (chociażby Hexus.net) otwarcie skazywały Tiger Telematics na sukces.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej